Rozdział 107

6.4K 339 53
                                    

Perspektywa Harry'ego:

Harry: Kurwa nie panowałem nad sobą. Kiedy dostałam SMS-a od jednego z moich pracowników. Który wysłał mi zdjęcie, na którym Ros i ten frajer byli w kawiarni, krew się we mnie zagotowała. Nie wysłałem tam tego gówniarza, żeby jeździł sobie z nią po kawiarniach. Kurwa miał ją przywieźć prosto do domu.

Louis: Co w Ciebie wstąpiło stary?- usiadł obok mnie.
Harry: Obudziła się już?- zapytałem od razu.
Louis: Nie, Niall zaniósł ją na górę. Ale odpowiedz na moje pytanie.
Harry: Daj mi spokój.
Louis: Dać Ci spokój? Prawie ją udusiłeś!
Harry: Zamknij się, przecież wiem. Masz fajki?
Louis: To powiesz, o co chodzi?- podał mi paczkę.
Harry: Chyba byłem zazdrosny.
Louis: Zazdrosny? Czemu?

Louis: Och rozumiem.- powiedział, kiedy pokazałem mu zdjęcie.
Louis: Ale wiesz przecież, że to na pewno nie tak, prawda? Pewnie Rose chciała napić się kawy, a on nie miał nic do gadania.
Harry: Nie jestem tego taki pewien.
Louis: W takim razie zapytaj Rose.
Harry: Wątpię, żeby chciała ze mną rozmawiać.
Louis: Na pewno znajdziesz jakiś sposób.- powiedział, zostawiając mnie samego.

Perspektywa Rose:

Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam, że jestem w sypialni Harry'ego. A po chwili przypomniałam sobie, co się stało.
Rose: O nie. Oby nic nie stało się przeze mnie Oscarowi. To wszystko moja wina.- szybko wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. W całym domu panowała cisza, oby tylko to nie oznaczało niczego złego. Próbowałam zejść po schodach, ale w połowie drogi, zaczęło mi się kręcić w głowie.
Poczułam, że tracę siły i zaczęłam upadać, ale uratowały mnie czyjeś ręce. A po chwili ta sama osoba podniosła mnie, niosąc znów na górę.
Lucas: Zaczekaj, zabiorę Cię do Nialla.- powiedział, kiedy na niego spojrzałam.
Rose: Ale Harry nic mu nie zrobił prawda?- zapytałam.

Lucas: Komu?- dziwnie na mnie spojrzał.
Rose: Nie zrobił nic Oscarowi?- zapytałam ponownie.
Lucas: Tak nie martw się wszystko z nim w porządku.
Lucas: Niall przyniosłem Ci pacjentkę.- powiedział, wchodząc do pokoju blondyna.

Rose: Musisz dopilnować, żeby Oscar nie stracił przeze mnie pracy.- powiedziałam, do Nialla, kiedy Lucas wyszedł.
Niall: Dlaczego?
Rose: Po prostu.
Niall: Dobra, nieważne. Sama powiesz o tym Harry'emu.
Rose: Nie to chyba zły pomysł.
Harry: Ja myślę, że to wspaniały pomysł.- pojawił się w drzwiach.
Harry: Więc jak? Wyjaśnisz mi, co to miało być?- zapytał, pochylając się nade mną. Kiedy jego twarz była kilka centymetrów od mojej mocno zamknęłam oczy. A po chwili usłyszałam jego śmiech.
Harry: Kochanie, kiedy wreszcie zrozumiesz, że ich zamykanie dosłownie nic Ci nie da? Naprawdę, zawsze mnie to śmieszy.
Rose: Przepraszam. Nie rób mi nic złego.- powiedziałam, zaciskając je jeszcze mocniej.
Harry: Przepraszam Rose, nie chciałem zrobić Ci krzywdy. Po prostu byłem zazdrosny.- dotknął mojego podbródka.
Rose: Zazdrosny?- zapytałam zaskoczona, otwierając oczy. Teraz w pokoju znajdowałam się tylko ja i Harry co znaczyło, że Niall musiał wyjść.
Harry: Nie powinien zabierać Cię do kawiarni.- widziałam, jak zaciska pięści.
Rose: Nie Harry, to był mój pomysł. On mówił, że musi zabrać mnie prosto do domu, ale ja uparłam się, że chcę kawę. Naprawdę nie ma w tym jego winy. Cały czas mówił, że zależy mu na tej pracy. Proszę Harry, zapomnij o tym. To była moja wina. Nie rób mu nic i pozwól dalej dla Ciebie pracować.
Harry: Uhh to trochę dziwne. Nigdy nie sądziłem, że usłyszę od ciebie, abym pozwolił komuś dla mnie pracować.
Rose: Harry po prostu, nie zwalniaj go przeze mnie.
Harry: W porządku.- zgodził się.
Harry: I naprawdę przepraszam. Nie chciałem zrobić Ci krzywdy. Poniosły mnie emocje.
Rose: W ramach zadośćuczynienia możesz zabrać mnie na zakupy.- zaproponowałam, szturchając Harry'ego.
Harry: Yhm taa już ja widzę te zakupy. Wykupisz pół sklepu i puścisz mnie z torbami.- zaczął mnie łaskotać.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz