4. Witaj Kotku

3.3K 134 9
                                    

Siedziałam na łóżku w gabinecie pielęgniarki z okropnym bólem głowy myśląc, że zaciskając ją dłońmi pomoże to chociaż na chwilę złagodzić cierpienie. Po pięciu minutach doszłam do wniosku, że czuję się już lepiej i postanowiłam wstać, jednak pożałowałam tego już w pierwszej sekundzie. Obraz nadal był rozmazany, jednak byłam pewna, że przede mną klęczy Lili.
-Powinnaś się jeszcze położyć - powiedziała swoim ciepłym głosem.
-Naprawdę nie musisz tu że mną siedzieć. Dostanę coś na mdłości i ból głowy i wszystko będzie dobrze.
- Pielęgniarka poszła zadzwonić po twoją ciocię. - Powoli wszystkie kontury zaczynały być dla mnie widoczne. Oparłam się jedną ręką, a drugą prześcieradłam swoje oczy tak, jakbym obudziła się z długiego snu.
-Mogłaś ją zatrzymać. Nie chcę jechać do domu.
-W takim stanie powinno się leżeć w łóżku i nie marudzić. - Chwyciła moją dłoń i zaczęła gładzić ją kciukiem.
-Zawsze jesteś taka opiekuńcza? - Uśmiechnęłam się mimowolnie widząc jej zachowanie. Po prostu mnie matkowała.
-Taka już jestem! - Również odwzajemniła mój gest i pomogła mi wstać.
Nie lubię kiedy wszyscy dookoła mnie skaczą. Jestem indywidualistką i prędzej zrobię coś sama niż na kimś będę polegać, więc zrezygnowałam z propozycji Lili mówiącej, że poniesie moją torbę.
Chwilę później powiedziano mi, że ciotka przyjedzie za około 5 minut. W tym czasie postanowiłam skorzystać z łazienki obok sali chemicznej. Przechodząc obok niej ponownie się zawachałam i straciłam równowagę. Upadek był jednak miękki ponieważ na kimś leżałem. Znowu!
-Przepraszam ja... - zaczęłam się tłumaczyć zdyszana
-Cholera, ludzie przestańcie dzisiaj na mnie wpadać!

O kurwa.

No to już nie żyję.

To znowu ten chłopak. Mogę zacząć już pisać list pożegnalny.
-Dziewczyno ogarnij się! - powiedział próbując wydostać się z pode mnie. - Mogła byś łaskawie ze mnie zejść?
-A, tak! Przepraszam... Tak nagle straciłam grunt pod nogami. - Resztkami się oparłam się o szafki
-Tak tak, nie tłumacz się... - Powiedział oschle. Dopiero teraz miałam okazję się mu przyjrzeć. Miał wręcz nienaturalnie przebiegłe bursztynowe oczy i ciemnie, prawie czarne włosy czesane wiatrem. Ubrany był w czarne jeansy, granatowy t-shirt i czarną sportową marynarkę. Całkiem przystojny tylko szkoda, że wydawał się taki wredny. Przewrócił oczami i podniósł długopis, który najwyraźniej wytrąciłam mu z ręki.
-Nie zrobiłam tego specjalnie, nie musisz być taki wredny.
- Nie trzeba było na mnie wpadać.
- Nie trzeba było tu stać. -Odpyskowałam dumna. -A no właśnie bo zapomnę. Rano wypadło ci to z kieszeni- powiedziałam podając mu kartkę
- Pamiętasz? -zapytał dziwnie
-No prawie bym zapomniała, ale jednak nie.
Chłopak zaczął nerwowo krążyć po korytarzu i klnąć pod nosem.
-Czytałaś to?
-Nie nie czytałam, a co masz tam jakąś czarną listę? -Skłamałam, jednak rozbawiło mnie trochę jego zachowanie
- Możliwe- chłopak również się lekko uśmiechnął. Wyciągnął do mnie dłoń i pomógł mi wstać. Zdziwiło mnie to jak szybko zmienił swoje zachowanie.

-Posłuchaj, wolałbym aby zostało to między nami zgoda?- powiedział stanowczo, jednak jego lewy kącik ust nadal nie opadł. Poklepał mnie po lewym policzku i odsunął się, aby po chwili pójść wzdłuż korytarza- A i jeszcze jedno, jak masz kotku na imię ?
- Kaitlyn i nie jestem żadnym kotkiem. - odpowiedziałam zdenerwowana . Co to miało być? Za kogo on się uważał?
-Ooo widzę, że kocica ma pazurki! No nic pa. - odwrócił się, włożył jedno rękę do kieszeni, a drugą mi pomachał.
-A czy będę mogła chociaż poznać imię człowieka, który nie proszony dotknął mojej twarzy?
-Will- odpowiedział wystawiając zęby i poszedł wzdłuż korytarza.
Dziwny facet.
-Kaytlin! - Usłyszałam za sobą głos ciotki. Szlak. Zdążyła już przyjechać. Tak naprawdę miałam w planach ucieczkę, jednak było już za późno. Udawałam, że jej nie słyszę i iść dalej jednak była szybsza i w mgnieniu oka była tuż obok mnie. - Byłam właśnie w okolicy, kiedy zadzwonili do mnie ze szkoły, że źle się poczułaś. Myślałam, że nadal siedzisz u pielęgniarki. Wszystko w porządku? - nawijała jak katarynka macając mnie po twarzy i sprawdzając, czy aby napewno nie mam temperatury.
-Oj już czuję się lepiej! Niepotrzebnie zawracali ci głowę - Jak zwykle traktowała mnie jak jajko.
-Potrzebnie potrzebnie! Zaraz zabiorę cię do domu, a tam się tobą porządnie zajmę. - Chwyciła mnie za rękę i poprowadziła pod drzwi samochodu.
-A moja torba? - Chciałam przeciągnąć jak tylko mogłam i zwiać jej z oczu. Naprawdę było już lepiej, a nie chciałam robić sobie większej siary przed całą szkołą i to już w pierwszy dzień.
-Czeka na ciebie w aucie, wsiadaj - zrezygnowana posłucham się cioci. Oparłam się szybę i zamknęłam oczy. Może odpoczynek jednak mi się przyda. Ból głowy znów zaczął silnie narastać.

-------------------------------------------------------------
Tak prezentują się pierwsze rozdziały. Powoli się rozkręcam. Mam nadzieję, że dacie radę jeszcze chwilę wytrzymać.
Bez odbioru 😊
~Ronnii~

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz