33. Zagrożenie?

1.1K 67 1
                                    

Martwiły mnie moje coraz częstsze bóle głowy. Nie tylko to było nie tak jak powinno. Zaczęła szwankować także moja koncentracja. Chodziłam rozkojarzona i poddenerwowana. Wlewałam w siebie litry kawy i energetyków bojąc się nocnych koszmarów, co zaowocowało trzęsącymi się dłońmi. Wyglądam I czułam się jak chora. Starałam się być w ciągłym ruchu nie chcąc zasnąć na stojąco. Chodziłam po zakupy do domu, uczyłam się(a raczej próbowałam) i brałam zimne prysznice. Widziała jednak, że długo tak nie pociągnę.

-Dłużej już tak nie mogę. - Powiedziała jednego dnia ciotka Susan uderzając głośno szklanką z wodą o ławę w salonie. Pominę to, że przerwała mi oglądanie programu o szczeniakach- Nie mogę patrzeć jak się wyniszczasz. Co się dzieje?

Postanowiłam skończyć z ukrywaniem wszystkich spraw. Sama nie dawałam już rady. Liczyłam, że ona będzie wiedziała, jak chociażby złagodzić sytuację. Westchnęłam próbując uporządkować myśli.

-Od paru dni mam różne koszmary. Z początku pojawiały się tylko w trakcie snu, jednak ostatnio zaczęłam widzieć różne dziwne rzeczy również w ciągu dnia. Wydaje mi się, że tracę zmysły. -Kiedy powiedziałam to na głos, zdałam sobie sprawę z tego, że naprawdę tak się czuję. Jak wariatka widząca w biały dzień zmasakrowane zwłoki, których tak naprawdę nie ma. - Słyszałam go.- Spojrzałam na ciocię wymownie licząc na to, że nie będę musiała mówić tego na głos. - On chce mnie zabrać, rozumiesz? J-ja n-nie chcę tego. Boję się...

Głos zaczął mi się łamać, a broda drżeć. Do oczu zaczęły napływać łzy, jednak obiecałam sobie, że nie będę płakać. To nic nie da. Ciotka widząc zbierające się u mnie łzy podeszła i objęła mnie.

- Nikt cię nie zabierze. Dopilnuję tego.

- Nie widzisz, że jesteśmy bezradne? On nawet nic nie musi robić, a ja sama podaję się mu jak na tacy. Może rzeczywiście będzie lepiej jak mnie zabijecie. Jestem tylko kulą u nogi.

-Nawet tak nie mów. Zrobiłam w życiu wiele błędów, jednak tego, że jesteś ze mną nie żałuję. Znajdziemy jakiś sposób, aby ci pomóc. Zerwiemy ten głupi pakt, odetniemy od świata nadprzyrodzonego i będziesz wolna.

Zaśmiałam się gorzko wiedząc, że to niemożliwe. Świat jest podły i robi wszystko pod górkę. Uwolniłam się z jej uścisku i wstałam z kanapy chcąc zrobić sobie kolejną kawę.

-Wysiądzie ci serce.

-I dobrze.

-To w niczym nie pomaga. Musisz spać. - Zastanawiała się nad czymś rozglądając się po regałach na książki. Chwyciła za fioletową szkatułkę ze srebrnymi zdobieniami i wyciągnęła z niej przeźroczysty woreczek z kilkoma białymi tabketkami w środku. - Posłuchaj. To są tabletki, które pomogą ci zasnąć, jednak nie są one zwyczajne. Dostałam je od jednej znajomej, kiedy walczyłam z depresją i bezsennością. Możesz tego nie pamiętać, bo miałaś wtedy trzy latka. Kiedy weźmiesz jedną tabletkę natychmiast zasypiasz. Wyłącza się również myślenie, co może pomóc pozbyć ci się koszmarów i wyspać. Możesz jednak brać tylko jedną na dwa dni, ponieważ potrafią uzależnić, a to tylko pogorszy sytuację. Trzymaj - Powiedziała dając mi jedną do ręki. - Weź ją jednak kiedy będziesz leżeć w łóżku.

-Amm... No dobrze. Oby pomogło.

Poszłam jeszcze do kuchni po szklankę wody, a następnie wolnym krokiem poszłam do swojego pokoju. Było już po 22, a ja czułam się jakby przejechała po mnie cała lokomotywa z wiersza Tuwima.
Szybko przebrałam się w szarą koszulę nocną i wskoczyłam do łóżka.
Te tabletki były moją ostatnią szansą na spokojną noc. Przez chwilę zawachałam się, jednak ostatecznie ją wzięłam.

To miała być najlepsza decyzja w moim życiu.

-----------

Niestety te tabletki pomogły przespać mi może z 4 godziny. W sumie to i tak dużo. Następnego dnia wyglądałam niewiele lepiej. Może wtedy moje worki pod oczami nie wyglądały jakby ktoś przywalił mi z cegłówki, a jedynie ze zwykłej pięści. Chciała zostać w domu, jednak obiecałam sobie nie odpuszczać szkoły.
Po lekcjach poszłam z Lily na krótki spacer w okolicy mojego domu. Pogoda sprzyjała takim wyjściom, tak samo jak mojemu samopoczuciu.

-Wyglądasz jakby przejechał cię pociąg.

...

-Dzięki.

Westchnęłam zirytowana na ten oczywisty komentarz mojego wyglądu. Skoro mówi się, że jak cię widzą, tak cię piszą, to znaczy, że w oczach innych ludzi jestem zjaranym menelem?

-Co się z tobą dzieje?

-Po prostu się nie wysypiam, to wszystko.

-Jasne... Będę musiała się zaraz zbierać.

-Jakie plany na dzisiaj?

Zatrzymałyśmy się pod jednym drzewem, a ja czekałam na odpowiedź Lily. Nie to, że mnie to interesowało.
No dobra. Może trochę.
Lily zaczęła się rozglądać, a ja nie rozumiejąc o co chodzić, rośnie zaczęłam to robić. Nie wiedziałam czego szuka. Było zupełnie pusto.

-Był kolejny atak. Musimy rozszyfrować co to za demon i czego chce.

To nadal było dla mnie dziwne słyszeć z jej ust takie rzeczy. Walki, demony... Kiedy na nią patrzyłam widziałam grzeczną dziewczynkę, a nie wojowniczkę. Zorientowałam się, że tępo się w nią wpatruję więc potrząsnęłam głową i kazałam jej kontynuować.

-Ty też powinnaś uważać na ludzi. Nigdy nie wiadomo na kogo możesz trafić.

-Dobrze MAMO- Podkreśliłam ostatniej słowo słuchając jej pouczeń. Szłyśmy dalej, kiedy poczułam wibracji w tylnej kieszeni spodni. Wyjęłam telefon i odruchowo go odebrałam.

~Halo?

~Cześć kotku, jak tam mija dzionek?

~Will idioto, mówiłam ci, że nie masz mnie tak nazywać.

~Wolisz kochanie? No dobrze.

~Mów czego chcesz.

~Trochę szacunku dla swojego nauczyciela. Dzwonię żeby się zapytać, czy nasza jutrzejsza randka jest aktualna i czy muszę zakładać garniak.

~To nie jest żadna randka. Masz mi tylko pomóc z matmą.

~Nazywaj to jak chcesz. Ja i tak wiem swoje. To jak u ciebie o 14?

~Eh... Niech będzie. Żadnego garniaka!

~Randka może być i bez niego papa!

Rozłączył się nie pozwalając mi dojść nawet do słowa. Schowałam z powrotem telefon i spojrzałam na Lily.

-Co za idiota.

-Radka? Z Will'em?

-Żadna randka. Zwykle korki z matmy.

-Dobrze, że nie z chemii.

Zauważyłam na jej twarzy niezrozumiałe zdenerwowanie. Chodziło o Will'a?

-O co ci chodzi?

-Według mnie to skończony dupek. Próbuje cię jawnie podrywać, a jeszcze wczoraj widziałam jak obściskiwał się na mieście z jakąś laską. Błagam, uważaj na niego.

-Spokojnie, wiem jaki on jest.

-Tego nie jestem pewna.

---------------------------
W końcu jestem!
Krótko bo krótko ale zdążyłam przed północą. Przepraszam za moje ostatnie przerwy. Egzaminy, szkoła i praca to nie jest najlepsze połączenie 😆 Postaram się, aby następny był na czas...

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz