28. Wydanie

1.3K 60 1
                                    

Kiedy się obudziłam, zdałam sobie sprawę z tego, że leżę na podłodze. Plecy niemiłosiernie mnie bolały, tak samo jak oczy. Nie byłam jednak w stanie przypomnieć sobie, dlaczego nie jestem w swoim łóżku. Nie przypomniałam sobie nic, co działo się ze mną w nocy. W nocy, to znaczy zaraz po głosach w głowie. Zasnęłam z wycięczenia? Słońce dopiero wchodziło, więc po cichu podniosłam się bojąc się, że moje nagłe ruchy mogą kogoś zbudzić. Nie spodziewałam się jednak, że szybkie podniesienie się do pionu spowoduje u mnie zawroty głowy. Powinnam była się do tego przyzwyczaić i nauczyć się, że mój organizm źle reaguje na szybkie zmiany ciśnienia. Ponieważ burczało mi w brzuchu, postanowiłam zejść do kuchni coś zjeść. Wiem, że to może wydawać się śmieszne, że jednego dnia jestem nawiedzana I torturowana przez demony, a drugiego jem kanapki z dżemem, jednak moim jedynym sposobem na uspokojenie się było udawanie, że nic się nie działo. I tego planowałam się trzymać. Miałam jednak nieodparte uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Było to na tyle realne, że kiedy ciotka dotknęła mojego ramienia, podskoczyłam jak poparzona i upuściłam (na szczęście) pusty już talerz, który rozbił się na pół.

-Wytłumaczysz mi co się wczoraj działo? - No tak, przecież ona wszystko słyszała. Musiałam jednak udawać głupią.

-Nie rozumiem, co wczoraj miało się niby dziać?

-Nie rób ze mnie idiotki Kaitlyn. Co się z tobą do cholerny dzieje i kto wczoraj tam z tobą był? - Znacie pewnie to uczucie, kiedy macie coś świetnie przygotowane, a jak przyjdzie co do czego to macie pustkę w głowie. Tak właśnie było ze mną. Nie mogłam jej przecież powiedzieć o demonie i pakcie. Nie wiedziałam jak to się może skończyć.

-Była u mnie koleżanka z klasy. Robiłyśmy zadania z matematyki.

-To dlatego tak krzyczałaś?

-Wiesz, że jestem słaba. - Zaśmiałam się sztucznie chcąc rozluźnić lekko atmosferę.

-Co przede mną ukrywasz? Jeżeli to chodzi o twoją sytuację to...

-Nie, naprawdę wszystko jest dobrze.

-Skoro jesteśmy przy tym temacie, to jak się czujesz?

-Chodzi ci o to, czy mam czasami ochotę kogoś zabić dla rozrywki?

-Kaitlyn! - Krzyknęła na mnie uderzając pięścią o blat kuchenny.

-Wiem jakie masz zdanie na mój temat, dlatego mam do ciebie jedną prośbę. Jeżeli kiedyś do tego dojdzie, zabij mnie, albo znajdź chociaż kogoś kto to zrobi. Byle skutecznie.

Wyminęłam ją i zostawiając cały bałagan i wróciłam do swojego pokoju uprzednio zakluczając drzwi. Wiedziałam, że w końcu pozna prawdę. Nienawidziłam mieć przed kimkolwiek jakieś tajemnice, ponieważ nigdy nie mogłam ich dochować. Zawsze musiało stać się coś, co mnie wydawało. Zazwyczaj byli to znajomi, jednak waga tej tajemnicy jest o wiele większa i nie chodzi tu już o zjedzenie ciasta, które było na święta. Problem ze szkołą mogłam rozwiązać później. Teraz musiałam uśpić czujność ciotki. Najlepiej by było gdyby na jakiś czas wyjechała, jednak było to niemożliwe. Nie zostawiłaby mnie samej. Chwyciłam telefon i wybrałam numer do Lily. Liczyłam na to, że uda mi się przez jakiś czas u niej schować. Kiedy jednak usłyszałam ciche halo szybko się rozłączyłam. Przecież razem ze mną przeniesie się tam również demon. Nie chciałam narażać również i jej. Niestety oddzwoniła do mnie, a ja wiedziałam, że będzie to tak długo robić, aż nie odbiorę więc ignorowanie nie miało sensu.

-Dzwoniłaś do mnie?

-Ammm, tak to był przypadek. Chciałam zamówić coś w Langer's I przez przypadek musiałam chyba wybrać twój numer. - Brawa dla mnie za kłamstwo idealne

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz