Rozdział 98

6.2K 319 11
                                    

Perspektywa Rose:

Po jakimś czasie, do środka weszła jakaś starsza kobieta.

- Nie bój się dziecko.- powiedziała, podchodząc do mnie.

Rose: Kim Pani jest?- zapytałam. Nie spodziewałam się spotkać tutaj kogoś takiego.
- Mów mi Anna. Nie bój się mnie, przyszłam Ci pomóc.- powiedziała, wyjmując bandaż i jakąś maść.
Anna: Pokaż, gdzie ten okropny pies cię ugryzł.- powiedziała, a ja wyciągnęłam w jej kierunku zranioną nogę. Którą ona zaczęła opatrywać.
Anna: Opatrzę Ci też kostkę, nie wygląda ona dobrze.
Rose: Dziękuję, ale nie boi się Pani, że coś się przez to Pani stanie?
Anna: Mówiłam, żebyś nazywała mnie Anna, nie żadna Pani. Nie martw się o mnie. Mnie nic nie będzie.

Anna: Dobrze, skończyłam.- powiedziała po chwili.

Anna: Jesteś głodna?- zapytała.
Rose: Nie chcę robić problemu.
Anna: Ależ to żaden kłopot.- powiedziała i wyszła, a po chwili wróciła z jakąś zupą.
Anna: Niestety nie mogę Cię rozkuć, nie mam kluczyka.
Rose: Dziękuję i tak już dużo zrobiłaś.

Anna: Potrzebujesz jeszcze czegoś?- zapytała, kiedy miała już wychodzić.

Rose: Zrozumiem, jeśli się Pani nie zgodzi, ale mogłabym zadzwonić?
Anna: Nie to zły pomysł. Christian by się zezłościł.
Rose: Chcę tylko powiedzieć, że wszystko jest w porządku.
Anna: Niech będzie, ale Christian nie może się dowiedzieć. Nie możesz też powiedzieć, gdzie jesteś.
Rose: Dobrze, obiecuję. - powiedziałam, a Anna podała mi telefon.

Perspektywa Harry'ego:

Calum: Może powinniśmy zebrać ludzi?
Louis: Nie. Na razie musimy zająć się tym sami. Im mniej osób o tym wie tym lepiej. Zbierzemy ich, kiedy będą potrzebni.
Luke: Ale może z nimi będzie szybciej.
Harry: Louis ma rację. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej.

Harry: Styles.- powiedziałem stanowczo do telefonu, który właśnie zadzwonił.
Rose: Harry?- usłyszałem, cichy i przestraszony głos Ros.
Harry: Rose? Nic Ci nie jest? Gdzieś jesteś? Jak udało
Ci się zadzwonić?- zacząłem zasypywać ją pytaniami, a chłopaki spojrzeli na mnie zdziwieni.
Rose: Nic mi nie jest. Nie mogę nic powiedzieć. Chciałam tylko usłyszeć twój głos.
Harry: Rose gdzie jesteś?
Rose: Nie możesz nikomu powiedzieć, że dzwoniłam.
Harry: Dobrze. Obiecuję, że Cię znajdę.- powiedziałem cicho.
Rose: Muszę kończyć.
Harry: Ros zaczekaj.- zacząłem, ale się rozłączyła.
Harry: Liam zdążyłeś namierzyć numer?- zapytałem.
Liam: Niestety nie.
Niall: To Rose? Co mówiła?
Harry: Że nie może powiedzieć, gdzie jest. Musimy sami ją znaleźć.- odpowiedziałem. Tak bardzo się cieszę, że nic jej nie jest. Poczułem minimalną ulgę. Nie wiem czemu, tak mi na niej zależy. Jeszcze pół roku temu, nigdy nie pomyślałbym, że będę się martwił o jakąś dziewczynę.

Perspektywa Rose:

Po kilku godzinach do pokoju, w którym byłam, wszedł Christian.
Christian: Jak Ci minął dzień?- zapytał ze śmiechem, a następnie rozkuł moje ręce.
Christian: Kto Ci to opatrzył?- zapytał, wskazując na moją nogę.
Christian: Głucha jesteś!?- krzyknął i uderzył mnie, kiedy nie odpowiedziałam.
Anna: Zostaw ją. Ja to zrobiłam.- weszła do pokoju.
Christian: Musimy porozmawiać. Zaczekaj przed drzwiami.- powiedział do niej.
Christian: Zaczekaj tutaj, grzecznie.- powiedział, przenosząc mnie na łóżko i po raz setny zapinając kajdanki.
Christian: Kto pozwoli Ci się w to wtrącać?- usłyszałam, zanim zamknął drzwi.

Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że to tylko koszmar. Ale moje życie, jak zawsze się ze mną nie zgadzało. A to nie był koszmar, tylko prawdziwe życie.

Christian: Już jestem.- usłyszałam, a po chwili poczułam jego dłonie na swoich udach.
Christian: Myślałem o tobie cały dzień.- powiedział, podnosząc moją koszulkę.
Rose: Z-zaczekaj.- próbowałam, się wyrwać.
Christian: Nie ma mowy. Czekam, już cały dzień.- wyszeptał, siadając na mnie okrakiem i całkowicie zdejmując moją koszulkę.
Rose: Proszę, puść mnie.- poczułam łzy skupiające się w kącikach moich oczu.
Christian: Prosić to ty zaraz będziesz.- powiedział do mojego ucha, zostawiając następnie kilka ohydnych pocałunków na mojej szyi.
Christian: Oh, one mówią same za siebie.- powiedział, kładąc dłonie, na moich piersiach, które chronił jedynie stanik. Kilka łez spłynęło po moich policzkach, kiedy zabrał się za zdejmowanie mi spodenek.
Christian: Kurwa!- krzyknął, kiedy przerwał mu dzwoniący telefon, w jego kieszeni.
Christian: Czego!- rykną do telefonu.
Christian: O Styles. Nawet nie masz pojęcia, co mi właśnie przerwałeś.- powiedział z chytrym uśmiechem.
Christian: Oh wyluzuj, przyjacielu. Ktoś chciałby się z tobą przywitać.- powiedział, przekładając telefon do mojego ucha.
Rose: Harry?- powiedziałam cicho.
Harry: Kochanie nic ci nie jest?-zapytał.
Rose: W porządku.- powiedziałam, głośno przełykając ślinę.
Christian: Na razie, w porządku. Z tego, co wiem, wcale mnie nie słuchasz Styles. Miałeś siedzieć grzecznie. Jak się dowiem, że nadal węszysz, to przelecę ją i wyślę Ci nagranie.- powiedział do telefonu.
Christian: Dobra, nie mam dla Ciebie czasu.- rozłączył się.
Christian: Ciesz się, że przeszła mi na Ciebie ochota.- powiedział, wstając ze mnie i wychodząc.
Christian: Mark zajmij się nią.- rozkazał facetowi stojącemu przed drzwiami.
Który wszedł do środka i biorąc mnie na ręce, zaniósł do łazienki.
Mark: Masz 15 minut.- powiedział, zdejmując kajdanki z moich rąk.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz