63. Klucz

727 46 6
                                    

Biała koszula, kamizelka i czerwony krawat. Wyciągnął rękę w moją stronę, więc wypadałoby odpowiedzieć. Bez zbędnego przyciągania podałam mu dłoń. Nauczyciel podniósł głowę do góry i podejrzliwie spojrzał mi w oczy. Poczułam lekkie zakłopotanie gdy mężczyzna przyglądał mi się z szeroko otwartymi oczami. Nie wiedziałam o co mogło mu chodzić, więc nadal stałam sztywno trzymając jego dłoń, którą po chwili zabrał. Odsunął się ode mnie i wziął głęboki oddech..- Proszę tylko, abyś następnym razem się nie spóźniała na moje lekcje. Usiądź gdzieś gdzie jest wolne miejsce- machnął od niechcenia ręką i usiadł przy swoim biurku popijając kawę. Przyszłam parę sekund po dzwonku, a on już uważał, że spóźniłam się. A wydawał się taki miły...
-Jak już wiecie jestem tu w zastępstwie za panią Bertecką.

To był mój nauczyciel.

Nagle pojawiające się wspomnienie było wyrwane z kontekstu, ale czułam, że było prawdziwe. Byłam tam, kiedy prowadził zajęcia z chemii.
Dlaczego więc podszywał się pod lekarza?
Czyżby coś wiedział?

Mimo wszystko nie mogłam dać po sobie poznać, że coś sobie przypomniałam. Ta sytuacja była bardziej skomplikowana niż wydawało mi się na początku.
Przez resztę naszego spotkania siedziałam cicho. Postanowiłam nie wyciągać pochopnych wniosków, dopóki sama nie poukładam sobie tego w głowie. Nie mogli mnie teraz o nic podejrzewać.
Moim następnym celem było ponowne przeszukanie mieszkania, kiedy tylko nadarzy się okazja. Nie wiedziałam jednak , kiedy taką będę miała. Will nigdy nie zostawiał mnie samej na dłużej niż godzinę, także mógł wrócić w każdej chwili i ponownie mnie przyłapać.

Wieczorem siedziałam w małej, wymagającej już remontu kuchni. Wyglądała na bardzo starą i nie pasowała mi ona do ludzi w naszym wieku. Nie wypada jednak oceniać stanu materialnego innych. Mimo wszystko, było tutaj całkiem czysto i to było najważniejsze.
Czajnik zagwizdał sygnalizując zagotowanie się wody. Zalałam sobie kubek z kawą i razem z nim usiadłam przy blacie.

- Wszystko dobrze? - Z chwilowego zamyślenia wyrwał mnie Will, kładąc dłoń na moim ramieniu. Przestraszona podskoczyłam na krześle, mało co nie wylewając napoju. Chłopak usiadł obok mnie patrząc mi prosto w oczy. Z jakiegoś powodu poczułam się niezręcznie i od razu spuściłam wzrok. Chcąc zająć swoje dłonie czymkolwiek chwyciłam za kubek i przyłożyłam do niego usta. Jakie było moje zdziwienie, kiedy przez własną głupotę się poparzyłam się. Will od razu zabrał mi co z rąk śmiejąc się pod nosem.

- O tym, że nie pije się wrzątku też zapomniałaś?

- Nie po prostu... - Przerwałam myśląc nad doborem odpowiednich słów. W ostatnim czasie było to bardzo trudne.  - Ta cisza zaczyna mnie dobijać...Żyjemy sobie tu spokojnie, jakby nic się nie stało, robisz mi śniadania, kupujesz potrzebne rzeczy, wzywasz lekarza, a tam na zewnątrz - wskazałam palcem na las za oknem- grasuje ktoś kogo podajesz za moją przyjaciółkę czającą się na moje życie.  Jeszcze ten głos, który był tak prawdziwy, tak zimny i straszny...

- Hej. - Przerwał kierując mój wzrok na siebie. Dlaczego jego oczy były tak tajemnicze? Dlaczego nagle miałam ochotę uciec i się rozpłakać? - To wszystko jest szokiem pourazowym. Żałuję, że w ogóle powiedziałem ci co się stało, bo może gdyby nie to, byłabyś spokojniejsza. Zajmuję się tobą, ponieważ to ci obiecałem.

- To dlaczego Cię nie pamiętam?

- Może po prostu nie chcesz.

-------
Z Will'em było coś nie tak. Cały dzień był aż nadto spokojny, a sine cienie pod oczami sygnalizowały o jego braku odpoczynku. Po domu przemieszczał się jak duch, odpowiadał tylko zdawkowo i unikał mnie jak ognia.

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz