73. Anioły

644 43 19
                                    

2 miesiące wcześniej...

Siedziałam na dachu wpatrując się w nocne niebo. Byłam zmęczona tym tygodniem. Spokojne oglądanie gwiazd było idealną odskocznią od mojego życia publicznego. Nawet nie wiem jak udało mi się znaleźć w tym miejscu siedząc obok Demona, który udawał, że wcale mnie nie obserwuje. Byliśmy po kolejnej solidnej kłótni i wcale nie miałam ochoty przebywać w jego towarzystwie, jednak ten stwierdził, że musi być obok gdyby nagle zachciałoby mi się skakać z wysokości. Głupia wymówka. 

-Mogę cię o coś zapytać? - Odwróciłam się w jego stronę czując, że dłużej nie wytrzymam trzymając to w sobie. On w odpowiedzi mruknął twierdząco patrząc gdzieś przed siebie.

- Skoro istnieje tak zwane piekło to czy niebo także?

- Skoro istnieje zło to zawsze znajdzie się jakiś idiota któremu to nie będzie się podobać i będzie się temu sprzeciwiać. Z resztą muszą trzymać gdzieś te zasrane aniołki. - Było widać, że niezbyt podoba mu się poruszony przeze mnie temat. Wyprostował się niczym struna i zacisnął swoje dłonie w pięści wbijając sobie przy okazji szpony w skórę. Próbowałam dowiedzieć się czegoś więcej, jednak Demon nie miał zamiaru kontynuować dyskusji. Postanowiłam podejść go od innej strony.

- Czy każdy demon był kiedyś aniołem?

- Nie. - Odparł krótko. 

- A jak rozpoznać te, które nimi były?

- Mają skrzydła.

- A co z upadłymi aniołami? 

------

Czas teraźniejszy...

Biegłam ile sił między drzewami starając się zgubić goniące mnie psy. Serce podchodziło mi do gardła,a oddech łapałam z ogromną trudnością, jednak nie mogłam zwolnić. Wiedziałam w którym miejscu ma czekać na nas Will, jeżeli coś miałoby się stać. Podejrzewałam, że już wiedział. Potknęłam się o jeden z korzeni rozdzierając sobie kolano. Syknęłam widząc szramę, jednak ignorując ból wstałam i ruszyłam dalej. Szczekanie umilkło. Rozglądałam się dookoła, jednak nikogo nie zauważyłam. Musiałam ich zgubić. Na sekundę przysiadłam na pieniu by złapać oddech. Zastanawiało mnie kto i dlaczego ukradł tą księgę. Byłam prawie pewna, że był to ktoś z ich grona, a Lily stała się kozłem ofiarnym. Nie mogłam jednak pozwolić, aby to Lily poniosła konsekwencje, w końcu była niewinna. Słysząc za sobą jakiś szmer w krzakach od razu zerwałam się do marszu. 

- Tu jest!

Adrenalina od razu podskoczyła do maksimum. Schowałam się za jednym z drzew chcąc poczekać, aż strażnicy ruszą dalej. Starałam jak najbardziej się wyciszyć. Miałam wrażenie, że moje serce można było usłyszeć w promieniu kilometra. Wychyliłam się chcąc zobaczyć, czy mogę już wyjść z ukrycia, jednak natychmiastowo ktoś pociągnął mnie z powrotem zatykając przy okazji dłoniom moje usta. Przez sekundę myślałam, że już po wszystkim, jednak widząc przed sobą Will'a odetchnęłam z ulgą, do czego nigdy na głos bym się nie przyznała. Palcem pokazał abym była cicho samemu wychodząc z cienia. Nikogo nie było.

- Musimy wrócić po Lily. - Odezwałam się.

- Myślisz, że tam nikt na ciebie nie czeka? To była pułapka. 

- Nie możemy przecież jej tam tak zostawić! Oni ją zabiją! - Krzyknęłam od razu zdając sobie sprawę z tego jak głupie posunięcie to było. Coś zeskoczyło z drzewa powalając mnie na twardą ziemię. Parę centymetrów od mojej twarzy znajdował się pysk pso-podobnego stworzenia. Jego ślina skapywała na całą moją twarz wywołując u mnie odruch wymiotny. Próbowałam go z siebie zrzucił, jednak był on strasznie silny. 

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz