50. Herbatka z prądem

801 43 8
                                    

Byłam w pułapce.
Z podniesionymi dłońmi zostałam skierowana do salonu i posadzona na krześle. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Byłam lekko przestraszona całym tym zajściem. Przebywałam w domu z mordercą, który uciekł z psychiatryka, a na dodatek trzyma w szafie ciało lekarza, pod którego się podszywa. Starałam się nie patrzeć w jego oczy. Kris (albo jak mu tam na prawdę na imię) rozsiadł się spokojnie oglądając dokładnie swoją broń. Z uśmiechem skierował ją w moją stronę.

- Popsułaś nam całą zabawę. Chciałem jeszcze przez chwilę poudawać twojego doktorka.

- Kim ty jesteś?

Mężczyzna zdziwił się teatralnie przyglądając prawą dłoń do serca.

- Jak możesz tego nie wiedzieć? Nie oglądasz telewizji? Sądząc jednak po tym, że dopiero teraz mnie odkryłaś, to nie miałaś z nią za częstej styczności.

To stamtąd go kojarzyłam.
Jak mogłam wcześniej tego nie zauważyć? Psychol, który uciekł ze szpitala, który zabił lekarza był naprzeciwko mnie, a ja łudziłam się, że w moim otoczeniu znajdą się normalni ludzie.
Pora stąd uciekać.

- Wiesz... Pomogę Ci. Nie musisz słuchać tamtego demona. Wiem, że możesz bać się zerwać z nim umowę, ale razem znajdziemy na to sposób.

Postanowiłam grać na zwłokę. W trakcie swojej wypowiedzi powoli wstawałam z krzesła planując kierować się w stronę wyjścia. Zatrzymałam się jednak zdziwiona. Płaczącego na ziemi ze śmiechu chłopaka przedrzeźniającego moje ,,pomogę ci". Kiedy w końcu się uspokoił, otarł łzy z twarzy, przysunął się do mnie na czworaka i z wielką dumą powiedział :

- To ja go znalazłem i to ja zaproponowałem umowę.

To nie było możliwe. Sądziłam, że był pod wpływem jakiegoś uroku, albo czegoś podobnego, ale nie było możliwości, że to on go śledził i dobrowolnie podpisał pakt. To nie tak powinno działać. Chłopak widząc moje niedowierzanie kontynuował.

- Opowiem Ci krótką bajkę. - Odsunęłam się od niego woląc mimo wszystko trzymać się z daleka od broni w jego ręce, którą tak żywo gestykulował. - Był sobie chłopiec, którego nikt nie lubił, ponieważ wszyscy uważali go za nawiedzonego, a on tylko uwielbiał horrory i zabawy w przywoływanie duchów. Byli zwykłymi tchórzami, którzy nie wiedzieli co to prawdziwa zabawa. Chłopiec chciał być jak te wszystkie super osoby z filmów, które rozmawiały z duchami, ale żaden nigdy się nie pokazał. Nie działały żadne rytuały.
Chłopiec był skazany na samotność. Aż pewnego dnia udało mu się spotkać osobę, która powiedziała, że już nie raz spotkała się z duchami i nawet się z nimi przyjaźni. Umówili się więc na strychu jednego z nich i przygotowali wszystko na wizytę gościa.
Niestety nadal nikt nie przyszedł...
Chłopiec tak bardzo się zdenerwował na swojego przyjaciela, że skoczył na niego i rozbił mu głowę o kant stołu.
I tak doszedł do wniosku, że to nie z rytuałem jest coś nie tak, tylko z nim!

W tej kwestii zgodzę się w 100%. Kto normalny robi takie rzeczy?

- Ukrył dokładnie ciało kłamcy i poszedł do pobliskiej wróżki.
Ta powiedziała mu, że duchy go po prostu nie widzą, więc musi znaleźć kogoś, kto spotka się z jednym i w ten oto sposób mu się udało!

- Chodzi ci o mnie?- Zapytałam będąc pewna do czego on zmierza.

- Nie do końca.

- To o kogo?

Niestety nie chciał wyjawić mi tej tajemnicy. Powiedział, że obiecał nikomu nie mówić tego co widział. Można się było tylko domyślać.

- Ale dzięki temu spotkałem twojego koleżkę. Bardzo ciekawa postać.

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz