Rozdział 70

9.2K 528 98
                                    

Perspektywa Rose:

Usiedliśmy w salonie i czekaliśmy na mamę i tatę.

-Rose!!!-usłyszałam krzyk, a po chwili moi bracia byli już obok mnie.

Rose: Tęskniłam za wami.-kucnęłam i przytuliłam ich.

-Mam nadzieję Ros, że już tu zostaniesz, prawda? Ci ludzie już Cię nie zabiorą.- obok nas pojawiła się moja mama.

Rose: Nie martw się mamo. Teraz będę mogła was częściej odwiedzać. Ale nie mogę zostać.

-Oczywiście, że możesz. Zostawcie moją córkę albo zadzwonię na policję.- powiedziała do Harrego i Louisa moja mama.

Rose: Nie mamo! Nie możesz. Obiecuję, że będę was odwiedzać. Ale jeśli zadzwonisz na policję, to już nigdy się nie zobaczymy. Proszę, nie rób tego.-powiedziałam, kiedy odprowadziłam ją do kuchni.

-Nie mogę pozwolić, żebyś cierpiała przez tych ludzi.- powiedziała zrezygnowana.

Rose: Mamo nic mi nie będzie. Musisz być silna. Kiedyś znowu będzie normalnie, ale potrzebuję czasu.

Harry: Rose pośpiesz się!- usłyszałam z pokoju głos Harrego.

Rose: Dobra, dobra.- powiedziałam, idąc do salonu. Zostaliśmy jeszcze przez 30 minut, po których Harry stwierdził, że nie mamy już czasu i musimy iść. Pożegnałam się więc ze wszystkimi i powolnym krokiem powlokłam się za Harrym.

Harry: Wreszcie możemy jechać.-stwierdził, odpalając samochód. Oparłam czoło o okno obok mnie i zamknęłam oczy. Tak bardzo chciałabym, żeby to wszystko nigdy się nie wydarzyło. Myśląc o tym, poczułam, że jena łza spłynęła po moim policzku. Otarłam ją szybko i zamknęłam oczy.

Perspektywa Harrego:

Ałć, niezłe ma ta babka uderzenie naprawdę. Dobrze, że Ros takiego nie ma, bo by nie było za ciekawie. Kiedy dotarliśmy wreszcie do domu, zobaczyłem, że Ros zasnęła. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Kurde szkoda, że śpi, no ale dobra trudno. Pomyślałem i zbiegłem na dół.

Niall: I jak tam rodzinka?- zapytał, pożerając jakieś chrupki.

Louis: Oj weź, lepiej nie pytał. Harry dostał w twarz od jej mamy.-zachichotał Lou, siadając obok nas.

Harry: Ojoj jakie to śmiesznie, faktycznie nie zauważyłem.-odp odpowiedziałem zły.

Liam: Jutro są wyścigi, Harry jesteś honorowym gościem, więc szykuj się, że będziesz miał co jutro robić.

Harry: No i dobrze, przyda mi się wreszcie trochę zabawy.

Niall: A Ros?

Harry: Co Ros?

Niall: No co z nią zrobisz debilu?

Harry: Jak to, co jedzie z nami.- zaśmiałem się i poszedłem na górę.

Perspektywa Rose:

Obudziła się dopiero około 11, więc jak najszybciej ubrałam się i pobiegłam na dół.

Niall: Hej.- powiedział, kiedy mnie zobaczył.

Rose: Hej.-odpowiedziałam, siadając na jednym z krzeseł.

Niall: Pewnie jesteś głodna.- powiedział, podając mi jedzenie.

Harry: O Ros dobrze, że już wstałaś. Szykuj się, czeka nas dziś impreza.

Rose: Jaka?

Harry: Wyścigi, nie martw się. Zaraz wybiorę ci jakąś sukienkę.

Rose: Mogę sama to zrobić.-powiedziałam szybko.

Harry: Oczywiście, że nie możesz.

Rose: Bo?

Harry: Bo ja tak mówię do cholery.-powiedział i szybko wyszedł.

O 17 postanowiłam zacząć się szykować. Sukienka, którą wybrał Harry, jak zawsze była strasznie krótka no ale cóż, on jest po prostu głupi. Po długiej kąpieli i gdy wreszcie byłam gotowa, zeszłam na dół i usiadłam koło Louisa.

Rose: Długo jeszcze? Na którą Harry ma tam być?-zapytałam cicho po kilku minutach.

Harry: Wszyscy gotowi? No to możemy iść. Szybko, szybko.- nagle wszedł do pokoju.

Harry: Chodź Ros.-podszedł i złapał mnie za rękę, a później zaprowadził do jednego ze swoich najlepszych samochodów.

Rose: Daleko to jest?-zapytałam, zapinając pasy.

Harry: Nie, nie martw się za kilka minut, będziemy na miejscu.-powiedział.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, Harry chwycił mnie za rękę i poszedł za chłopakami.

Luke: O wreszcie jesteście!-usłyszałam a po chwili Luke i pozostali chłopcy przywitali się z nami. Zobaczyłam, że są też Owen, Logan, Theo i ich koledzy, więc z nimi też się krótko przywitaliśmy.

Ash: Wow Rose wyglądasz niesamowicie.-pojawił się koło nas.

Rose: Dziękuję, ale nie przesadzaj.- posłałam mu lekki uśmiech.

Harry: Ros masz się cały czas trzymać blisko mnie. A jeśli będę musiał, gdzieś pójść to masz się trzymać Louisa i chłopaków, jasne?- zapytał Harry, a ja pokiwałam głową.

Liam: Dobra chodźcie już.- powiedział i wszyscy poszliśmy za nim. Przeciskaliśmy się wśród ludzi, więc prawie nic nie widziałam. Jedyne co pomagało mi, żebym nie została sama i się nie zgubiła to mocny uścisk Harrego. Zatrzymaliśmy się przed grupą jakichś ludzi.

- O cześć Harry! Dawno was tu nie było.-zaczął się śmiać.

Harry: Tak yhm trochę dawno faktycznie. Ale nie masz się co cieszyć, już jesteśmy.

-Tak, tak.

-Wreszcie jesteście!-po chwili przyszedł jakiś inny facet.

Harry: Tak, dzięki za zaproszenie.-podszedł i przywitał się z nim.

-Cześć chłopaki.-powiedział do reszty.

-A to kto?-zapytał, podchodząc do mnie.

Harry: To Ros.- powiedział szybko i przyciągnął mnie w swoją stronę.

Harry: Możemy już iść? Pewnie zaraz zaczną startować.

-Tak, tak chodźcie.-powiedział i poszedł dalej, a my ruszyliśmy za nim.

**********

Hej, mam nadzieję, że kilka osób wytrzymało i teraz to przeczyta. Dziękuję wam za to ;). Wiem, że już trochę późno, ale życzę wam wszystkiego dobrego w nowym roku. Spełnienia marzeń, osiągnięć, spotkania 1D ;) i szalonego sylwestra :). Kolejny rozdział pojawi się w sobotę o 18. I myślę, że rozdziały będą pojawiały się co tydzień, częściej chyba nie dam rady.  

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz