Rozdział 22

14.3K 538 164
                                    

H: Bo widzisz chodzi o to, że wysłałem w ich pobliże ludzi którzy im pomagają. Takiego jednego sprzedawcę który zajmuje się ich sklepem kiedy oni nie mogą, żeby wciąż mieli pieniądze. Jedną z moich dawnych pracownic, panią która obiecała twoim rodzicom że za darmo zajmie się twoimi braćmi. Będzie zawoziła ich do szkoły i różne inne, a tak naprawdę to ja jej płacę. Kilku moich ludzi pilnuje twojej rodziny i przyjaciół żeby byli bezpieczni. No i co jakiś czas na konto twoich rodziców wpływają pieniądze ode mnie, są to różne sumy ale takie żeby oni nie zorientowali się że coś jest nie tak. - nie wierzyłam w to co mówi, dlaczego to robił, nie rozumiałam.

R: A-ale dlaczego to robiłeś.

H: Bo wiedziałem że jeśli im będzie działa się krzywda to tobie również.- Nie wytrzymałam i mocno przytuliłam go do siebie, nie wiem dlaczego to zrobiłam, taki odruch, który on odwzajemnił.

R: Dziękuję.- Powiedziałam tak cicho że myślałam że nie usłyszał ale jednak usłyszał bo lekko pocałował mnie w czoło.

R: Wiesz, chciałabym wiedzieć co u nich słychać.- Powiedziałam ze smutkiem.

H: No właśnie, to jest druga część niespodzianki. Pomyślałem że jeśli obiecasz że nie uciekniesz to będziemy mogli podjechać pod ich dom, a kiedy oni będą spali ostrożnie będziesz mogła wejść i z nimi chwilkę porozmawiać. Ale musisz obiecać, że nie uciekniesz i nie zrobisz nic głupiego, ani nie powiesz im o niczym. Tylko chwila zwykłej rozmowy.

R: Obiecuję, obiecuję, obiecuję. - krzyknęłam pełna szczęścia i jeszcze raz rzuciłam się na niego żeby go przytulić. Przez co obydwoje spadliśmy na podłogę, śmiejąc się.

Po chwili wstałam i zapytałam się kiedy pojedziemy, a on powiedział że jutro po południu. Podziękowałam mu jeszcze raz, po czym on wyszedł a ja położyłam się spać.

Perspektywa Harrego:

Jest udało mi się sprawić, że maluch jest szczęśliwa. No um przyznajmy szczerze z tym odwiedzeniem jej rodziny to był spontan. Tak naprawdę nic takiego nie planowaliśmy, chłopcy mnie zabiją. To chyba nie był najlepszy pomysł, no um cóż już za późno na zmianę. Będą musieli jakoś to przełknąć. Pomyślałem że powiem im to dzisiaj, więc zszedłem na dół, gdzie wszyscy siedzieli łącznie z chłopakami z 5sos.

Louis: I co powiedziałeś jej żeby się nie martwiła o pieniądze swojej rodziny?

H: Tak jasne, no um ucieszyła się. - wyszczerzyłem do nich zęby.

Niall: Tak bardzo że zrzuciła cię z łóżka? - dopytywał kurwa Niall.

H: No um właśnie o tym chciałbym z wami porozmawiać. Ymm no bo wiecie kiedy powiedziałem jej o tych pieniądzach i reszcie, to ze szczęścia aż mnie przytuliła. A ja widząc jej szczęście...- ciągnąłem, swoją wypowiedź.

H: Powiedziałam jej że jutro, pojedziemy do nich i ona będzie mogła z nimi porozmawiać.- powiedziałem na jednym wydechu.

Louis i Zayn wypluli piwo które właśnie pili, a Niall i Mike się zachłysnęli, reszta patrzyła na mnie jak na debila.

Louis: Coś, jej kurwa powiedział, pojebało cię !?!

Zayn : Chcesz żeby nas kurwa przez nią złapali ?!?

Liam: Czy ty człowieku chcesz żeby ona uciekła !!!- zaczęli się na mnie wydzierać.

Harry: Nie, chodziło mi tylko żeby była szczęśliwa, owszem ucieszyła się z tego że oni są bezpieczni, ale nadal była nie sobą. Wierzę że to jej pomoże, a do tego obiecała że nie ucieknie.- zapewniałem ich.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz