61. Znaki zapytania

765 51 3
                                    

To dziwne uczucie mieć w głowie pustkę. O niczym nie myślisz, bo nawet nie wiesz o czym myśleć. Kompletna pustka.
Byłam w domu, którego nie pamiętałam.
Byłam w nim z kimś, kogo nie pamiętam.
Raz dziennie przychodziła kobieta, której też kompletnie nie pamiętałam.

Podłączała mi kroplówki. Na szczęście nie potrzebowałam już opatrunków. Większość ran się zagoiła, jednak mój organizm nadal nie chciał funkcjonować prawidłowo. Zjedzenie bułki dziennie i wypicie herbaty było już dla mnie dużym sukcesem. Na szczęście z dnia na dzień było coraz lepiej. Już po trzech dniach byłam w stanie sama wstać z łóżka. Niestety nadal zdarzały się takie sytuacje, w których napadał mnie nagły ból głowy, przez co traciłam na parę sekund kontakt z rzeczywistością.
Coraz rzadziej.
Dużym wsparciem okazał się Will. Owszem był trochę oschły i zdystansowany, jednak we wszystkim mi pomagał. Swoją postawę tłumaczył tym, że przed wypadkiem trochę się pokłóciliśmy i przez to czuję się niezręcznie.

- Cokolwiek to było, kompletnie tego nie pamiętam. Może lepiej dla nas obu.

Dni mijały nam spokojnie i rutynowo.
Budziłam się o 10, brałam leki, jadłem śniadanie, krótki spacer po domu, kroplówka i spanie.

Często bywało tak, że się po prostu mijaliśmy. Mówił, że musi załatwić parę spraw związanych z moim wypadkiem.

Beze mnie?
Bez ofiary?

Miałam zakaz wychodzenia z domu.
Dosłowny.
Za każdym razem, kiedy wychodził zakluczał drzwi.

- To dla twojego bezpieczeństwa.

Kiedy nie mogłam spać patrzyłam przez okno. Byliśmy w lesie. Wysokie drzewa zasłaniały mi dalszy horyzont. On mojego przebudzenia minął tydzień, a ja mam wrażenie jakby minęły wieki, a czas w tym miejscu płynął zupełnie inaczej.

- Może coś sobie przypomnę, jak zabierzesz mnie w miejsca, w których często bywałam? - Podsunęłam mając dość już tego miejsca. Chciałam wyjść i odzyskać wspomnienia.

- Jesteś pewna, że tego chcesz? - Zapytał Will odkładając na stolik książkę, której tytułu nawet nie rozumiałam. - Dzień, w którym własna przyjaciółka próbuje Cię zabić nie jest dobrym wspomnieniem.

- Ale jest czymkolwiek! - Jęknęłam bezsilnie. - Nie wiem kompletnie nic!

Chłopak westchnął ociężale i wstał. Przez chwilę byłam pewna, że znowu zignoruje moją prośbę i po prostu wyjdzie, jednak przy drzwiach zatrzymał się na chwilę.

- Dobrze. Pojedzimy jutro do miasta.

Na samą myśl o wyjściu z tego domu skakałam z radości. Czułam się tu nieswojo. Cały czas miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował, jednak liczyłam na to, że to tylko moje głupie urojenia. Nie zmienia to faktu, że energia w tym miejscu była raczej ponura. Chwilami siedząc w zupełnej ciszy miałam wrażenie, że kogoś słyszę. Ktoś pukał. Nie mogłam tego jednak dokładnie zlokalizować. Było ono zbyt ciche. Przeszukałam wszystkie możliwe pokoje i nikogo ani nic co mogło wydawać taki dźwięk nie znalazłam.

Pod wieczór czekała mnie kolejna sesja kroplówkowa. Will obserwował mnie uważnie, kiedy kobieta imieniem Carla wbijała we mnie igłę. Ona również miała tą dziwną bliznę na szyi. Podobno uczestniczyła w tym samym wypadku co Martha.
Tak przynajmniej twierdził Will.
Po każdej podanej mi kroplówce czułam ogromne zmęczenie, dlatego często zasypiałam w ubraniach. Nie mogłam się doczekać kolejnego dnia. Mimo wszystko czułam lekki strach. Czy moja przyjaciółka naprawdę chciała mnie zabić? Jeżeli tak, to dlaczego?

-----

Byłam w labiryncie. Słyszałam jak ktoś mnie woła. Próbowałam dotrzeć do tego głosu, jednak nieważne gdzie szłam, on zawsze był daleko. Za każdym zakrętem spotykałem się ze ślepą uliczką.
Było tam mgliście i duszno.
W powietrzu można było wyczuć smród zgnilizny.
Biegłam przed siebie czując, że jestem już blisko celu.
Nie przejmowałam się podrapanymi przez wysokie krzaki ramionami.
Jeszcze parę metrów i dowiem się kto to jest. Z szybko bijącym sercem skręciłam w prawo by zobaczyć...lustro?
Przedstawiające mnie. A raczej kogoś podobnego do mnie. W odróżnieniu od niej, ja nie miałam ubrań splamionych krwią.
Ktoś dotknął mojego ramienia.
Wystraszona odwróciłam się.

- Znalazłem Cię.

----
Obudziłam się zlana potem. Serce biło mi niewyobrażalnie szybko, a ból głowy doprowadzał mnie do szaleństwa.
Znałam ten głos.
Nie mogłam sobie przypomnieć jego twarzy, jednak wiedziałam, że już kiedyś go spotkałam.
Na dworze zaczynało świtać. Doszłam do wniosku, że nie ma już sensu kłaść się dalej spać. Z jakiegoś powodu nie chciałam wrócić do tamtego snu. Chodziłam więc po domu próbując zabić jakoś czas. Postanowiłam obudzić Will'a. Tylko on wiedział gdzie są schowane tabletki przeciwbólowe. Nie pozwalał mi brać ich bez jego wiedzy. Twierdził, że można od nich bardzo szybko się uzależnić i woli wiedzieć, kiedy i ile ich wzięłam.
Weszłam więc po cichu do jego sypialni, jednak nikogo tam nie znalazłam. Dom był pusty.
Wiedząc, że nie wytrzymam dłużej z tym cierpieniem, zaczęłam szukać leków na własną rękę. Zajrzałam do wszystkich szafek w pokoju, jednak poza kilkoma ubraniami i papierami nic nie znalazłam.
Jedna rzecz przyciągnęła jednak moją uwagę na dłużej. Było to zdjęcie jakiegoś mężczyzny. Miał ciemne włosy, niebieskie oczy i lekki zarost. Wyglądał na kogoś bliskiego czterdziestki. Ciekawe kim on był.

- Tego szukasz?

Podskoczyłam przestraszona na dźwięk głosu Will'a, który stał w progu drzwi ze słoiczkiem tabletek w dłoni.

- Nie strasz mnie tak... Gdzie byłeś?

- Musiałem się trochę przejść. Nie mogłem dzisiaj jakoś spać.

- To tak jak ja...- Moja ciekawość z dnia na dzień rosła, dlatego musiałam się go zapytać o znalezione przeze mnie zdjęcie- Kto to jest?

Will podszedł do mnie, wziął zdjęcie i niezbyt dokładnie mu się przyglądając  stwierdził, że to jeden z jego znajomych.

- Masz aż tak starych znajomych?

- Przecież to dziecko. - Zaśmiał się - Ludzie w wieku trzydziestu ośmiu lat nie są jeszcze starzy. On sam uważa, że życie zaczyna się po czterdziestce- Stwierdził wskazując palcem na fotografię. - Dlaczego nie śpisz?

- Miałam jakiś dziwny sen. Nie pamiętam go dokładnie, jednak wiem, że nie był zbyt przyjemny. Przynajmniej moja głowa tak twierdzi.

Chłopak nie zadając mi już więcej pytań podał mi po prostu jedną tabletkę.

Siedzieliśmy przy herbacie już dobrą godzinę. Tego dnia cisza panująca między nami była bardzo niezręczna. Nie widziałam sensu pytać się go o moją przeszłość. Za każdym razem kończyło się tak samo.

- Daj sobie spokój. Im więcej o tym myślisz, tym bardziej się denerwujesz. Wszystko z czasem do Ciebie wróci.

Coraz częściej miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Może stało się pomiędzy nami coś nieprzyjemnego? O co się pokłóciliśmy?
Tego dnia nabrałam jeszcze więcej podejrzeń.
Gdy w spokoju popijałam herbatę znowu usłyszałam pukanie.

- Słyszałeś to? - Zapytałam próbując wyłapać dźwięk.

- Ale co?

- Zdaje mi się, że ktoś znowu pukał.

- Jak to znowu? - Przejęty wstał z miejsca i podszedł do mnie

- Od dwóch dni mam wrażenie, że ktoś puka.

- To niemożliwe. - Zaprzeczył - Wiesz co, musimy jednak przełożyć nasze wyjście.

- Ale dlaczego?

- Ma być brzydka pogoda, a chyba nie chcemy zmoknąć.

Tego dnia było bezchmurnie.

Tego dnia po raz ostatni słyszałam również pukanie.

------------------

Idealnie na czas! ( Już nie dzięki Wattpad )
Czekam na wasze teorie 👀

Następny rozdział za tydzień 26.01 godz. 18.00

Love

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz