89. Pustka 1/2

541 39 7
                                    

Postanowiłam podzielić ten rozdział na dwie części. Wybaczcie jego chaotyczność ale pisałam to na wpół śpiąco ( Nie polecam łączenia pracy i studiów)

-------

Zimno.

Skostniałe stawy utrudniały poruszanie strzelając przy każdym małym ruchu. Ciałem zawładnęły niekontrolowane drgawki prosząc o chociażby odrobinę ciepła. W uszach słyszałam tylko nieznośny pisk, a pojęcie tego, co się jakiś czas temu wydarzyło zajęło mi dłuższą chwilę. Śniły mi się okropne rzeczy. Bałam się, że kiedy otworzę oczy, to wszystko stanie się prawdą.

I tak właśnie było.

Siedziałam oparta o jedną z niewielu ścian, które się zachowały. Otaczały mnie same ruiny, a w powietrzu nadal unosił się duszący pył. Podparta o stertę gruzu podniosłam się do pionu chcąc kogokolwiek odnaleźć, jednak z mojego gardła wydobył się tylko nieprzyjemny, drażniący pisk. Z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem moje struny głosowe brzmiały coraz lepiej, jednak na czyjąś odpowiedź musiałam czekać jeszcze dłuższą chwilę. Kulejąc, ruszyłam przed siebie. W pomieszczeniu parę metrów ode mnie sceneria niczym się nie różniła. Gróz, pył i smród stęchlizny. Wewnętrzy głos podpowiadał mi, że jeżeli chcę uzyskać jakąkolwiek odpowiedź, powinnam skręcić w prawo. Energia płynąca z tamtego miejsca działała na mnie jak magnes, pomimo tego, że gdzieś z tyłu głowy wiedziałam co tam zobaczę.

- Obudziłaś się.

Wystraszona podskoczyłam w miejscu chwytając się za serce. W pierwszej chwili, kiedy zobaczyłam Will'a poczułam ogromną ulgę. Stał przede mną realny i żywy, jednak kiedy euforia minęła zaczęłam widzieć więcej szczegółów. Jego zdrowo wyglądającą twarz, ludzkie oczy, brak szponów i ubrania przesiąknięte cudzą krwią.

-Co...

- Radzę ci tam nie iść. - Wtrącił odczytując najwyraźniej moje poprzednie intencje. Zadziałało to na mnie jak płachta na byka. Próbując opanować trzęsące się dłonie i zbierające się w oczach łzy pobiegłam do tamtego pokoju, co rusz potykając się o leżące na ziemi cegły. Kiedy już tam dotarłam, obraz z koszmaru stał się rzeczywisty. Było to pomieszczenie, w którym przetrzymywano wcześniej Will'a, oraz ten, w którym chciano siłą nas rozdzielić, To głupie, że w tamtej chwili ta kwestia bolała mnie bardziej niż to, że próbowano mi coś zrobić. Krew niczym malunki graffiti zdobiły ruiny przybierając chaotyczne kształy, a ciała leżące pod nimi były dotkliwie powyginane pod różnymi kątami. Mętne oczy przebiegały po nieznanych twarzach błagając w myślach aby nie odnaleźć tej jednej. Tego dnia nic nie szło tak jak chciałam.

- Błagam, powiedz, że to nie ty.

- Posłuchaj...

- Mów!

Chwyciłam chłopaka za brudną koszulę starając się brzmieć stanowczo i pewnie. Widok zmiażdżonych zwłok ciotki Susan wywołał we mnie emocje, których się nie spodziewałam. Czułam gniew, byłam roztrzęsiona, oczy zalały się łzami, jednak kompletnie tego nie rozumiałam. Nie pamiętałam kompletnie niczego, co było z nią związane, jednak moje wszystkie narządy wewnętrzne przekręcały się boleśnie, a widząc Demona umazanego krwią tylko jedno przychodziło mi do głowy.

- To nie ty to zrobiłeś, prawda?

Nie byłam w stanie opanować swojego łamiącego głosu. Bezsilność i poczucie winy mnie zabijały. Chłopak pokręcił przecząco głową zaciskając usta. Podejrzewam, że nawet gdyby się do wszystkiego przyznał, wybaczyłabym mu to. Wtedy zrozumiałam jak bardzo jestem do niego przywiązana. Trzymając mnie za obie dłonie i każąc cały czas patrzeć sobie w oczy wyprowadził mnie z tamtego miejsca. Jego ciemne, ludzkie oczy jednak mniej mnie hipnotyzowały. Czegoś im brakowało.

- Nawet nie wiesz, jak bardzo sprzeczne emocje czuję. - Zaśmiałam się gorzko kucając przy jednej ze ścian. Czułam się tak żałośnie. - Straciłeś kiedyś kogoś, kto był twoim bliskim, spędził z tobą całe życie, wychował cię...a ty koniec końców widząc jego śmierć nic nie czułeś? - Zdałam sobie sprawę z tego, że uczucia, które towarzyszyły mi chwilę temu wcale nie był spowodowane widokiem, który zastałam, a tym, że nic nie czułam. Byłam zła na siebie jednocześnie zalewając się łzami, których nie rozumiałam. Gorzki szloch opuścił moje usta. Zapomniałam o ogarniającym mnie chłodzie, zapomniałam o wszystkich moich dolegliwościach. Nie dobiegały do mnie żadne dźwięki z otoczenia. Siedziałam po prostu na tej ziemi wylewając swoje żale. Nie wiem jak długo zajęło mi opanowanie się, jednak kiedy już tego dokonałam czułam całkowitą pustkę. Byłam wyprana z emocji i nikt nie mógł w tamtej chwili tego odwrócić. Will cały ten czas siedział w ciszy obok mnie pozwalając mi na wszystko.

- Czyja to krew? - Zapytałam nie oczekując nawet odpowiedzi. Chciałam po prostu przerwać tą denerwującą ciszę.

- Nie wiem.

- Długo spałam?

- Nie wiem. Sam niedawno się ocknąłem. Uprzedzając twoje pytanie, nie pamiętam nic z czasów mojego pobytu tutaj. Wiem tylko tyle, ile z chwili próby rozdzielenia nas. Czując zagrożenie odzyskałem na chwilę świadomość.

- A co z resztą?

- Lily rozpłynęła się w powietrzu, a Waller leży nieprzytomny za ścianą. Dostał solidnie w głowę, ale... coś ty zrobiła? - Wtrącił niespodziewanie pewnym ruchem chwytając moje włosy i zaciągając się ich zapachem. Kompletnie wybił mnie z mojego roku rozumowania. Zabrałam pukiel z jego dłoni będąc strasznie zakłopotaną jego bliskością. Nadal widziałam i czułam na nim zapach cudzej krwi, co wykręcało mi żołądek.

- O co ci chodzi? Nic nie zrobiłam. - Stwierdziłam, jednak po wypowiedzeniu tych słów zaczęłam zastanawiać się, czy rzeczywiście jest to prawda. W końcu różne rzeczy potrafiłam już robić lunatykując.

- Cuchniesz śmiercią. - Skrzywił się jakby nigdy nie miał tego typu kontaktu.

- Jaką śmiercią? - Zapytałam lekko oburzona.

- Cokolwiek chodzi ci po tej twojej główce, nawet nie próbuj. -Skarcił mnie niczym małe dziecko przed dokonaniem jeszcze czegokolwiek. Ujął mój podbródek, po czym dmuchnął mi w twarz czarnym, duszącym dymem wydobywającym się z jego ust. Kaszlnęłam parę razy czując gryzące opary w płucach. - Ewidentnie coś planujesz, coś bardzo głupiego ale pamiętaj do kogo należysz. Na twoje nieszczęście nie zdążyli zerwać naszego paktu i dalej jesteśmy na siebie skazani. Mimo wszystko nekrofilem nie jestem, także zanim cokolwiek zrobisz pomyśl dwa razy.

Czy to znaczy, że mój czas nadchodził? Skoro to nie Will miał się przyczynić do mojej śmierci, to kto? W głębi duszy liczyłam, żeby stało się to tylko jak najszybciej. Dopóki mogłam się jeszcze nazwać człowiekiem z jakimikolwiek enocjami.

- Dlaczego mój umysł jest tak obojętny, a serce wewnętrznie krzyczy bezsilne? - Wyszeptałam czując kolejny napływ łez. Chciałam się stąd wydostać. Uciec do jakiegoś miejsca, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Szkoda, że mógł i to być tylko marzeniem. - Powinnam być wściekła, że chciano mnie zamrozić, powinnam płakać nad ciałem kobiety, która mnie wychowała wspominając wspólne chwile, ale w głowie mam kompletną pustkę. Dlaczego przypomniałam sobie o wszystkich bliskich mi osobach poza nią?

- Może twój umysł doszedł do wniosku, że byłoby to dla Ciebie zbyt trudne.

Oparłam czoło o jego ramię i zaniosłam się płaczem, którego nie rozumiałam. Czułam, że straciłam coś ważnego, jakąś cząstkę siebie, ale nie wiedziałam już czym jest to spowodowane. Ludzie będą ode mnie odchodzić i to będzie moja wina. Niczym trucizna zniszczę wszystko co mnie otacza i tylko jedna osoba będzie w stanie mnie zrozumieć i mi to wybaczyć.

- Proszę, nie zostawiaj mnie...

- Nigdy. Zostanę z tobą do samego końca. Tylko ja mogę być twoim katem.



------------------
Już teraz życzę wam wszystkim wesołych świąt!
Na ten czas wracam do swojego rodzinnego domu, także musicie mi wybaczyć ale nie jestem pewna czy kontynuacja pojawi się jeszcze w tym roku. Chcę jak najwięcej czasu nacieszyć się rodzinką i wam też to polecam. Nawet jeżeli nas czasem denerwują, to nadal kimś ważnym.
Do zobaczenia jak najszybciej!

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz