49. Uciekinier

866 46 23
                                    

Możliwe, że działałam pod wpływem emocji.
Możliwe, że to była bardzo pochopna decyzja, jednak czułam, że właśnie to muszę zrobić.
Zamknęłam się w swoim pokoju nie chcąc, aby ktoś przeszkodził mi w pakowaniu. Wiedziałam, że to bezsensowne, ponieważ Richard może otworzyć je w każdej chwili bez problemu, jednak liczyłam na to, że uszanuje moją decyzję tak jak i ciocia.
Nie wiem dlaczego jej to wszystko powiedziałam. W sumie to nie miałam nic przeciwko temu co się stało i rozumiałam ją.
To nie byłam ja.
Te słowa przeszły przez moje usta, jednak nie były one moje.

Wyciągnęłam z pod łóżka czerwoną torbę następnie kładąc ją na nie. Otworzyłam szafę i zaczęłam wyrzucać do niej wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.
Nie czułam żadnego smutku. Byłam przerażona samą sobą. W tamtym momencie to nie ja decydowałam co mam zrobić, tylko dziwna siła każąca mi stąd się wynosić.
Było mi przykro, że w trakcie mojego pakowania nikt nie zapukał do drzwi. Może rzeczywiście chcieli się mnie pozbyć? Skoro nie przejęli się zbytnio tym co mam zamiar zrobić, najwyraźniej uznali, że tak będzie słusznie. W końcu dam im spokój.
Teraz jednak postanowiłam się przespać do godziny 4 i zebrać siły na podróż.

Czas ten zleciał nieubłaganie szybko i nim się obejrzałam musiałam się zbierać. Potrzebowałam jednak jeszcze jakiś pieniędzy na przetrwanie.
Wiedziałam, że miałam  w dzieciństwie założone konto oszczędnościowe, a karta do niego znajdowała się w sypialni ciotki Susan. Liczyłam na to, że nie będę musiała się już z nią konfrontować, jednak nie miałam wyjścia.
Najciszej jak umiałam udałam się do jej sypialni. W środku było ciemno, jednak nie zapłaciłam światła, ponieważ nie chciałam jej obudzić.
Z latarką w telefonie podeszłam do komody, w której trzymała różne papiery. Przeszukałam jedną szufladę, drugą, jednak nie znalazłam tego czego potrzebowałam. Musiałam przecież za coś przeżyć, a kraść na pewno nie chciałam.
Zorientowałam się, że w sypialni nikogo nie ma.
To oznaczało, że ciotka najprawdopodobniej nie śpi i lada moment może wrócić do siebie. Wolałam jednak uniknąć rozmowy z kobietą, ponieważ znałam ją i wiedziałam, że będzie chciała mnie zatrzymać.
Zapaliłam światło w pokoju i szybko zaczęłam szukać karty w każdym możliwym zakamarku. Musiała tutaj być, ponieważ kiedy się tu wprowadzałyśmy widziałam gdzie ciotka ją chowa. Była to tak zwana karta awaryjna na wszelkie ważne i niespodziewane wydatki. Niestety nigdzie nie mogłam jej znaleźć.

- Tego szukasz?

Odwróciłam się przestraszona do ciotki, która stała w szarym szlafroku oparta o framugę drzwi trzymając w dłoni cel mojego poszukiwania. Podeszłam do niej chcąc wyrwać jej to z ręki.

Poczułam ulgę, kiedy nie stawiała żadnych oporów, ale także...smutek?

- Wiesz, że to nie jest mądra decyzja. To nie jest już zabawa. W tym przypadku, kiedy coś się już stanie nie będzie drugiej szansy.

Wiedziałam o tym. Od początku.
Mimo tego i tak wszystko się sypało, więc nic innego mi nie zostało.
A próbować trzeba wszystkiego, prawda?

- Nie zmienisz mojego zdania.

- Tu jesteś bezpieczniejsza, więc...

- Ale nie ty!

- Słuchaj. - Powiedziała stanowczo chcąc mnie przywrócić do porządku. - Wiem na co się pisałam.

- Ja się na to nie zgodziłam. Dlatego teraz musisz uszanować moje zdanie bo i tak to zrobię.

Widziałam, że szuka w głowie jakiś argumentów, ale wiedziała, że to nie ma sensu. Byłam po prostu zbyt uparta.

- Powiedz chociaż gdzie będziesz...

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz