Rozdział 30

12.8K 473 89
                                    


Na początku tańczyłam z Harrym, a później z chłopakami. Kiedy skończyliśmy Harry posadził mnie na swoich kolanach i szepnął:

H: Ja z chłopakami musimy teraz załatwić parę spraw, więc siedź grzecznie na moich kolanach i się nie odzywaj. Chyba że ci pozwolę, nie przejmuj się widokiem który tu zobaczysz. I co najważniejsze nie reaguj na niego.- hm? o co mu chodzi?

Wtuliłam się w klatkę piersiową Harrego i zamknęłam oczy.

Nie widziałam co się dzieje ale słyszałam różne głosy.

Harry: Cześć Thomas, siadaj.

Thomas: Witaj Styles.

Harry: Cześć Max, Ben, James, Daniel, siadajcie.

Ktoś: Siema chłopaki. O wreszcie mogę zobaczyć tą sławną dziewczynę którą porwał Styles. - sławna, ja pikole o co im wszystkim chodzi?

Ktoś: No Harry, pokaż ją. - poczułam jak Harry poprawia mnie na swoich kolanach, ale nie otworzyłam oczu, za bardzo bałam się co może wtedy zrobić.

Ktoś: No stary trzeba przyznać niezła jest.

Harry: Wiem, możemy przejść do interesów trochę nie mam czasu.- niecierpliwił się.

Od kilkudziesięciu długich minut Harry o czymś z nimi rozmawia.

Ktoś: Jeśli pozwolicie, umilę sobie życie. Ej mała, chodź tu, na kolana. - nie wiedziałam o co chodzi więc ledwo, ale tak żeby nikt nie widział otworzyłam oczy. Zobaczyłam jakąś biedną dziewczynę która klęczy przed jakimś starym oprychem. Zrobiło mi się jej szkoda, zobaczyłam tez że pozostali towarzysze Harrego w podobny sposób się zachowują. No ej to nie burdel, to chore, one tez maja uczucia. Zamknęłam oczy nie chcąc na to patrzeć.

Ktoś: A ty Harry nie zapędzisz swojej dziewczynki do roboty? Ma ładne usta musi być fajnie.

Harry: Nie, a zresztą to nie twoja sprawa. Lepiej skup się na robocie.

Ktoś: Dobra, koniec mała dziwko, jesteś do niczego. - usłyszałam jak ktoś upada na podłogę. Chciałam wstać ale poczułam że Harry wie chyba co chcę zrobić więc mocniej mnie do siebie przycisnął.

Po pewnym czasie otworzyłam oczy, ci faceci nadal tu siedzieli.

Ktoś: O wreszcie się obudziła. - spojrzałam na osobę która to mówiła. Facet wyglądał na około 30 lat.

Harry: I co z tego?- warkną już widocznie zdenerwowany. 

- Nie nic, tak tylko mówię. - speszył się.

Rose: Mogę iść po sok?- szepnęłam do ucha Harrego. Pokiwał głową więc zeskoczyłam z jego kolan i powędrowałam w stronę kuchni.

Owen: Cześć Ros.- razem z chłopakami stanął mi na drodze.

Rose: Um, tak hej. - próbowałam ich wyminąć.

Logan: Jak się bawisz. - dotrzymywali mi kroku.

Rose: Tak sobie, a wy?

Theo: Może być, za 20 minut mamy zaproszenie do waszego stolika. Tylko muszą skończyć się te rozmowy.

Ros: A ok um spoko.

Owen: Wiesz Rose wiem że pewnie jesteś na mnie wciąż zła.

Rose: Nie rozmawiajmy o tym, ok?

Owen: Um jak chcesz.

Zostawiłam ich nalałam sobie soku i wróciłam do Harrego.

Ci mężczyźni którzy z nim rozmawiali uściskali sobie ręce, powiedzieli do mnie pa i poszli w końcu.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz