Perspektywa Rose:
Poszłam na górę i przebrałam się w piżamę. Położyłam się i zaczęłam rozmyślać. Tak dawno nie miałam już wieści o mojej rodzinie. To tak jakbym o nich zapomniała. Jestem okropna. Kilka łez spłynęło po moim policzku, ale szybko je otarłam. Muszę się jakoś z nimi skontaktować. Może Harry mi jednak pozwoli. Nie, to zły pomysł. Ale on jest teraz inny niż na początku. Myślę, że zmienił się chociaż odrobinkę. A przynajmniej na tyle, że jakoś idzie z nim rozsądnie porozmawiać.
Harry: Śpisz?- zapytał wchodząc do pokoju.
Rose: Nie.-odpowiedziałam a Harry zdjął koszulkę i położył się obok.
Harry: Myślisz o czymś?- zapytał po chwili ciszy.
Rose: Mam pytanie. Proszę wysłuchaj mnie do końca.- powiedziałam.
Harry: Mam się bać? No ok o co chodzi?
Rose: Muszę spotkać się z rodziną.- zaczęłam.
Harry: Ro...- chciał mi przerwać, ale zasłoniłam mu usta swoimi dłońmi.
Rose: Miałeś mnie wysłuchać!
Rose: Tylko chwilę z nimi porozmawiam, muszę. Harry proszę!- powoli zabrałam swoje dłonie z jego ust.
Harry: Zastanowię się...-zaczął ponurym głosem.
Rose: Harry proszę, nic nie zrobię obiecuję.- oparłam się brodą o jego klatkę piersiową.
Harry: Yhm no dobra, jeśli jutro będziesz grzeczna. To być może pojutrze pozwolę Ci na krótkie spotkanie.
Rose: A co ma być jutro?
Harry: Będziesz musiała zostać sama.- powiedział a w moich oczach, natychmiast pojawił się błysk.
Harry: Nie obmyślaj żadnych piekielnych planów. Jeśli uciekniesz ja i tak Cię znajdę, a ty nie spotkasz się z rodzicami. Więc lepiej nic nie kombinuj.- powiedział dotykając palcem końcówki mojego nosa.
Rose: Nic nie kombinuję.- odwróciłam się do niego plecami.
Harry: Dobranoc Ros.- powiedział a ja wiedziałam, że przewraca oczami.
Harry: Ross nie usłyszałem odpowiedzi.- powiedział zirytowany, ugh co za tępak.
Rose: Branoc, branoc.- powiedziałam na odczepne.
Następnego dnia kiedy wstałam Harry jeszcze spał, więc próbując go nie zbudzić zeszłam na dół.
Rose: Hejka.- powiedziałam siadając obok Nialla.
Louis: Hej.
Rose: Słyszałam, że gdzieś jedziecie. Cóż to za wspaniałe miejsce.
Niall: No jedziemy jedziemy.
Rose: A gdzie?- ciągnęłam temat.
Louis: Daleko.
Rose: Tsa fajnie.
Harry: Coś mnie ominęło?- spytał schodząc po schodach.
Rose: Nie, dlaczego by?
Harry: Dobra nieważne. Ruszcie się musimy już jechać.- pośpieszył resztę.
Rose: To pa, kiedy wrócicie?- zapytałam jeszcze zanim wyszli.
Harry: Nie czekaj na nas, późno.- powiedział i zamknął drzwi.
Ros: No to mam cały dom wolny.- mruknęłam sama do siebie.
Perspektywa Harrego:
CZYTASZ
Porwana przez One Direction/ h.s
FanfictionHarry to przywódca najstraszniejszego gangu w kraju. Człowiek, który nie odpuszcza i zawsze dostaje to co chce. Jest bezuczuciowym potworem, który zabija ludzi. Ale czy na pewno? Co stanie się jeśli na jednej z imprez zobaczy śliczną, drobną i nieś...