Rozdział 52

10.8K 469 177
                                    

Perspektywa Rose:

Leżeliśmy pod stolikiem na podłodze jak debile. A Harry i jego ludzie weszli do domu Eliota. 

Rose: A gdzie jest policja Aspen?- spytałam go cichutko.

Aspen: Pewnie jego ludzie ich pokonali.- w tym momencie usłyszeliśmy krzyk Harrego.

Harry: Wszyscy pod ścianę!- rozkazał a jego ludzie popchnęli wszystkich pod ścianę. Przeszedł na środek i teraz mogłam wyraźnie go zobaczyć. Miał na sobie kominiarkę, tak jak inni i pistolet w ręku. 

Harry: Wiem że gdzieś tu jesteś Ros, więc nie denerwuj mnie i wyjdź.- powiedział pewnie. A ja złapałam rękę Aspena, w momencie kiedy przed naszym stolikiem stanął Zayn. Na szczęście nie zauważył nas bo poszedł dalej. Zobaczyłam że wszyscy patrzyli na Harrego ze strachem.

Harry: Nie będę wiecznie czekał.- kiedy nadal nie wychodziłam, chwycił jakąś biedną dziewczynę za rękę i przyłożył jej pistolet do skroni. Wtedy chciałam wyjść, ale Aspen nie pozwolił mi na to.

Harry: Życie tej dziewczyny jest w twoich rękach.- powiedział i przeładował pistolet. Mimo tego, że się go boje nie mogę pozwolić na śmierć niewinnych osób. Wyrwałam się Aspenowi i stanęłam na środku.

Harry: No, proszę jednak wyszłaś. Wiedziałem że to zadziała.- zaśmiał się. Zrobił kilka kroków w moją stronę, ale wtedy Aspen stanął między mną a nim i celował pistoletem w Harrego. Obok mnie stanęli Meg z Lucasem i złapali mnie za rękę.

Harry: Oh jakiego masz ochroniarza haha. Aspen odsuń się, na razie nic do ciebie nie mam. A lepiej dla ciebie żebym nie miał.- stwierdził obojętnie, ale Aspen nie reagował i nadal celował w Harrego.

Z różnych stron podeszli do nas jacyś faceci i odciągnęli od nas Meg i Lucasa. Kiedy chcieli podejść do mnie, Aspen nacelował na nich. Schowałam się za jego plecami, co rozbawiło Harrego. Wiedziałam, że wszyscy przyglądają się nam ze strachem, ale i zaciekawieniem. 

Harry: Ros chodź tu!- powiedział denerwując się. Ale ja nie ruszyłam się z miejsca. Wtedy Harry wycelował w Aspena swoim pistoletem i postrzelił go w nogę, przez co on upadł na ziemię. Ja i kilka innych osób pisnęło, po czym uklękłam szybko obok Aspena i złapałam go za rękę. Naokoło nas było strasznie dużo krwi, a Aspen stał się cały blady i ciężko oddychał.

Rose: Aspen, proszę nie zamykaj oczu.- poczułam jak jakiś facet odciąga mnie od Aspena. Kopnęłam tego gościa i z powrotem wylądowałam obok Aspena. Położyłam sobie jego głowę na kolanach i powtarzałam płacząc, żeby nie zamykał oczu. To dziwne, ale teraz nie mogę go stracić, nie dlatego, że próbował mi pomóc. Lekko przyłożyłam swoje usta do jego i ostrożnie go pocałowałam. 

Po chwili zostałam od niego odciągnięta przez Harrego, który następnie przerzucił mnie sobie przez ramię i zaczął iść w kierunku drzwi. Przed wejściem stał samochód, gdzie Harry wrzucił mnie do bagażnika. A po chwili związał i zakleił usta taśmą. Położył mnie w bagażniku i zamkną klapę. Oczywiście wierciłam się i próbowałam wydostać, ale to nic nie dawało, więc przestałam. Po kilkudziesięciu minutach bagażnik się otworzył i Harry wyją mnie ze środka. Zobaczyłam że jesteśmy w pobliżu lotniska.

Perspektywa Harrego: 

Kazałem chłopakom zatrzeć ślady po czym mają wracać do siebie. A sam z Zaynem pojechaliśmy na lotnisko. 

Zayn: Co zrobimy z nią na lotnisku?

Harry: Jak to co, aaaa o to ci chodzi. Nie martw się nie wywinie niczego.-zapewniłem go.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, wyciągnąłem ją i odwiązałem.

Rose: Wypuść mnie!- krzyknęła przez co byłem zmuszony ją uderzyć. Złapał się za policzek i spojrzał na mnie. 

Harry: Posłuchaj mnie, teraz będziesz grzeczna i dobrze będziesz się zachowywała w samolocie. Inaczej zginie twoja rodzina i nie żartuję na prawdę ich zabiję.- popatrzyłem na nią poważnym wzrokiem.

Harry: Więc masz być grzeczna. Rozumiesz?- niepewnie kiwnęła głową na moje słowa.

Na szczęście bez przeszkód dotarliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca. Ros przez bardzo długi czas siedziała wpatrując się w okno, a po kilku godzinach zasnęła.

Nie wiem co z nią na razie zrobię, ale niech nie liczy na taryfę ulgową. A szczególnie nie po tym jak pocałowała tego Aspena. Miałem ochotę zastrzelić obojga. Na pewno odpowie za tą zdradę. W końcu jest moją dziewczyną a całowała się z innym, co jest niedopuszczalne.

Perspektywa Rose: 

Kiedy wsiedliśmy do samolotu dotarło do mnie, że teraz już na pewno nie zobaczę mojej rodziny. Czemu to wszystko dzieje się mi? Myślałam że wróciłam do normalnego życia, ale to niemożliwe. Nie dla mnie. Czy naprawdę moim przeznaczeniem jest świat gangów, morderstw i zabójstw? Z takimi myślami zasnęłam.

Perspektywa Harrego:

Kiedy dolecieliśmy do Londynu Ros spała, nie chciałem jej na razie budzić, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do swojego samochodu. Oczywiście na wszelki wypadek musiałem ja związać. Kiedy dojechaliśmy do domu zaniosłem ją do piwnicy, a sam udałem się do swojego pokoju.

Kiedy później zszedłem na dół coś zjeść spotkałem chłopaków.

Louis: I co?

Harry: Jeśli chodzi ci o Ros to jest w piwnicy.- powiedziałem dumnie.

Niall: Tak, świetnie. Mówią o tobie w telewizji.- powiedział z salonu.

Harry: Żadna nowość!- odkrzyknąłem mu.

Perspektywa Rose:

Obudziłam się w piwnicy. Po prostu świetnie. Spróbowałam wstać ale Harry mnie nie odwiązał więc nie udało mi się to. Tak więc byłam zmuszona leżeć przez kilka godzin. Wreszcie usłyszałam otwieranie drzwi, a w nich sylwetkę Harrego.

Harry: O obudziłaś się.- no brawo sherlocku, pomyślałam.

Podszedł do mnie i brutalnie pociągnął w górę. Potem zabrał mnie do jakiegoś pokoju na 3 piętrze. Wyczuwam że nie będzie to nic dobrego, więc zaczęłam się trząść. Harry posadził mnie na jakimś krześle, odkleił taśmę z ust i usiadł naprzeciwko. 

Harry: Witaj z powrotem kwiatuszku.

Rose: Nie jestem żadnym kwiatuszkiem.

Harry: Wedle rozkazu, wolisz być dziwką?

Rose: Ale ty jednak głupi jesteś Harry.- powiedziałam z odwagą.

Harry: Uważaj na słowa!

Rose: Oj wybacz panie debilny, egoistyczny, pozbawiona uczuć morderco!!!- kiedy to powiedziałam poczułam naprawdę mocne uderzenie w policzek.

Harry: Uważaj Rose. Ostrzegałem cię!- stwierdził obojętnie, co za debil.

*************

Hejo kochani! Tak więc, dziś zaczynamy nowy rok szkolny, tak wiem masakra :(. Chciałam wam życzyć, żebyście go przetrwali XD. Jak najlepszych wyników w nauce i może w sporcie ;). Rozwijania talentów i wiary w siebie. Ja w was wierzę XD. W trudnych i smutnych chwilach niech One Direction przyniesie wam, choć troszkę radości <3. Z mojej strony to tyle <3. W kolejnym rozdziale poinformuję was, jak często w roku szkolnym będą rozdziały i takie tam. A na razie kolejny rozdział w sobotę wieczorem XD.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz