Rozdział 96

6.7K 361 49
                                    


Perspektywa Harry’ego:

Ros i Owen wyszli z Christianem, dlatego my z chłopakami zajęliśmy się kilkoma innymi sprawami, które zostały nam do zrobienia. Po około godzinie spotkaliśmy się przy naszym stoliku.
Louis: Dobra, nowa dostawa broni, będzie jednak szybciej.- zaśmiał się.
Zayn: Co zrobiłeś głupku?- zapytał.
Louis: Nic takiego, spotkałem dawnego dłużnika.
Harry: Kogo?- zapytałem, ale nie usłyszałem odpowiedzi, ponieważ skupiłem się na czytaniu SMS-a, którego dostałem. ,, Dzięki za ładną dziewczynę Styles"- przeczytałem. Pomyślałem, że to pewnie któryś z klientów, chwali jakąś nową dziewczynę. Ale po dostaniu kolejnej wiadomości, zmieniłem zdanie.
,,Serio jesteś taki głupi? Myślisz, że nie wiem, co wymyśliliście? Jeśli chcesz jeszcze zobaczyć swoją panienkę, to bądź grzeczny, a ja się odezwę i powiem Ci, co robić. Christian."- kiedy przeczytałem ostatni wyraz, telefon wypadł mi z dłoni. Kurwa, kurwa, kurwa, jak to możliwe? Co ja zrobiłem? Kurwa jak mogłem wysłać tam Ros?
Louis: Halo stary wszystko w porządku?- pomachał mi ręką przed nosem. Nic nie odpowiadając, podałem mu telefon.
Louis: O kurde.- wyszeptał.
Niall: Dowiemy się wreszcie, o co chodzi?- zapytał i zabrał Louisowi telefon.

Louis: Na pewno zostawili jakieś ślady, musimy pojechać, tam, gdzie mieli być Owen z Ros.- powiedział, kiedy jechaliśmy.
Liam: Harry spokojnie, znajdziemy ją.- wyszeptał. Jak mogłem do tego dopuścić? Obiecałem sobie, że więcej tego nie zrobię. Obiecałem, że więcej jej nie zawiodę. Miałem ją chronić. Wszyscy mieli rację, przy mnie Ros nie jest bezpieczna.
Louis: Jesteśmy.- powiedział, wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę budynku.
Harry: Ja z Louisem i Niallem dół, a wy sprawdźcie górę.- poleciłem. Oby tutaj byli, muszą tutaj być. Otwierając drzwi, wszedłem jako pierwszy do środka i sprawdzając wszystkie pomieszczenia, dotarliśmy do salonu. Po chwili na podłodze zobaczyliśmy nieprzytomnego Owena.
Harry: Niall sprawdź co z nim.- starałem się myśleć rozsądnie.
Niall: Musimy go zabrać do domu.- powiedział, po chwili podnosząc go.
Zayn: Na górze pusto.- pojawili się obok nas.
Harry: Cholera, nie mamy żadnych śladów.- uderzyłem w ścianę, znajdującą się przede mną.
Louis: Harry, już późno, dziś już nic nie zrobimy. Dopóki Owen się nie obudzi, musimy czekać.
Harry: Co?!? Nie. Nie ma mowy. Jeśli chcecie, to jedźcie do domu, ja nie mogę.
Zayn: Stary, musisz być jutro przytomny. W nocy i tak niczego nie znajdziesz. Nie wiesz nic, nawet nie wiesz, gdzie pojechali.
Harry: Nie, poradzę sobie, wy jedźcie do domu.- powiedziałem i chciałem wyjść, ale poczułem uderzenie w głowę. A po chwili straciłem przytomność.

Perspektywa Louisa:

Niall: Co ty zrobiłeś debilu. Jak się obudzi, będzie wściekły!- zaczął na mnie krzyczeć. Po tym, jak uderzyłem Harry’ego, przez co ten stracił przytomność.
Louis: Dziś i tak już nic nie zrobi. A jutro będziemy go potrzebowali. Nie gapcie się tak, tylko pomóżcie mi go przenieść do samochodu.

Luke: Co jest? Gdzie byliście? Gdzie Rose?- zasypał nas falą pytań, kiedy weszliśmy do domu.
Logan: Co mu jest?- wskazał na swojego przyjaciela.
Louis: Zadanie Ros i Owena się nie udało. Christian wszystkiego się dowiedział i zabrał Ros.
Ash: Co? No to na co czekacie. Musimy ją znaleźć.
Louis: Kolejny w gorącej wodzie kąpany. Nie wiemy, gdzie jest, musimy zaczekać, aż Owen się obudzi. Za chwilę wam wszystko wytłumaczę.

Perspektywa Rose:

Obudziłam się z potwornym bólem głowy, przywiązana do jakiegoś krzesła i z zaklejonymi ustami. Moje nadgarstki błagały o rozwiązanie, ale nie mogłam nic zrobić. Kostka, o której przez ostatnie wydarzenia prawie udało mi się zapomnieć, znów dawała o sobie znać. Czego Ci ludzie chcą? Błagam, niech Harry się pośpieszy i mnie znajdzie. Musi mnie znaleźć, prawda? Zawsze mnie znajduje. Proszę, pośpiesz się Harry.

Próbowałam wyjąć jakoś nadgarstki, ale to tylko pogorszyło sprawę. Rozejrzałam się dookoła, ale nie zobaczyłam niczego, co mogłoby mi pomóc. Po chwili usłyszałam kroki, a następnie ktoś włączył światło w pomieszczeniu, którym byłam.
- Szef chce Cię widzieć.- powiedział jakiś napakowany koleś, a następnie podszedł do mnie. Odwiązał moje dłonie, ale zanim zdążyłam je rozprostować, założył na nie kajdanki. Później podniósł mnie i wyszliśmy z tego dziwnego miejsca.
- Szef ma dziś dobry humor, więc nie próbuj go zepsuć. Inaczej sam Cię za to później ukarzę. Rozumiesz?- zapytał, mocno ściskając moje ramię. A ja w odpowiedzi twierdząco pokiwałam głową.
- To dobrze, Christian ma teraz gości, więc musimy chwilę zaczekać. Zachowuj się, inaczej pożałujesz.- weszliśmy chyba do salonu i stanęliśmy przy drzwiach. Delikatnie odwróciłam głowę i zobaczyłam, znajomego chłopaka. Który podobno razem z przyjaciółmi znalazł mnie, kiedy spadłam. Zaraz jak on miał na imię Ivo? Tak to był Ivo. Stał za kilkoma o wiele starszymi od niego ludźmi i rozmawiał z kimś. Po chwili jego wzrok spotkał się z moim, a na jego twarzy wymalowało się zdziwienie. Niestety po chwili, odwrócił wzrok i powrócił do wcześniejszej rozmowy.

*********

Przepraszam, że nie było rozdziałów. Ale mam dla was 2 wiadomości.
Po pierwsze pomyślałam, żeby zrobić maraton, gdzieś pod koniec tygodnia.
A druga wiadomość. Po maratonie kolejny rozdział pojawi się dopiero około 29 lipca. Ponieważ są wakacje i mam kilka wyjazdów, w czasie których chcę odpocząć. A i zapomniałam o najważniejszym. Życzę wam udanych wakacji😘😘😘.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz