41. Zamknąć rozdział

1K 69 9
                                    

Kaitlyn POV

Siedziałam u Lily już dobrą godzinę i dziwiłam się, że nikt po mnie jeszcze nie przyszedł. Dopiero po jakimś czasie powiedziała mi, że moja ciocia była u niej chwilę przed moim przejściem i przekazała jej, że tego dnia rozmawiała ze mną tylko przez telefon i nic konkretnego jej nie powiedziałam. To oznaczało, że miałam chwilę spokoju.
Lily najwyraźniej coś trapiło, ponieważ pomimo mojego złego samopoczucia mogłam zauważyć, że
z nią też coś się dzieje. Po raz pierwszy czułam się niezręcznie w jej towarzystwie. Widziałam, że chciała zacząć jakiś temat, jednak za każdym razem w ostatniej chwili się wycofywała. Nie miałam ochoty na rozmowy. Byłam zbyt zajęta myśleniem o własnej głupocie, aniżeli o tym, żeby zacząć rozmowę.
Znowu podpisałam pakt, jednak tym razem dobrowolnie.
Chociaż, czy którykolwiek był dobrowolny?
A może od początku byłam pod jego urokiem?
Może już przy naszym pierwszym spotkaniu, pierwszym spojrzeniu w jego oczy byłam stracona?
Od paru dni byłam wtajemniczana w życie demonów. Ze-Min tłumaczył i pokazywał w starych księgach w jaki sposób działają. W Piekle dzieliły się one na dwie kategorie. Zbuntowane anioły i demony, które zostały stworzone z ludzkich grzechów. Te drugie są odwzorowaniem wszystkich możliwych przewinień ludzkości. Pycha, chciwość, nieczystość...
To my jesteśmy ich napędem. To z nas pobierają energię i rosną w siłę. Nie mogą nas jednak do niczego zmusić. Na wszystko muszą mieć nasze pozwolenie. Ich jedynym sposobem na wyzwolenie się od naszej woli jest podpisanie paktu. W tym momencie pozwalamy im na wszystko, co z nami związane. Aby jednak doprowadzić do zawarcia ''umowy" używają na nas swojego uroku. Jest to dziwne doświadczenie, ponieważ wiesz, że nie powinieneś mu ufać, jednak niewidzialna siła przyciąga Cię do niego i nie pozwala ci się uwolnić choćbyś bardzo chciał.
Mimo wszystko nie pasował mi do końca ten obraz. Ale czy o tym ja decydowałam? Może już nie miałam własnego zdania i nigdy go nie odzyskam.

- Zauważyłam, że nie nosisz już bransoletki, którą ode mnie dostałaś. - Przewrała moje rozmyślanie budząc mnie do teraźniejszości. A więc chodziło o głupią bransoletkę?

- Ach tak! Przepraszam... ostatnio gdzieś ją zgubiłam i do dzisiaj nie mogę jej znaleźć...

Lily odsunęła się na brzeg kanapy i widocznie się nad czymś zastanawiała. Coś ją męczyło, jednak nie chciałam tego jawnie powiedzieć.

- Znałaś może małżeństwo Folk?

- Nigdy o nich nie słyszałam. Dlaczego pytasz?

- A Pamelę Folk? 12 lat, średniego wzrostu...

- O co Ci chodzi?

Ta rozmowa była dziwna. Czułam, że nie będzie ona jedną z tych przyjemniejszych.

- W mieście dzieje się dużo dziwnych rzeczy. Zaczynając od załamań pogodowych, przez porwania, kończąc na grupowych samobójstwach. - Wsadziła dłoń w tylnią kieszeń spodni i wyciągnęła z niej drobny przedmiot, który położyła następnie na szklanym stoliku do kawy.

- Moja bransoletka... Gdzie ją znalazłaś? Szukałam jej chyba wszędzie.

- W domu państwa Folk. W domu martwych państwa Folk i ich zaginionej córki.

Myślała, że mam coś z tym wspólnego? Pierwszy raz słuchałam o tych ludziach i nie miałam pojęcia jakim cudem znalazł się tam prezent od Lily. Chwyciłam go w dłonie chcąc upewnić się, że był on na pewno mój.

- Nie wiem skąd on się tam znalazł.

- Jego zadaniem była ochrona ciebie przed demonami. Bez niego byłaś bezbronna.

Gdyby rzeczywiście tak było. Niestety nie działał on na mnie z wiadomych powodów. Ja wręcz przyciągałam demony.

- Ostatnio dziwnie się zachowujesz.

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz