Rozdział 36

13K 449 183
                                    

Perspektywa Rose:

Minęły 2 dni od czasu kiedy Harry wrzucił mnie do wody. Oczywiście Harry mnie za to bardzo przepraszał. Przez te dni nie działo się już nic ciekawego. Mogę nawet powiedzieć że jest za spokojnie, czuję że to nie wróży nic dobrego. Siedziałam z Niallem i oglądałam telewizję kiedy zszedł Harry.

Harry: Dziś mamy zaproszenie na imprezę, dawno na jakiejś byliśmy więc to dobry pomysł.

Rose: A kiedy ona jest?

Harry: Za 3 godziny. - powiedział najpierw zerkając na zegar.

Rose: I dopiero teraz mi mówisz?- wstałam szybko i już miałam iść na górę ale Harry mnie zatrzymał.

Harry: Wybrałem ci sukienkę jest w łazience.

Rose: Dlaczego ty zawsze musisz je wybierać, nie mogę sama?- powiedziałam z wyrzutem.

Harry: No właśnie nie możesz.

Rose: Ugrh czemu?

Harry: Po prost nie. Idź już.

Rose: Czemu ciągle mi rozkazujesz? Nie jestem dzieckiem. - Harry przybliżył swoja twarz do mojej i powiedział.

Harry: Ale jesteś moja.- wyrwałam mu się i poszłam na górę, ugrhhh nie cierpię go.

W łazience umyłam się i założyłam to co przygotował dla mnie Harry. Jak zwykle była to jak dla mnie zbyt krótka sukienka. Może jestem dziwna ale ja zawsze ubierałam dłuższe. A ta była naprawdę bardzo, bardzo krótka za każdym razem ten debil wybiera krótsze. Może niedługo będzie mi kazał chodzić bez?!? (To ta sukienka na górze, tak właśnie wyglądała w niej Rose). Sukienka była koloru czarnego a do niej Harry wybrał kilka bransoletek. Swoją drogą ciekawe skąd je wziął?

Po kilku godzinach byłam gotowa. Zeszłam na dół i zobaczyłam że wszyscy już czekają. O Megan też jedzie, fajnie. Wsiedliśmy do jednego z samochodów i pojechaliśmy.

Nie byłam jeszcze u tej osoby która robi tą imprezę.

Rose: Czyja to impreza? - szepnęłam do Harrego.

Harry: Taki jeden, nie jest z naszego gangu. Ale podobno robi niezłe imprezy. Przekonajmy się.

Weszliśmy do domu gdzie było już dużo osób. Przywitaliśmy się z innymi chłopakami z gangu którzy też tu byli. Byli też Owen i reszta.

Impreza była całkiem fajna tańczyłam z chłopakami i Harrym. Teraz oni pili jak zwykle jakiś alkohol. Siedziałam koło Megan, w sumie nie rozmawiałyśmy, nie wiem ostatnio stała się jakaś inna. Kiedy chłopcy poszli na chwilę na papierosa Megan zapytała.

Megan: Um Rose pójdziesz ze mną po coś do picia? Wiesz nie chcę iść sama.

Rose: Tak jasne, nie chce mi się tu samej siedzieć.- wstałyśmy i zaczęłyśmy przedzierać się przez tłum tańczących ludzi. Kiedy dotarłyśmy do kuchni zorientowałam się że zgubiłam Megan. Kurde i co teraz? Może zaraz przyjdzie? Nalałam sobie soku i oparłam się o blat. Po kilku minutach usłyszałam:

- Hej jestem...- przestraszyłam się gdy ktoś właśnie coś do mnie mówił i wyrwał mnie z moich rozmyśleń. Przez co moja szklanka z sokiem upadła i roztrzaskała się na ziemi.

- Oh przepraszam nie chciałem cię przestraszyć.- spojrzałam na przystojnego blondyna z niebieskimi oczami.

Rose: Nie um nic się nie stało. - kucnęłam żeby zebrać szkło z podłogi.

- Jestem Samuel.- przedstawił się.

Rose: Tak, um ja jestem Rose miło mi cię poznać.-powiedziałam nieśmiało.

Samuel: Zostaw to, to moja impreza i naprawdę nie musisz zaraz ktoś to posprząta.- położył swoją dłoń na moim udzie. Kurde mówiłam że sukienka jest za krótka. A jeszcze teraz kiedy kucnęłam.

Rose: Tak to ja już pójdę.- wstałam żeby nie mógł mnie dotykać.

Samuel: Nie zaczekaj.- chwycił mnie za ramię.

Nagle został przez kogoś popchnięty. O kurwa Harry. W drzwiach stali chłopcy i Megan? Harry uderzył Samuela kilka razy po czy zaczął go kopać.

Harry: Ona jest moja, kurwa nie dociera?!?

Samuel: Odpieprz się. Widać wcale nie jesteś taki dobry skoro woli mnie.- że co o czym on mówi?

Harry: Pożałujesz.- zaczął go jeszcze mocniej bić. Musiałam coś zrobić.

Rose: Harry uspokój się. Zabijesz go!!! - stanęłam między nimi.

Harry: No i o to chodzi. - odepchną mnie przez co uderzyłam plecami w drzwiczki szafki. Opadłam na podłogę ale Harry widząc to pomógł mi wstać. Strasznie kręciło mi się w głowie, nie tylko nie teraz.

Rose: Harry, wirujesz.- powiedziałam patrząc na niego, wszyscy wirowali.

Harry: Co?!?

Rose: Chyba zemdleję.

Harry: Teraz??? - po jego słowach zamknęłam oczy i upadłam ale mnie złapał.

Perspektywa Harrego:

Kiedy przybiegła Megan i powiedziała że Rose całuje się z jakimś facetem, myślałem że to żart. Że niby moja Rose? Przecież nie mogłaby. Mimo wszystko razem z chłopakami poszedłem za nią a tam zobaczyłem że Ros wstaje. Tak jakby wcześniej siedziała na podłodze a jakiś chłopak trzyma ja za ramię. Czy to co mówiła Megan to prawda, przecież Rose taka nie jest???

A może się pomyliłem co do niej??? Myślałem że jest inna niż te wszystkie dziwki że ma trochę godności i nie puszcza się na prawo i lewo. Jak mogłem się tak pomylić??? Nie myśląc dłużej zaatakowałem tego chłopaka. Biłem go będąc w transie do czasu kiedy jakieś drobne ręce nie zaczęły mnie odciągać. To Ros, popchnąłem ją przez co uderzyła się w plecy a kiedy do niej podszedłem zemdlała. Wziąłem ją na ręce, powiedziałem chłopakom że wracam do domu i wsadziłem ją do samochodu.

Całą drogę powrotną rozmyślałem o tym jak mogła mi to zrobić. Co zrobiłem źle? Czy nie sprawiłem że się mnie bała? Wiem to przez to że byłem dla niej zbyt dobry. Dobra koniec z tym!!! Wraca stary Harry. Stary, dobry, przerażający Harry. Przywódca gangu i morderca. Kiedy byliśmy w domu zamknąłem ją w piwnicy i upiłem się do nieprzytomności.

Perspektywa Rose:

Obudziłam się z bólem głowy. Było mi zimno i niewygodnie. Powoli zaczęły wracać do mnie wspomnienie z wczoraj. Co się tak wogule stało?

Po kilku godzinach usłyszałam kroki. Zszedł Louis, złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąc na górę.

Rose: Louis o co chodzi?- próbowałam się czegoś dowiedzieć.

Louis: Jak mogłaś to zrobić Harremu?- o czym on mówi?

Rose: Ale co?

Louis: Nie udawaj głupiej. - warknął.

Zaprowadził mnie do jakiejś sali gdzie byli inni chłopcy. Posadził na krześle i związał ręce z tyłu.

Rose: O co wam chodzi?- w końcu raczył odezwać się Harry, wyglądał jakoś dziwnie, miał wory pod oczami i jego oczy miały ten brzydki czarny odcień.

Harry: Myślałem że jesteś inna. Porwałem cię wierząc że jesteś dziewczyną która jest inna. Jakże się pomyliłem. Kiedy Megan przybiegła i powiedziała że obściskujesz i całujesz się z jakimś facetem pomyślałem że to żart. Ale niestety mówiła ona prawdę.- co Megan? Przecież to nieprawda. Co ona mu nagadała?

Rose: Nie wiem o co ci chodzi. Ale skoro uważasz że źle zrobiłeś porywając mnie to mnie kurwa wypuść. I z nikim się nie całowałam. Samuel tylko pomógł mi posprzątać szkło po szklance którą rozbiłam. Ale skoro ty mnie nigdy nie słuchasz to mnie wypuść, skoro twoim zdaniem jestem taka jak każda.-krzyknęłam.

Harry: O nie słońce tak dobrze nie będzie.

*****************

Hej, więc jest kolejny rozdział <3. Mam ogromną nadzieję że nie stracę przez niego czytelników XD hehe. Zachęcam was do komentowania <3.


Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz