84. Rozmowa

624 42 15
                                    

Suprise! Pół godziny wcześniej! Zapraszam na jak do tej pory najdłuższy rozdział liczący 2024 słowa! Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Udanego tygodnia!

Waller przywiązał niczego nieświadomą kobietę do krzesła za pomocą jakiegoś niezrozumiałego dla mnie zaklęcia. W tym samym czasie widząc w jakim stanie jest Will, wyprosił go z pomieszczenia i kazał mu na siebie czekać w pokoju obok. Może i ja byłam bezpieczna, jednak pozostali nie byli związani z nim paktem i gdyby w końcu stracił całkowicie kontrolę, nie widziałby przeszkód w wykorzystaniu kogokolwiek z tu obecnych. Kobieta siedziała z głową zwieszoną w dół ruszając nią co jakiś czas na boki.
Nagle przestraszona podniosła ją nie rozumiejąc przez pierwsze parę sekund co się właściwie stało. Kiedy jednak w końcu przypomniała sobie w jakiej sytuacji się znajduje przeniosła gniewny wzrok na nauczyciela.

- Zabiję cię. - Szarpała się z niewidocznymi linami próbując rzucić się na Waller'a. Sądząc po jej reakcji nie łączyła ich zbyt przyjazna relacja. Nie chcąc być w polu rażenia schowałam się za jedną z szaf.

- To wszystko dla twojego dobra! - Tłumaczył się, jednak niezbyt dobrze mu to wychodziło.

- Dla mojego dobra zrobiłeś ze mnie swoją zabawkę?!

- Nawet cię nie tknąłem!

Zapanowała mrożąca krew w żyłach cisza. Teraz rozumiem, dlaczego Richard nalegał na jej związanie. Gdyby tylko mogła, rozszarpałaby mu gardło.

- Zdejmij zaklęcie w tej chwili, albo stanie ci się coś naprawdę złego.

- Najpierw musisz obiecać, że kiedy to zrobi, wysłuchasz nas i będziesz spokojna. - Wtrąciłam się wychodząc zza ukrycia.

- Kaytlin! - Oczy kobiety zaświeciły, kiedy tylko mnie zobaczyła. Nie wiedziała co się ze mną działo, ani nie miała pojęcia, że utraciłam wspomnienia. Dziwnie było patrzeć na kobietę, która powinna tyle dla ciebie znaczyć, cieszyła się na twój widok, a ty tylko widziałeś obcą osobę. Nie potrafiłam dzielić jej radości. - Błagam, powiedz, że wszystko z tobą dobrze...

- T-tak! Chyba....

- Nie pamięta Cię. - Dodał Waller oszczędzając mi tej niezręczności. Zauważyłam, że kobieta posmutniała, jednak chwilę później uśmiechnęła się delikatnie i powiedziała, że nic nie szkodzi. Nie wszystko przecież przychodzi od razu. Nie mieliśmy czasu na miłą rozmowę, dlatego od razu przeszliśmy do rzeczy. Mieliśmy nadzieję, że Susan w jakimś stopniu będzie nam w stanie pomóc. - Kaytlin jest na celowniku Lucyfera, co zresztą sama wiesz, jednak sprawy przybrały trochę tempa. Ledwo co udało nam się wyciągnąć ją ostatnio z Piekła.

- Byłaś w Piekle?! - Zapytała mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Ja tylko kiwnęłam twierdząco głową skupiając swoją uwagę na moich brudnych od błota butach. - Jak mogliście na to pozwolić?! Przecież...

- Nie mieliśmy na to wpływu. - Przerwał nauczyciel. - Nawet nie wiemy w jaki sposób ją zabrał. Na szczęście Kaytlin do nas wróciła, co nie oznacza, że spodobało się to jej ojcowi.

- W takim razie musimy gdzieś ją ukryć!

- Sama dobrze wiesz, że to niemożliwe. Próbowałaś już wszystkiego, a nawet oddałaś swoją moc.

- Gdyby nie ty, może bym tego nie musiała. - Warknęła wskazując na niego palcem. Nie mogli dojść do porozumienia. W powietrzu unosiła się ponura aura, która tylko dolewała oliwy do ognia. Rozdzieliłam ich widząc, że ich rozmowa do niczego nie prowadzi.

- Nie mogę się ukryć, ponieważ on może widzieć to co ja. - Wytłumaczyłam. - Nie robi tego zawsze i zazwyczaj wiem kiedy próbuje to robić bo to mnie osłabia.

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz