1. Jak W Filmie Akcji

8.4K 196 34
                                    

Nazywam się Kaitlyn More. Mam 18 lat. Rodzice zginęli w wypadku kiedy miałam parę dni. Pod swoją opiekę wzięła mnie siostra mamy Susan. Mieszkamy same. Odkąd pamiętam co jakiś czas się przeprowadzam. Właśnie byłyśmy w drodze do nowego domu w Los Angeles. Ciocia tłumaczy się lepszą pracą, jednak dla mnie jest to trochę uciążliwe. Była końcówka jesieni. Siedziałam zmęczona swoim życiem w samochodzie. Byłam cicho. Napajałam się ostatnimi widokami starego domu. W tle było słychać smętną muzykę z radia. Dlaczego w ogóle o tym wszystkim mówię? Przecież są tacy, którzy mają gorzej. Moje życie do pewnego momentu było w miarę normalne i spokojne. Można nawet powiedzieć, że wręcz nudne. Jednak do czasu. Przecież nie każdy ma okazję zostać córką demona. Oczywiście ja jak zwykle niczego nie wiedziałam. Patrzyłam przez szybę samochodu. Gdzieniegdzie można było zauważyć przebudzającą się przyrodę. Przekraczałyśmy właśnie stare miasto. Nie minęło nawet pół godziny, a ja już byłam zmęczona podróżą.

-Skarbie nie jest ci za zimno w krótkim rękawku?- zapytała ciotka Susan

-Co? Yyyy...nie wszystko dobrze- powiedziałam wyrwana z moich myśli. I tak właśnie było, jednak kiedy poczułam lekki chłód założyłam bluzę. Muszę przyznać, że jestem niezłym śpiochem, więc nikogo nie powinno zdziwić to, że zasnęłam.

-Nie! Zostawcie mnie, proszę! Ja nic nie wiem!- Gdzieś już słyszałam ten głos. No tak to była Tamara, znajoma z byłej klasy. Z resztą wredna sucz. Z nieznanego mi powodu nagle znalazłam się na gmachu mojej starej szkoły. Widziałam jak kłuci się z podejrzanymi mi mężczyznami.

-Pytam się po raz ostatni. Gdzie ona do cholery jest!- ciekawe o kim oni rozmawiają. Temu facetowi chyba bardzo musiało zależeć na odpowiedzi, ponieważ złapał ją za szyję i przeciągnął na brzeg budynku. Ja byłam tylko obserwatorem. Nie mogłam nic zrobić.

-Wyjechała z miasta!... Chyba do Bostonu. Proszę puść mnie-powiedziała próbując uwolnić się z uścisku

-Dobrze. Obietnica to obietnica- odparł po czym bez sumienia zrzucił ją z budynku

Wtedy się obudziłam. Wow to było dziwne. Nawet mi jej nie żal. Z resztą to był tylko sen. Naprawdę muszę mieć coś nie tak z głową. Sama zaczynam się już siebie bać.

-To dopiero było dziwne.

-Coś mówiłaś- zapytała ciocia

-Nie nic takiego. Miałam nienormalny sen-uśmiechnęłam się i wyjęłam notatnik i długopis

-Co robisz?

-Zapisuję to. Kiedyś z tego będzie można nakręcić film.

-Tak...twoja wyobraźnia nie jest normalna- szturchnęła mnie i wróciła do kierowania

-Obudź mnie jak dojedziemy-założyłam słuchawki i odwróciłam się na bok

-Właściwie to już dojechaliśmy!- ma to wyczucie czasu...

Okolica wydawała się spokojna. Co najważniejsze zero biegających dzieci. No może poza tym dziwnych chłopcem, który mnie obserwował z sąsiedniego domu. Nasz był cały beżowy, a obok niego znajdował się skromny ogródek z małą altanką. Chwyciłam za torby i weszłam do środka. Prosto ale uroczo. Na wprost mnie były schody. Po prawej stronie był duży pokój gościnny z pięknym kominkiem, a po lewej kuchnia. Na górze znajdowały się sypialnie i dwie łazienki. W jednym z pokoi czekały już moje rzeczy, więc się domyśliłam, że jest mój. Od razu zakochałam się w obszernym łóżku przy oknie. Ciepło i przytulnie. No tak...jutro 13 pierwszy dzień w szkole. Kolejny problem na głowie.

-Kate pomóż mi z układaniem rzeczy- Dopiero co weszłyśmy. Ciotka jest idealnym przykładem perfekcyjnej pani domu. Wszystko ma swoje zadanie, swoje miejsce. Tylko ja się w tym wszystkim gubię. Ja i porządek to odwieczni wrogowie. Mój pokój zwykle oddaje to co mam w głowie. Chaos. Co zrobić. Taka już jestem i nie mam zamiaru zmieniać się na siłę. Nie da się być idealnym dla wszystkich. Kiedy miałam 5 lat urządziłam domowy strajk i nie sprzątałam w pokoju tak długo, dopóki nie zalała mnie fala brudu. Byłam uparta do samego końca nawet przy sprzątaniu. Nie chciałam dać nikomu satysfakcji z wygranej .Mozolnym krokiem udałam się na dół. Naprawdę nie chciało mi się niczego robić. Nałożyłam na tyle na ile mogłam prawdziwy uśmiech na twarz i tym razem już pewniejszym krokiem udałam się do kuchni. Postanowiłam poszukać pozytywów w tym miejscu. Znalazłam jakąś kartkę, długopis i zaczęłam tworzyć listę za i przeciw. Za : nostalgiczny dom w sam raz dla mnie, altana w ogródku i tajemniczy, hipnotyzujący las, który było widać z mojego okna w pokoju. Pora na przeciw : Nikogo nie znam i...to by było chyba na tyle. Nie jestem duszą towarzystwa, jednak czasem dobrze jest się do kogoś odezwać. - Co tam ciekawego piszesz?

-Szukam pozytywów w swoim życiu.- Usiadłam na blacie kuchennym i zaczęłam otwierać kartony ze szkłem- Jak na razie jest ich niewiele.

-Skarbie, rozumiem, że sytuacja ci się nie podoba jednak postaraj się tu zadomowić-powiedziała czytając mi przez ramię- Na pewno poznasz jeszcze wielu fajnych ludzi

-A czy to ma jakikolwiek sens? I tak zapewne za parę miesięcy znajdziesz nową pracę. Chciałabym po prostu zadomowić się w jednym miejscu. No nic. Jest już prawie 23 a ja jeszcze nie zdążyłam się ogarnąć. Idę pod prysznic.- Złapałam za ręcznik leżący na jednym z kartonów i udałam się do łazienki. Po drodze usłyszałam jeszcze NIE SIEDŹ TAM ZA DŁUGO, co i tak nigdy mi nie wyszło. Krople wody delikatnie spływały mi po twarzy. Czasami siedzę tam tak długo, jakbym oprócz siebie próbowała jeszcze zmyć swoje problemy. To by było dopiero coś! Zapłaciłabym każde pieniądze, aby zdobyć takie cudeńko. Szybko wskoczyłam w jakąś luźną koszulę i z ogromną siłą upadłam na łóżku. Od takich rzeczy człowiek naprawdę może się zmęczyć. Pomimo tego nadal nie mogłam usnąć. Za dużo myślę o jutrzejszym dniu. Otworzyłam szeroko okno. Dopiero lekki, chłodny, wiosenny wiatr pozwolił mi trzeźwo myśleć. Czym ja się tak przejmuję?! Nie ma co zawracać sobie głowy tym, co i tak jest nieuniknione. Na zegarku była 2 w nocy. No dobra jeżeli nie zasnę w tej chwili to jutro na pewno nie wstanę. I tak w każdy poniedziałek źle się budzę.

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz