Rozdział 99

6.5K 332 94
                                    

Perspektywa Harry'ego:

Cholera zabiję gnoja, jeśli coś jej zrobi. Przysięgam, że go kurwa powieszę za jaja.

Ustalaliśmy właśnie, plan na jutrzejszy dzień, kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Niall: Theo idź, otwórz.- powiedział, nie przerywając zapisywania czegoś.
Theo: Oni do Harry'ego.- wróci po chwili, wlokąc za sobą, te dzieciaki. Które pomogły nam w znalezieniu Rose.
Louis: To coś ważnego? Nie może poczekać? Jesteśmy trochę zajęci.- spróbował ich pośpieszyć.
Ivo: Chodzi o Rose.- powiedział, a ja przeniosłem na niego swój wzrok.
Luke: No to o co chodzi? Szybko.
Ivo: Szef zabrał mnie dziś ze sobą do załatwienia kilku spraw z pewnym człowiekiem.
Zayn: Cudownie, nie obchodzi nas, co robi twój szef.
- Chodźmy stąd, mówiłam, że to nie ma sensu. Po co my im pomagamy.- powiedziała jakaś dziewczyna z tyłu.
Ivo: I chodzi o to, że widziałem tam Rose. Trzymał ją jakiś koleś i miała zaklejone usta i chyba skute ręce.- powiedział szybko.
Harry: Co, kiedy to było i gdzie?- wypaliłem szybko.
Ivo: Dziś rano.
Ash: I przychodzisz dopiero teraz?!?
Harry: Gdzie?- powtórzyłem swoje pytanie.

Louis: Nie możemy tam teraz wejść. Przecież o tym wiesz. Musimy zaczekać, aż go nie będzie w środku.
Harry: Nie ma mowy. Nie zostawię jej tam do jutra.
Louis: Harry zrozum, że to dla jej dobra. Nie możesz myśleć tylko o sobie. My jesteśmy przygotowani, ale jeśli rozpoczęłaby się strzelanina. A uwierz, że by się rozpoczęła. To Rose mogłaby nieźle oberwać. Chodź, wrócimy tutaj jutro.
Harry: Rozumiem, ale zostańmy jeszcze chwilę.- powiedziałam, kiedy przez wielkie szklane okna zobaczyłem tego skurwiela siadającego na kanapie.
Louis: Tylko chwilę.- powiedział, uciszając chłopaków. Po chwili, do salonu, w którym siedział Christian, jakiś facet wniósł Ros. A następnie, posadził na jego kolanach. Kurwa obiecuję, że ten kutas pożałuje, każdego spojrzenia na nią.
Christian próbował ją pocałować, ale ona skutecznie się od niego odsuwała. Aż wreszcie spadła na podłogę. Ałć moje biedactwo. Ale Christianowi, to się chyba nie spodobało, ponieważ wkurzony wstał i popchną ją na nieduży szklany stolik. A później kopnął kilka razy. Zabiję go, przysięgam. Nie mogę na to patrzeć. Ale, przecież byłem dla niej taki sam. Chociaż nie. Byłem o wiele, gorszy. Szlak, jaki ja jestem głupi. Jak mogłem taki być. Zaraz, zaraz ja nadal taki jestem. Nie różnię się wcale od Christiana.

Perspektywa Rose:

Obudziłam się, na kanapie w salonie i poczułam ból na całym ciele. Oczywiście ręce nadal miałam w kajdankach, bo jak inaczej?
Anna: Jak się czujesz.- usłyszałam, zanim udało mi się otworzyć oczy.
Rose: Bywało gorzej.- uspokoiłam ją.
Christian: Wstawaj dziwko.- pojawił się w pokoju i pociągnął mnie za włosy.
Anna: Christian, jak ty się zachowujesz!
Christian: Nie wtrącaj się, ciociu.- powiedział, biorąc mnie na ręce.
Rose: G-gdzie idziemy?-zapytałam drżącym głosem.
Christian: Do łazienki. Powinnaś się ogarnąć, wyglądasz jak gówno.
Christian: Mark, pilnuj jej. O i tym razem bez zdejmowania kajdanek. Mark nie lituj się nad nią, to mała suka. Kiedy wrócę, masz być gotowa, dziś wyjeżdżamy.- powiedział, zostawiając nas.
Mark: Masz 15 minut.- wepchnął mnie do środka. Zaraz jak wyjeżdżamy? Gdzie? Dobra, nie mam czasu, się nad tym zastanawiać. Muszę zdążyć, się umyć.

Starałam się zdążyć, co naprawdę nie było łatwe. Ale kiedy wreszcie skończyłam i zaczynałam się ubierać, do środka wszedł Mark.
Mark: Czas minął.- powiedział z zadowoleniem.
Rose: Możesz dać mi jeszcze chwilę? Już się ubieram.- powiedziałam zdenerwowana.
Mark: Nie. Dostałem wyraźny rozkaz.- powiedział, zbliżając się do mnie.
Rose: Ale została mi tylko koszulka.- zaczęłam spanikowana, ale Mark przerwał mi, zatykając moje usta swoją dłonią.
Mark: Cicho! Christian powiedział, że mogę Cię przetestować.- powiedział, odpinając swoje spodnie.
Mark: Dlatego, auć ty mała dziwko!- wrzasnął, kiedy ugryzłam go w dłoń, którą wciąż trzymał na moich ustach. Po chwili poczułam mocne uderzenie, a później Mark zakleił moje usta jakąś dziwną taśmą.
Mark: Teraz ładnie mnie za to przeprosisz.- poczułam, jak kładzie jedną dłoń na dole mojego nagiego brzucha. Podczas gdy drugą podtrzymywał mi ręce. Zamknęłam oczy, próbując nie myśleć co się za chwilę stanie.

Kiedy już prawie dotarł do gumki mojej bielizny, nagle upadł z hałasem na podłogę. Przestraszona otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą, twarz Harry'ego. Który po chwili odkleił mi taśmę z ust.
Rose: Harry.- powiedziałam, rzucając się na jego szyję.
Harry: Jestem przy tobie, kochanie.- powiedział, gładząc moje włosy. Zabrał klucz od Marka i uwolnił moje ręce. A następnie zdjął swoją koszulkę i mi ją założył.
Harry: Wracajmy do domu.- wziął mnie na ręce.
Rose: Dziękuję.- powiedziałam cicho.
Harry: Ciii. Zaraz będziemy w domu.
Louis: Szybko, pośpieszcie się.- usłyszałam Louisa, który stał na dole schodów.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz