Perspektywa Rose:
Harry: Wiesz ile to 2 minuty?- zapytał, kiedy usiadłam na jego kolanach.
Rose: Straciłam poczucie czasu.- odpowiedziałam.
Harry: Tak? A co takiego robiłaś?
Leo: Co o tym myślisz Harry?- uratowało mnie pytanie Leo.
Harry: Coś na pewno.- odpowiedział, mrużąc oczy.
Kian: Nie możemy po prostu wysłać tam więcej ludzi?- zapytał.
Harry: Nie! Tutaj brakuje nam osób, więc nie będziemy wysyłać więcej tam.
Luke: Może trzeba nawiązać z kimś współpracę?- zapytał.
Harry: Można o tym pomyśleć.- znowu nudne rozmowy, już wolę pogaduszki z Amber. Oparłam głowę o klatkę Harrego i wzięłam do ręki jeden z dokumentów leżących na stole. Zaczęłam go przeglądać, ale zanim cokolwiek zrozumiałam, zabrał mi go Harry.
Harry: Chodź Ros.- powiedział, wstając.
Rose: Już konie? Skończyliście?- zapytałam.
Harry: Nie, mamy przerwę.- wzruszył ramionami.
Paige: Cześć Harry, zatańczymy?- zapytała, kiedy tylko wyszliśmy z sali.
Harry: Tsa.- powiedział i poszedł za nią. Hmm gdzie są chłopaki? Muszę ich jak najszybciej znaleźć. Przeciskając się wśród ludzi, po kilku minutach zobaczyłam Ave.
Rose: Hej Ava.- powiedziałam, a ona odwróciła się zaskoczona, wylewając na jakiegoś faceta wino, które trzymała.
Ava: B-bardzo pana p-przepraszam.- zaczęła się tłumaczyć, ale mężczyzna nie słuchając, uderzył ją.
Rose: Ej! Co ty robisz! To nie jej wina.- podbiegłam do niej, żeby pomóc jej wstać.
Rose: Przepraszam Ava, nic Ci nie jest?- zapytałam.
Ava: Wszystko gra.- powiedziała cicho.
- Nie wtrącaj się ślicznotko.- powiedział ten facet.
Rose: Zostaw ją albo będziesz miał doczynienia ze mną.- wysyczałam, zaciskając dłonie.
- Kochanie, a co taka kruszynka mi może zrobić. To ja chętnie się z tobą zabawię.- powiedział z cwaniackim uśmiechem.
Harry: On może nie, ale ja z przyjemnością.- powiedział nagle Harry, pojawiając się obok.
Harry: Co tu się dzieje?- zapytał, patrząc na mnie z zaskoczeniem.
- Tamta laska wylała na mnie wino, a ta mała się stawia.- powiedział facet, wskazując na nas.
Rose: Uważaj, kogo nazywasz małym!- krzyknełam i chciałam do niego podejść, ale Harry mnie zatrzymał.
Harry: Łooo Ros, słońce spokojnie.
- S-słońce.- powtórzył zaskoczony facet.
Harry: Tak Finn uważaj, kogo na przyszłość zaczepiasz. Jeszcze jeden taki numer i będziesz miał ze mną poważne kłopoty.- powiedział w jego stronę.
- J-ja nie w-wiedziałem, że to ona.- zaczął się tłumaczyć.
Harry: Spierdalaj.- warknął Harry i po chwili już go nie było.
Rose: Poradziłabym sobie.- popatrzyłam morderczym wzrokiem na Harrego.
Harry: Tsa właśnie widziałem, co to było Ros? Musimy porozmawiać.- powiedział i pociągnął mnie do swojego pokoju.
Rose: Więc?- zapytałam po chwili ciszy.
Harry: Od kiedy jesteś taka waleczna?- zapytał rozbawiony.
Rose: Kiedyś musiałam.- odpowiedziałam gniewnie.
Harry: Dobra, słońce. Już możesz wyluzować.- powiedział, siadając na łóżku.
Rose: Czemu załatwiasz swoje brudne interesy w moim mieście? Nie wystarczy Ci, że niszczysz świat tutaj?- wypaliłam.
Harry: O co Ci chodzi?- zapytał.
Rose: Nie udawaj, że nie wiesz!- krzyknęłam.
Harry: Oh, a więc Arthur to sierota i Ci się wygadał?- zakpił.
Rose: Nie zmieniaj tematu! Tylko dlatego pozwoliłeś mi tam jechać? Bo potrzebowałeś załatwić interesy?
Harry: Wcale nie chcę psuć twojego miasta. Mike to tchórz i uciekł tam, myśląc, że go nie znajdę. Tylko dlatego Arthur musiał się nim zająć. Nie będę wtrącał się w sprawy twojego miasta. Ale nie, nie dlatego pozwoliłem Ci pojechać. Pozwoliłem Ci, bo mamy umowę. A ja naprawdę chcę, żebyś zobaczyła, że się zmieniłem.- powiedział szybko i podszedł do mnie.
Rose: Ludzie tak szybko się nie zmieniają Harry.- westchnęłam.
Harry: Jeśli bardzo chcą i mają dla kogo, to się zmieniają.- wyszeptał i dotknął swoimi ustami moich.
Harry: Jeśli mają dla kogo...- powtórzył i jeszcze raz mnie pocałował, a ja nie wiem czemu, ale go oddałam.
Louis: Harry! Zaraz zaczynamy!- usłyszeliśmy z dołu krzyk Louisa. Harry odsunął się ode mnie i popatrzył w moje oczy, szukając w nich jakichś emocji.
Harry: Przepraszam.- wyszeptał.
Rose: Nie, nie musisz przepraszać.- powiedziałam nadal zaskoczona.
Rose: Musisz iść, Louis Cię wołał.-przypomniałam mu.
Harry: Yhm, przyjdziesz za chwilę?- zapytał, a na nieznacznie pokiwałam głową.
Harry: To dobrze.- szepnął i zniknął za drzwiami. Co się tak właściwie właśnie wydarzyło? Kurwa chyba mi się podobało. Ros wdech i wydech. Na spokojnie.
Perspektywa Harrego:
Przyznam, że bałem się reakcji Ros. Wiem, że nie jestem ideałem, jakiego szuka, ale to przecież zwykły pocałunek. Nic szczególnego. Jeden z milionów. Tak, tak wmawiaj sobie Harry. Ten był inny, nie wiem czemu, ale coś w nim było.
Louis: Wszystko w porządku stary?- zapytał, kiedy zszedłem po schodach.
Harry: Jasne, czemu pytasz?
Louis: Nie nic. Dobra nieważne. Zaraz zaczynamy, gdzie Ros?
Harry: Zaraz przyjdzie.- odpowiedziałem, a on spojrzał na mnie podejrzliwie.
Louis: Nic jej nie zrobiłeś prawda?
Harry: Nic, Lou wyluzuj, wszystko jest dobrze.- poklepałem go po plecach.
Louis: No niech Ci będzie. Lepiej chodź, zanim powiedzą, że spóźniamy się na własne zebrania.
Harry: A co nie możemy?- zapytałem, na co Louis odpowiedział śmiechem.
***********
Dobra, dziękuję wam za wytrwanie <3. To już koniec maratonu XD, pozdrawiam i życzę dobranoc.
CZYTASZ
Porwana przez One Direction/ h.s
FanfictionHarry to przywódca najstraszniejszego gangu w kraju. Człowiek, który nie odpuszcza i zawsze dostaje to co chce. Jest bezuczuciowym potworem, który zabija ludzi. Ale czy na pewno? Co stanie się jeśli na jednej z imprez zobaczy śliczną, drobną i nieś...