Rozdział 82

8.9K 418 63
                                    

 Rose: Nie zostawiaj mnie więcej.- powiedziałam cicho i wątpię, że był w stanie to usłyszeć.

Harry: No już spokojnie.- wyszeptał.

Louis: Nic Ci nie jest Ros?- zapytał, podchodząc do nas.

Rose: Wszystko w porządku, a tak w ogóle to, skąd wiedzieliście, że się pojawią?- zapytałam, wstając.

Harry: To skomplikowane.- powiedział.

Rose: Harry co Ci się stało?- wskazałam zaskoczona na jego ramię. Wcześniej nie zauważyłam tego, że było poplamione krwią.

Harry: Mały wypadek przy pracy.- odpowiedział wymijająco.

Niall: Chodź, muszę zmienić opatrunek.- wziął apteczkę i kazał Harremu usiąść na kanapie.

Rose: Czyli nie dowiem się, o co chodziło?- zapytałam, patrząc na Harrego.

Harry: Ros nieważne...- westchnął. Po chwili usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi wejściowych.

Theo: Oj sorki za mocno je popchnąłem, u was nic się nie działo.- powiedział, wchodząc do pokoju.

Rose: Gdzie?

Theo: Oh Ros nic Ci nie jest, bałem się o ciebie, nie powinniśmy Cię zostawiać.

Rose: Nic mi nie jest, Harry powiesz coś wreszcie?- zapytałam po raz kolejny. O nie, nie ma mowy, nie poddam się tak szybko. Jacyś ludzie chcieli mnie gdzieś zabrać, a ja mam udawać, że nic takiego nie miało miejsca?

Harry: Dobra, dobra. Po prostu pewne osoby, z którymi nie mamy dobrych kontaktów, postanowiły nas wkurzyć i chcieli posłużyć się po części tobą. Nic więcej, ale spokojnie nie udało im się, więc więcej nie spróbują. To tyle tylko o to chodziło. Dobra musimy już wracać do domu, pa chłopaki.- wytłumaczył mi, a następnie pociągnął za sobą w stronę wyjścia.

Rose: Pa wszystkim!- krzyknęłam, zanim znaleźliśmy się na dworze.

Harry: Wsiadasz?- zapytał, otwierając drzwi do samochodu.

Rose: A mam inne wyjście?

Harry: Też tak myślę.- powiedział, siadając na miejscu kierowcy.

Po kilku minutach byliśmy już w domu.

Harry: Idź na górę Ros już późno.

Rose: Nie jestem zmęczona.- próbowałam przekonać go, żeby pozwolił mi zostać na dole.

Harry: Ros dzisiejszy dzień był męczący, nie stwarzaj problemów.- powiedział, nalewając sobie jakiś alkohol.

Rose: Nie stwarzaj problemów. To nie ja tu jestem problemem.- mamrotałam pod nosem, wchodząc po schodach.

Następne dwa dni minęły bez żadnych niespodzianek. Mogę powiedzieć, że były nawet nudne. Oni całymi dniami siedzieli tylko zamknięci w swoich gabinetach. Mogę szczerze powiedzieć, że widziałam ich tylko przy śniadaniu, bo obiad i kolacje każdy jadł o innej porze. Poważnie zaczynam się nudzić i to za bardzo. Zeszłam na dół i usiadłam, żeby pooglądać telewizje.

Luke: Hej Ros, co tam u ciebie słychać?- zapytał, wchodząc do pokoju.

Rose: O widzę, że raczyliście nas odwiedzić.

Luke: Tak, wreszcie się za tobą stęskniliśmy, wcześniej mieliśmy za dużo pracy.- mrugnął do mnie.

Rose: Tsa, to tak jak oni. A ja się tutaj nudzę! Wiem! Weź mnie na jeszcze jedną lekcję jazdy samochodem.-powiedziałam, ciesząc się ze swojego nowego wspaniałego pomysłu.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz