Rozdział 4

22.2K 641 88
                                    


    Odkąd wyszłam z baru, minęła już dobra godzina. Na razie nie widzę tu ani komisariatu, ani, co gorsza, żadnej żywej duszy. Zmęczona usiadłam pod drzewem i chwilę odpoczęłam, po czym powoli ruszyłam dalej. Po kilkunastu minutach dotarłam wreszcie do posterunku policji. Weszłam do środka i podeszłam do jednego z policjantów. Wyjaśniłam mu, że mam ważną sprawę i że potrzebuje pomocy.

Policjant powiedział, że zaprowadzi mnie do swojego kolegi, bo on musi jechać na wezwanie. Zapukaliśmy do jakiegoś gabinetu i kiedy usłyszeliśmy pozwolenie, weszliśmy do środka. Policjanci porozmawiali o czymś cicho i wtedy ten, który mnie tu przyprowadził, wyszedł.

-Proszę, usiądź.- wskazał na krzesło przed sobą. Zrobiłam to, a wtedy on zapytał, co się stało. Opowiedziałam mu wszystko, ale skłamałam, że nie wiem, jak wyglądali moi porywacze. Wtedy on kiwnął głową i powiedział, żebym tu poczekała, a on zaraz przyjdzie.

Perspektywa Harrego:

Po kilku godzinach wróciliśmy po udanej akcji do domu. Od razu poszedłem sprawdzić co z Rose. Kiedy zobaczyłem, że jej nie ma mój humor, zmienił się w ciągu jednej sekundy. Szybko pobiegłem do chłopaków i powiedziałem im, że Ros zwiała. Byli z nam, też chłopaki z 5sos, ponieważ chcieliśmy opić sukces, no ale cóż to będzie musiało poczekać.

Liam dał nam obraz z kamer, na którym widać, że Ros udało się uciec. No kurwa, wkurzyłem się na maksa, niech no ona tylko wpadnie w moje ręce, a ostro tego pożałuje. Po chwili zadzwonił mój telefon, był to Bob? Czego on może chcieć? Bob to członek naszego gangu tyle, że jest on policjantem i chroni nas, żeby policja nie mogła nas złapać.

-Cześć Harry, nie porwaliście ostatnio żadnych nowych dziewczyn? Nie zwiała Ci może jedna z nich? Bo jakaś Rose przyszła właśnie do nas.- zapytał, a ja odetchnąłem, w końcu się na coś przydał.

-Tak, zaraz będę.- odłożyłem słuchawkę i powiedziałem chłopakom, że jedziemy po Rose na komisariat. Kiedy dotarliśmy na miejsce, szybko wyszedłem z samochodu.

Perspektywa Rose:

Po chwili policjant wrócił i powiedział, że zaraz przyjedzie po mnie człowiek, który zawiezie mnie do głównego komisariatu. Skąd będę mogła wrócić do domu. Ucieszyłam się i podziękowałam mu.

Po kilku minutach do gabinetu wszedł Harry?!? Przywitał się z policjantem, a mnie przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam się wyrywać, ale nic mi to nie dawało. Kiedy dotarliśmy do samochodu, Harry popchnął mnie na kolana Louis.

-Nie mam już do ciebie cierpliwości.-powiedział i wstrzyknął mi coś, po czym zasnęłam.



Obudziłam się przywiązana do jakiegoś dużego łóżka w pokoju, który miał czerwone ściany i jakieś szafki. Po jakimś czasie do pokoju wparował wkurzony na maksa Harry, który podszedł do mnie i uderzył.

-Co ci mówiłem głupia szmato, powinienem cię teraz zabić! Ale nie powiedziałaś na policji, jak wyglądamy, więc na razie daruje ci życie. Chociaż to nie oznacza, że kara cię ominie, obiecałem chłopakom coś super w ramach przeprosin od ciebie.- w tym momencie weszła pozostała 4. Harry podszedł do jednej z szaf i wyciągną z niej różne przedmioty, które nie powiem, wyglądały jak narzędzia tortur. Wziął taśmę, podszedł do mnie i zaczął zaklejać usta.

-Jeśli będziesz grzeczna, będzie mniej bolało, pamiętaj!- wyszeptał do mojego ucha.

Kiedy zakleił mi usta, zaczął zdejmować moje ubrania. Pomimo że się wyrywałam, przyszło mu to z łatwością. Po chwili byłam kompletnie naga. Oni wszyscy też zdjęli swoje ubrania. W moich oczach szybko pojawiło się mnóstwo łez, ale oni nie zważając na nie, zgwałcili mnie. To był najgorszy czas w moim życiu, teraz żałuję, że próbowałam uciec, tak strasznie żałuję.

Pomimo tego, że szarpałam się, ile mogłam i płakałam, to nic nie dawało. Najgorszy był oczywiście Harry, który wszedł we mnie bez uprzedzenia i zaczął mocno i gwałtownie poruszać. Ten horror trwał całe wieki, kiedy wreszcie przestali ja ledwie żyłam. Kręciło mi się w głowie i wszędzie widziałam krew.

Niall, Louis, Liam, Zayn i Harry ubrali się i wyszli, pozostawiając mnie dalej przywiązaną. Próbowałam odwiązać się i usiąść, ale nie udało mi się to. Zaczęło mi brakować powietrza i robić się ciemno przed oczami, przez co po chwili zemdlałam.

Perspektywa Harrego :

Zasłużyła sobie, ale trzeba przyznać, że jest niezła. A dodatkowo ten jej płacz i szarpanie się mnie podnieca. Teraz mam pewność, że był to dobry wybór. Podobno kobiety zgwałcone mają potem traumę, ale nic mnie to nie obchodzi.



Następnego dnia postanowiłem, że pozwolę jej zostać na dole, więc poszedłem do niej. Kiedy ją zobaczyłem chyba spała, och jak przykro, że ją obudzę. Podszedłem do łóżka, na którym była przywiązana i zobaczyłem, że jest ono całe we krwi. Odwiązałem Rose i próbowałem ją obudzić, ale nie reagowała. Sprawdziłem jej tętno, którego cholera jasna, nie wyczułem. Szybko podniosłem ją i zaniosłem do gabinetu Nialla, po czym pobiegłem po niego na dół.

- Niall, do cholery szybko, chyba coś się stało Ros.-pociągnąłem go na górę, a za nami przybiegli pozostali. Niall podpiął ją do różnych maszyn i zaczął robić sztuczne oddychanie? Kurde, o co chodzi ? Po kilkunastu minutach przestał i przyszedł do nas.

-Nie wiem, co się stało, ale zatrzymana została u niej akcja serca. Na szczęście jednak udało mi się ją uratować. Może to przez to, że straciła dużo krwi. Lub przez zbyt duże wyczerpanie organizmu, w końcu od kilku dni nic nie jadła. Ale już jest lepiej, niestety nie mogę powiedzieć, kiedy się obudzi, bo nie wiem. A i jeszcze trzeba ją umyć, jeśli nikt nie chce, to ja mogę.- zaczął suszyć zęby, debil.

-Nie ona jest moja, więc ja ją umyję. - powiedziałem, po czym reszta, wróciła, na dół a ja wziąłem Rose do łazienki.

Napuściłem ciepłej wody do wanny, po czym zdjąłem z siebie ubrania i wszedłem z Ros do wody. Umieściłem sobie ją na kolanach i powoli umyłem najpierw jej plecy, potem zakrwawione nadgarstki i kostki, później brzuch a na końcu twarz i włosy. Nie wiem czemu, ale pomyślałem, że jest ona najdelikatniejszą osobą, jaką znam. W końcu osoby, wokół których się otaczam, nie są zbyt ciekawe.

Kiedy wyszedłem, wytarłem się i Ros ręcznikiem, w który potem ją owinąłem i zaniosłem do swojego pokoju. Najpierw ubrałem siebie, a następnie Rose założyłem moje za duże jak dla niej spodenki i bluzkę. Przyznam, że wyglądają na niej, jakby były uszyte dla wielkoluda, a nie dla mnie. Ona jest taka malutka. Zaniosłem ją do gabinetu Nialla i tam zostawiłem. Zszedłem do chłopaków i powiedziałem im żeby się przygotowali na jutrzejszą akcję, po czym poszedłem do swojego pokoju.



Następnego dnia po obudzeniu się zebrałem szybko najpotrzebniejsze rzeczy na akcje i zszedłem na dół. Reszta jeszcze spała, więc poszedłem ich obudzić. Kiedy wszyscy już zeszli poszedłem jeszcze sprawdzić, czy Rose już się obudziła, ale okazało się, że nie. Podszedłem do niej i pocałowałem w czoło, po czym zszedłem na dół i razem z chłopakami ruszyliśmy na akcję.

Perspektywa Rose:

Powoli otworzyłam oczy i poczułam, że boli mnie każdy centymetr mojego ciała, ale to już chyba norma. Odkąd tu jestem za każdym razem, gdy się budzę, jest to samo. Byłam przypięta do różnych pikających maszyn, gdybym mogła, pewnie bym się odpięła, ale nie miałam siły. Zamknęłam oczy i zasnęłam, bo byłam okropnie zmęczona. Po pewnym czasie obudziły mnie jakieś głosy. Powoli otworzyłam oczy i ujrzałam nad sobą 5 głów. Zobaczyłam, że wreszcie odpięli mnie od tych głupich maszyn. Harry wziął mnie na ręce, przez co ja zaczęłam piszczeć i się wyrywać. Kopałam go, żeby mnie puścił, co też zrobił przez co, wylądowałam na podłodze, co za debil. Wkurzony powiedział, że skoro jestem taka mądra to sama mam przyjść do jego sypialni i bez słowa wyszedł a za nim reszta. Tak więc zostałam sama na podłodze, nie mając sił, żeby wstać. Tak uważaj kurde, bo dam rade przyjść do twojego pokoju. Z całych sił, jakie miałam, spróbowałam wstać i z wielkim trudem, ale na szczęście udało mi się to. Kiedy zrobiłam krok, zakręciło mi się w głowie. Złapałam się ściany i powoli usiadłam znów na podłodze. Siedziałam tak oparta o tą ścianę, kiedy do pokoju wszedł Niall.

-Nie bój się, Harry kazał mi cię zanieść do jego pokoju. Powiedział, że sama nie dasz rady tam dojść, więc ja mam cię zanieść.- powiedział i nie czekając na to, co ja powiem, wziął mnie na ręce i zaniósł do ślicznego dużego pokoju w ciemnych kolorach.

Na środku znajdowało się duże łóżko, na którym mnie położył i wyszedł. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że wszystko jest tu bardzo nowoczesne jak w całym domu zresztą. Gdyby ktoś tu przyszedł na sto procent, nie posądziłby ich, że są porywaczami, zabójcami i sama nie wiem kim jeszcze. Przed łóżkiem stał chyba telewizor, tak mi się wydaje. Potem były jakieś drzwi, a potem kolejne drzwi, hmmm, gdybym mogła, to bym sprawdziła, co się za nimi kryje, ale niestety przez kogoś nie mogę. Potem były jakieś meble i znów kolejne drzwi i w sumie tyle. Nie wiedziałam co mam robić, więc leżałam bez celu i myślałam, kiedy Ci popaprańcy mnie zabiją. Tak jestem głupia.  

**********

Cześć co myślicie, jeśli ktokolwiek to czyta to proszę zostawcie komentarz bo nwm czy mam dalej pisać , dziękuje ;) .

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz