18. Chłód

1.6K 74 7
                                    

Nadeszła sobota, czyli upragnione wolne. Myślałam, że moje relacje z ciocią były już dobre. To znaczy, że nadal się unikałyśmy i mi to naprawdę odpowiadało. Niestety poprzedniego dnia znowu chciała przeprowadzić ze mną rozmowę, ponieważ doszła do wniosku, że nie mówię jej wszystkiego. Oczywiście jak zwykle się wyparłam i nawzajem powiedziałyśmy sobie o parę słów za dużo. Rozumiem, że się o mnie martwiła, jednak odkąd poznałam prawdę trzymała mnie jak w klatce. Ucieszyłam się, kiedy nadeszła godzina spotkania z Lili i będę mogła stąd wyjść.
Umówiłyśmy się na Main Street obok sklepu z prażoną kukurydzą. Czekałam na nią już 10 minut, a nadal jej nie było. Rozglądałam się za nią, jednak ciężko było znaleźć jedną osobę pośród tak dużego tłumu, zwłaszcza, że nie wiem jak dzisiaj wygląda. Jednego dnia potrafiła być ubrana cała na czarno, a następnego na różowo.
W końcu ją znalazłam.
Kiedy zobaczyłam jak wygląda nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Była ubrana w czerwoną spódniczkę, czarną bluzę i podkolanówki pod kolor. To jeszcze można było uznać za normalne, ale w połączeniu z uszami myszko Minie wyglądała jak jej ludzka kopia.
- Co ty masz na sobie? - zapytałam z rozbawieniem zabierając jej uszy i ubierając na swoją głowę.
- To co widzisz. Czysto tematyczny strój.
Odebrała mi swoją własność i uderzyła  przyjaźnie w ramię. Zbliżała się godzina obiadowa, a że obydwie byłyśmy głodne ruszyłyśmy w kierunku tureckiej restauracji.
Był to największy błąd mojego życia. No może nie wybór samej restauracji, tylko tego co zrobiłyśmy później, a mianowicie roller coaster.

TO BYŁO STRASZNE.

Tego dnia przypomniało mi się, że mam paraliżujący lęk przed szybkością na wysokości, na której mogłabym się spokojnie zabić.
Kiedy Lili krzyczała z adrenaliną w żyłach, ja wbijałam paznokcie w metal.
W uszach mi szumiało, a serce waliło jak szalone. Dziwne, że nie zwymiotowałam po takiej dawce wrażeń.
Kolejnym błędem było to, że zgodziłam się na kolejną jazdę.
I kolejną...
I kolejną.
Jestem zbyt uległa, ale patrząc na szklane oczka Lili, aż nie miałam serca odmówić.
Spacerując uliczkami dziewczyna dostała niespodziewany telefon. Zatrzymałyśmy się na chwilę. W momencie, w którym go odebrała spoważniała i pobladła na twarzy. Nie odezwała się słowem, tylko rozłączyła się.
- Wszystko w porządku? - zmartwiłam się jej nagłą zmianą humoru, jednak w ułamku sekundy wróciła do swojej radosnej aury.
- Tak to była jakaś pomyłka. To jak następny roller coaster?

Umrę.

-------
Poniedziałek zdecydowanie nie był moim dniem. Z resztą, jak każdy inny dzień spędzony w szkole.
Tego dnia było jednak jeszcze dziwnej. Na zewnątrz okropnie padało, a wiatr wyginał drzewa. Siedząc na lekcji wyraźnie było słychać uderzające krople deszczu o chodnik. Zmartwiłam się myślą o tym, że w drodze na przystanek zdążę już porządnie zmoknąć. Również uczniowie zachowywali się inaczej. Było naprawdę cicho. Wszyscy jakby byłi pod wpływem dzisiejszej ponurej pogody. Każdy starał się nie usnąć.
Po lekcjach jedna z nauczycielek poprosiła mnie, abym pomogła jej w układaniu książek w bibliotece. Na zewnątrz dalej padało, a mój autobus przyjechał za wcześnie, więc niechętnie się zgodziłam. Cała ta pomoc skończyła się tak, że ja wszystko musiałam zrobicie sama. Na szczęście pomogła mi ta nowa dziewczyna Emma, któraś siedziała tu spokojnie i czytała książkę.
- Jak się czujesz w szkole? - Zapytałam chcąc nawiązać pomiędzy nami jakiś kontakt. Cisza robiła się już niezręczna.
- Nie jest tak źle. Da się przeżyć.
Chwyciłam za koleją książkę i zaczęłam szukać odpowiedniego dla niej regału.
Skończyłyśmy dopiero po godzinie 17. Na szczęście dzisiaj ciocia wracała późno w nocy do domu i nie musiałam siebie nią przejmować.
-------
Będąc już u siebie rozsiadłam się wygodnie z kubkiem herbaty na kanapie i włączyłam telewizję. Nic mnie jednak nie zaciekawiło i z rezygnacją poszłam do pokoju. Do godziny 22 słuchałam muzyki, kiedy jednak zaczęłam robić się senna, wzięłam szybki prysznic, a następnie wskoczyłam do łóżka. Dopadła mnie jednak bezsenność, więc zaczęłam przeglądać przypadkowe strony internetowe na telefonie. Tak zleciała kolejna godzina.
Dookoła była głucha cisza, ale przestała ona być komfortowa. Nawet zza okna nie było nic słychać.
Po chwili jednak dobiegł do moich uszu jakiś dźwięk, a mianowicie  czyjeś kroki na schodach. Przez chwilę myślałam, że to może ciocia wróciła wcześniej, jednak jak na zawołanie dostałam od niej sms'a, że wraca rano.
Widziałam już kto to jest.
Słyszałam skrzypienie schodów i powolne kroki.
Powietrze stało się niewyobrażalnie zimnie, tak, że z moich ust leciały obłoczki pary.
Kiedy zobaczyłam jego długie palce na framudze drzwi serce podskoczyło mi do gardła. Sięgnęłam po nóż spod poduszki, który był tam już od jakiegoś czasu.
Wyłonił się i podszedł do mnie. Wyśmiał moją broń i zabrał ją. Przysiadł obok na łóżku i nawinął kosmyk moich włosów na palec. Wzdrygnęłam się na ten gest i zacisnęłam oczy. Demon nic sobie z tego nie robiąc przyciągnął mnie do siebie tak, że siedziałam po turecku między jego nogami, a jego ręce spokojnie mnie obejmowały. Głowę umieścił na moim ramieniu, a ja bałam się ruszyć.
- Obiecałem cię przeszkolić, a słów dotrzymuję. - mruknął i dotknął mojego policzka. Był tak zimny jak otoczenie.
- Zostaw mnie. Niczego od ciebie nie chcę.
- Podpisałaś pakt z własnej woli, czy też nie, a to jest na jego liście. Rusz się.
Nakazał i pociągnął mnie za sobą.
Chciałam się wyszarpnąć, jednak z każdą próbą uiścić się wzmacniał.
- Pozwoliłem sobie pozmieniać u ciebie parę rzeczy, więc nie obraź się.
Zdziwiłam się, kiedy zaprowadził mnie pod drzwi piwnicy. Naoglądałam się zbyt dużej ilości horrorów, więc chciałam stamtąd uciec. On jednak otworzył drzwi i wrzucił mnie do środka zakluczając je.
- Lekcja numer 1. Zero emocji. To one są teraz twoim wrogiem.

Więcej słów nie usłyszałam. Pukałam w drzwi, jednak nikt się nie odezwał. W środku było ciemno i strasznie śmierdziało. Kiedy dłonią znalazłam kontakt odkryłam źródło nieprzyjemnego zapachu.
Rozkładające się ciała.
Zaczęłam krzyczeć i próbowałem się stamtąd wydostać, jednak na marne.
Ponownie się odwróciłam.
Trudno było poznać tych ludzi, ponieważ ich wnętrzności były wszędzie. Byli wypruci jak maskotki. Ich kończyny zwisały na cieńskich ścięgnach, a niektóre były zwyczajne odcięte.
Popadłam w histerię. Trzęsłam się skulona w kącie i czekałam, aż ktoś mnie uratuje przez tym widokiem.
Krew zdążyła już przejść także na mnie. Przesiąknięta zgnilizną próbowałam się uspokoić jednak nic nie pomagało. Przed oczami nadal miałam widok wydłubanych oczu i odciętych języków. Jedno ciało miało rozerwane usta, a w nich cudze palce. Zamarłam jednak, kiedy pośród tych osób rozpoznałam Emmę.
On ją zabił.
Dlaczego?!
Obraz spowodowany ciągłym płaczem się rozmazywał.

Dopiero tego dnia zdałam sobie sprawę z tego, z kim mam dotyczenia.
Z potworem.

------------------
            Hello i jak tam odczucia? 😁

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz