Rozdział 93

7.9K 370 50
                                    


Liam: Wszystko jest w porządku, Luke pytał, czy przyjechać, ale powiedziałem, żeby zostali w domu.
Louis: W porządku.
Harry: Odwołasz jeszcze moje spotkania na dziś?- zapytałem Liama.
Liam: Jasne, spoko. Ale jesteś pewien? Przecież i tak wypiszą ją dopiero jutro.
Harry: Tak jestem. Nie zostawię jej tu teraz samej. Wszystkie spotkania, przełóż na jakieś wolne chwile, może być nawet jutro.
Liam: Jasne nie ma sprawy.
Harry: A Liam jeszcze jedno. Niech jutro po południu, przyjdą ci, którzy znaleźli Ros, chcę chwilę z nimi porozmawiać.
Liam: Dobra, załatwię to.

Niall: Jestem już głodny.- powiedział po kilku godzinach czekania.
Harry: Jedzcie do domu.
Liam: Jedź z nami, przecież i tak już dziś nic nie zrobisz.
Harry: Nie jeszcze zostanę.
Louis: Zostać z tobą?
Harry: Nie, wracaj. Poradzę sobie, też niedługo wrócę.
Louis: Na pewno?
Harry: Tak, do cholery idźcie już, zaczynacie mnie denerwować.

Kiedy chłopaki pojechali, wszedłem do sali, w której leżała Ros i usiadłem obok. Nie powinienem był jej zostawiać. Po kilkunastu minutach zobaczyłem, że Rose próbuje otworzyć oczy, dlatego szybko zawołałem lekarza.
Rose: Gdzie jestem?- zapytała, chwytając moją rękę.
- Dzień dobry, jest Pani w szpitalu, czy pamięta Pani, co się stało?
Rose: Nie.
- Coś Panią boli?
Rose: Głowa i noga.- powiedziała cicho, spoglądając na mnie. Zadał jej jeszcze kilka pytań, a później wyszedł, zostawiając nas samych.
Rose: Przepraszam, nie chciałam robić wam kłopotów.-powiedziała cicho.
Harry: Przecież nic takiego się nie stało. Zresztą to nie twoja wina. Nie robisz żadnych kłopotów.- odpowiedziałem.
Rose: Nie musisz mnie pilnować.
Harry: Wiem głuptasie, ale chcę tu być.
Rose: Sam jesteś głuptasem.- powiedziała, a ja nie chcąc się z nią kłócić, dałem spokój.
Rose: Możemy już iść?
Harry: Lekarz powiedział, że dopiero jutro.

Kiedy Ros zasnęła, zostawiłem ją i wróciłem do domu. Było już późno, więc nie chcąc nikomu przeszkadzać, poszedłem do swojego pokoju.

Kiedy następnego ranka zszedłem na dół, wszyscy jeszcze spali. Zjadłem coś szybko i pojechałem do szpitala. Kiedy znalazłem się w sali Ros, ona nadal spała. Usiadłem obok i czekałem aż się obudzi.
- Jest Pan naprawdę świetnym chłopakiem.- powiedziała jakaś pielęgniarka, wchodząc do sali. Przez co dziwnie się poczułem.
Rose: Hej.- powiedziała po kilku minutach, kiedy wstała.
- O widzę, że już wstałaś. Wszystkie wyniki są dobre, dlatego mogę Cię już wypuścić do domu.- powiedział lekarz, który nie wiem, kiedy przyszedł.
- Mam tylko jedną prośbę do Pani chłopaka.- powiedział, mrugając do Ros.
- Musi Pan przypilnować, żeby na razie nie przeciążała, swojej kostki i musi więcej odpoczywać.- zwrócił się do mnie.
Harry: Oczywiście.- przytaknąłem mu.

Rose: Harry postaw mnie!- krzyknęła, kiedy próbowałem zanieść ją do samochodu.
Harry: Lekarz kazał mi Cię pilnować, moja dziewczyno.- zażartowałem z niej.
Rose: Harry...- chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej, mój dzwoniący telefon.
Harry: Czego chcesz Louis?- zapytałem, kiedy posadziłem już Ros.
Louis: Mamy mały problem.
Harry: Co znowu?
Louis: Nathan próbował wyjechać z kraju, ale na szczęście Luke i Ash go złapali.
Harry: Co!?! Gdzie on teraz jest?
Louis: U nas. Harry spokojnie.
Harry: Jadę.- powiedziałem i rozłączyłem się.
Rose: Coś się stało?- zapytała po kilku minutach jazdy.
Harry: Nic takiego. Boli Cię nadal głowa?
Rose: Trochę.
Harry: Zaraz będziemy w domu.

Louis: O i jak się czujesz Ros?- zapytał, kiedy weszliśmy do domu.
Harry: Niall weź ją na górę.
Rose: Czemu?
Harry: Lekarz kazał Ci odpoczywać.
Rose: Ale...
Harry: Ros idź.- pośpieszyłem ich.
Harry: Chyba nie myślałeś, że uda Ci się uciec bez spłaty długu?- powiedziałem do Nathana, kiedy Rose już poszła.

Perspektywa Rose:
Niall: Zostań tutaj Ros.- powiedział, kiedy byliśmy w pokoju, a później szybko wyszedł.
Rose: Super i co ja mam robić?- zapytałam sama siebie.

Po 20 minutach siedzenia w pokoju zaschło mi w gardle, dlatego postanowiłam zejść na dół. Kiedy schodziłam po schodach, usłyszałam czyjąś kłótnię. Stanęłam w wejściu do salonu i zobaczyłam jakiegoś pobitego faceta, ledwie stojącego przed Harrym.
Harry: I co teraz dasz radę, znaleźć pieniądze?
Rose: Harry?- powiedziałam cicho, a wtedy wszyscy odwrócili się w moją stronę.
Harry: Ros miałaś być na górze.- powiedział, chowając dłonie za plecy.
Rose: Pić mi się chce.
Harry: Niall idź z nią.
Rose: Nie chce siedzieć na górze.
Harry: Ros zaraz przyjadę, idź z Niallem.- powiedział, a ja zrezygnowana za nim poszłam.
Rose: Kto to?- zapytałam, kiedy siedzieliśmy w kuchni.
Niall: Nikt ważny. Jak ty zeszłaś po schodach?
Rose: Normalnie, przecież mam tylko skręconą kostkę, powoli dałam radę.
Niall: Dobra, ale tym razem, nie schodź.
Rose: Dobra, dobra. Nie wiem, o co tyle hałasu.

Po godzinie, a może nawet więcej siedzenia w pokoju, przyszedł Harry.
Rose: Kto to był?- zapytałam.
Harry: Nikt ważny, nie przejmuj się.- powiedział.
Rose: Jasne.
Harry: Jak tam z twoją kostką?- zapytał, siadając na łóżku, obok mnie.
Rose: W porządku. Niedługo zaczyna się rok szkolny.
Harry: Myślałem, że Ci przejdzie. Kto by chciał, chodzić do szkoły?- zapytał, przez co zarobił ode mnie kuksańca.
Harry: Dobra, już dobra. Coś znajdziemy.
Rose: Mówię tylko, że zostało mało czasu.
Harry: Dobra, jeśli dzięki temu dasz mi spokój.- powiedział i zaniósł mnie na dół do salonu.
Harry: Louis podaj laptop.- powiedział, kiedy usiadł, ze mną na kolanach.
Louis: Czego będziecie szukać?
Harry: Szkoły.
Louis: O Harry postanowiłeś się dokształcić?- zaczął się śmiać.
Harry: Louis, żebym ja zaraz nie musiał Ciebie dokształcić!- krzyknął, a Louis wyszedł z salonu, nadal się śmiejąc.
Harry: Yhm no więc tak.- powiedział, coś wpisując.
Rose: Może ta?- wskazałam swoją starą szkołę.
Harry: Nie tak szybko spryciulo. Myślisz, że nie wiem, gdzie kiedyś chodziłaś? Swoją drogą, nie była to najlepsza szkoła. Wiesz, ilu złych ludzi tam chodzi? Przynajmniej połowa ludzi z niej, wstępuje później do gangu.
Rose: Mi nie przeszkadzało w niej nic.- powiedziałam.

Harry: Ta wydaje się odpowiednia.- powiedział po kilku minutach szukania.
Rose: Nie znam tam nikogo.
Harry: Kotku, nie przejmuj się. Jeszcze poznasz.- powiedział, uśmiechając się. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
Harry: Louis otwórz!- zawołał.

Louis: Harry to do Ciebie.- usłyszeliśmy po chwili. A następnie do salonu za Louisem weszli, jak on miał na imię? A już wiem Ivo i jego przyjaciele.
Harry: Myślałem, że Liam kazał wam przyjść później.
Ivo: Tak, ale po południu mamy kilka spraw do załatwienia. Więc pomyśleliśmy, że jeżeli to nie będzie dla Pana problem.
Harry: Nie no spoko, już idę.
Harry: Zaraz wrócę.- szepną do mnie.

Perspektywa Ivo:
Kiedy weszliśmy do gabinetu, Pan Styles kazał nam usiąść przed sobą.
Harry: Myślę, że wiecie, czemu tu jesteście, nie muszę nic wyjaśniać?- zapytał poważnym tonem.
Ivo: Oczywiście.- powiedziałem, a pozostali pokiwali głowami.
Harry: To dobrze, nie mam czasu na głupie pogawędki. Tu jest wasza nagroda.- powiedział, podając mi dużą sumę pieniędzy.
Ivo: Ale naprawdę nie trzeba. Takie było nasze zadanie.- powiedziałem, starając się brzmieć pewnie.
Harry: Trzeba. To żaden problem. Rose jest warta o wiele, wiele więcej, ale myślę, że taka suma jest odpowiednia.
Ivo: Bardzo dziękujemy.
Harry: Nie macie za co.- powiedział, wstając ze swojego miejsca. Zeszliśmy za nim do salonu, gdzie siedziała ta dziewczyna.
Harry: Możecie już iść.- powiedział, a my posłuchaliśmy go i wyszliśmy.
Ron: O kurczę, a nie mówiłem, że to się nam opłaci?
Alex: Faktycznie. Te pieniądze to pół roku naszej pracy. I co Ava nadal uważasz, że to był zł pomysł?
Ava: Sam powiedział, że to nic w porównaniu z tym, co zrobiliśmy. Mogliśmy wyciągnąć od niego więcej.
Ivo: Skoro jesteś taka mądra, to idź, mu to powiedz. Ja nie mam zamiaru tracić swojego życia.
Ava: Dobra, dobra już nic nie mówię.

*********
Hej, ten rozdział trochę dłuższy, dlatego że za tydzień nie będzie rozdziału dopiero za 2 tygodnie.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz