Rozdział 95

6.9K 400 72
                                    

Perspektywa Rose:

Kiedy znaleźliśmy się na miejscu i szliśmy w kierunku budynku, w którym odbywała się impreza, Owen podał mi rękę.
Owen: Musimy wyglądać wiarygodnie.- puścił do mnie oczko.

Kiedy weszliśmy do środka, od razu uderzył we mnie smród palonych papierów. Przez co trudniej mi było oddychać. Nie cierpię tego zapachu, zawsze mam przez niego problemy z oddychaniem.

Owen: Wszystko w porządku Rose?- zapytał, na co w odpowiedzi pokiwałam głową.
Owen: Chodź, wiem, gdzie będzie mniej duszno.- powiedział i pociągnął mnie za sobą w kierunku baru.
Owen: Siadaj.- wskazał na jedno z krzeseł.
Rose: Dzięki.- odpowiedziałam po chwili, kiedy mój oddech się unormował.
Owen: Nie ma sprawy.- powiedział i zamówił coś do picia.
Owen: To, co tam u Ciebie? Odwiedziłaś wreszcie rodzinę?- zapytał.
Rose: W porządku, tak odwiedziłam.
Owen: To chyba dobrze, prawda?
Rose: Tak masz rację. A co słychać u Ciebie?- postanowiłam zmienić temat.
Owen: Dobrze, trochę się ostatnio działo, ale raczej nie chcesz znać szczegółów.

Na rozmowie minęło nam dobrych 30 minut, kiedy Owen stwierdził, że powinniśmy zacząć nasze zadanie.
Rose: To trochę dziwne prawda?- zapytałam, kiedy ponownie złapaliśmy się za ręce. A Owen w odpowiedzi zachichotał.

Podeszliśmy do jakichś ludzi, z którymi Owen zamienił kilka słów, a następnie oni zaprowadzili nas do stolika, przy którym siedział jakiś facet, któremu jakaś laska właśnie robiła loda. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam chłopaków, siedzących kilka stolików dalej.
- Christian oni do Ciebie.- powiedział ktoś z ludzi, z którymi tu podeszliśmy.
Christian: Czego chcecie?- zapytał, nie za bardzo zadowolony.
Owen: Słyszeliśmy, że pożyczasz pieniądze.
Christian: Może. Ile chcecie?- zapytał, odpychając od siebie dziewczynę i zapinając spodnie.
Owen: 60 tysięcy.- powiedział pewnie.
Christian: Haha, po co wam tyle pieniędzy?- zapytał, podchodząc do nas, przez co mocniej ścisnęłam dłoń Owena.
Owen: Nie ważne.- mruknął.
Christian: Dla mnie ważne.
Owen: Chcemy wziąć ślub.- powiedział, całując mnie w policzek.
Christian: Z pewnością...- powiedział i schował mi za ucho kosmyk włosów. A następnie położył dłoń na moim ramieniu. Ale ja szybko się odsunęłam, co widocznie go rozbawiło.
Owen: To co?- zapytał, odciągając mnie na drugą stronę i wywołując tym głośny śmiech tego faceta.
Christian: Niech wam będzie. Jedziemy naszym samochodem, chodźcie.

Poszliśmy za nim i wsiedliśmy do dużego kilkunastoosobowego samochodu. Po chwili za nami weszło kilku jego ludzi i na samym końcu on. Było trochę ciasno, dlatego Owen wziął mnie na kolana.
Christian: Nie za młodzi jesteście na ślub?- zapytał podejrzliwie.
Owen: Nie. To odpowiedni czas.
Christian: Jak chcecie. Na spłatę długu macie 5 miesięcy.- przeszedł do sprawy.
Owen: To trochę mało.
Christian: Jak się nie podoba, to możemy zawrócić.- stwierdził.
Owen: Nie, nie, jest ok.- wypalił szybko. Położyłam głowę na jego ramieniu i zamknęłam oczy. Mam nadzieję, że wszystko się uda. Nie podobają mi się Ci ludzie. Nie wiem czemu, tak bardzo interesują Harry'ego.

Christian: Gdzieś ty znalazł taką dupcię, ja muszę zadowalać się samymi dziwkami.- powiedział i odpalił papierosa.
- Jesteśmy.- powiedział kierowca, nie pozwalając odpowiedzieć Owenowi.
Christian: No to kurwa świetnie. Nie jestem ślepy.- odpowiedział zirytowany.

Kiedy wyszliśmy z samochodu, Christian kazał nam iść za swoimi ludźmi. A sam podszedł do jakiegoś samochodu. Idąc za nimi, dotarliśmy do dużego salonu, w którym kazali nam zostać.
Christian: Siadajcie.- pojawił się po chwili, z jakimś papierami w rękach.

Christian: Jakąś cicha ta twoja laska.- powiedział, kiedy podpisywałam jakieś papiery, które nam dał.
Owen: Po prostu jest trochę nieśmiała.- wyjaśnił, przyciągając mnie i całując w czoło. A po chwili cicho szepną, żebym teraz wyszła do łazienki.
Rose: Muszę do toalety.- powiedziałam, w miarę wiarygodnie.
Christian: Jasne. Wyjdź na korytarz, później w prawo i na końcu jest łazienka.- wyjaśnił mi.
Rose: Dzięki.- powiedziałam i wyszłam, idąc początkowo zgodnie z jego wskazówkami.
I gdzie ja mam niby zostawić te podsłuchy? Nie widzę tu żadnych półek. Idąc dalej, zauważyłam coś w stylu gabinetu, dlatego weszłam do środka i zostawiłam tam jeden podsłuch. Później znalazłam szybko jeszcze kilka miejsc, gdzie zostawiłam resztę. Po ukryciu ostatniego, szybko skierowałam się w stronę salonu, z którego wyszłam.
Wchodząc do środka, zobaczyłam Owena klęczącego na podłodze z podbitym okiem. A obok niego jakiś facet, trzymał pistolet przy jego głowie. Nie wiedziałam, co powinnam zrobić, ale zanim cokolwiek zrobiłam, poczułam pistolet przy swoim czole. Przestraszona popatrzyłam na Owena, który jedynie patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem.

Christian: Nie ładne, nie ładnie.- pojawił się przede mną, trzymając w ręku jeden z podsłuchów.
Christian: Naprawdę myśleliście, że dam się nabrać? Że nie wiem, jak wygląda laska Stylesa? Że nie rozpoznam jednego z jego ludzi i że nie mam tutaj kamer? Ja wiem wszystko o każdym.- powiedział i podszedł do Owena, a następnie kopnął i uderzył go kilka razy.
Christian: Spokojnie, nie zabiję go.- powiedział, widząc przerażenie na mojej twarzy.
Christian: Ktoś musi powiadomić o wszystkim Stylesa.- powiedział, powoli podchodząc do mnie.
Owen: O czym ty pierdolisz?- zapytał resztkami sił.
Christian: Jak to o czym. O niej. Pożyczę ją sobie, ale nie wiem, czy oddam. - powiedział, odsuwając faceta z pistoletem ode mnie.
Owen: Rose uciekaj!- krzyknął. A ja od razu go posłuchałam, ale zanim wybiegłam z domu, złapał mnie człowiek Christiana.
Christian: Znowu nie ładnie. Niegrzeczna jesteś. Będę musiał Cię nauczyć posłuszeństwa.- powiedział, a po chwili poczułam uderzenie, przez które straciłam przytomność.

Porwana przez One Direction/ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz