5. Kiedyś Coś Mu Zrobię

3.7K 131 4
                                    


Zbliżał się już ranek. Z jakiegoś powodu obudziłam się już wyspana o 5 rano. Czułam się o wiele lepiej, jednak co jakiś czas wolałam łyknąć coś przeciwbólowego. Na siłę starałam się jeszcze zasnąć, jednak po pewnym czasie zdałam sobie sprawę z tego, że i tak mi się to nie uda. Siedząc jeszcze na łóżku porządnie się przyciągnęłam, wsunęłam białe puchate kapcie, po drodze zarzuciłam na siebie szlafrok i poszłam do łazienki. Ciotka Susan jeszcze spała, a ja nie chciałam jej widzieć wściekłej z maseczką na twarzy i wałkami na głowie. Porankami potrafiła przypominać Fionę ze Shreka.

Nie zapalając światła na korytarzu, po omacku znalazłam klamkę od łazienki. Odkręciłam gorąca wodę pod prysznicem i zrzuciłam z siebie ubranie. Jeszcze przed wejściem przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam jakbym biła się w nocy z jakimś bokserem i dostała parę razy po twarzy. Miałam straszne sińce pod oczami, a usta były lekko zaczerwienione. Jeszcze te moje strączki zamiast włosów... Ach, co poradzić? Machnęłam od niechcenia ręką i weszłam pod wodę. Najlepsze uczucie jakie tylko może istnieć, to ciepła kąpiel z samego rana. Delektowałam się każdą spadającą na moje ciało kropelką, które delikatnie otulały moją duszę. Gdyby nie nagły brak ciepłej wody zostałabym tam jeszcze z godzinkę... Może dwie. Kurde. Jak zwykle zapomniałam zawiesić ma zasłonie ręcznika i będę musiała wyjść na to zimne powietrze. Na samą myśl tego przebiegły mnie ciarki.

Odsłoniłam szybko kurtynę aby za chwilę wyrwać ją z poręczy, poślizgąć się na niej i z zawałem serca i piskiem uderzyć w ziemię. To co przed sobą widziałam w lustrzanym odbiciu było czymś... No właśnie, czym?!
Ostrożnie podniosłam się z podłogi i podeszłam do lustra. Przede mną, a dokładniej na krześle obok prysznica siedziała dziwna postać. Obróciłam się za siebie jednak nikogo tam nie było. Ponownie przyjrzałam się dziewczynie? Wyglądała jakby ktoś ją właśnie wykonał z grobowca. Nie widziałam jej twarzy. Miała chorobliwie bladą cerę i potargane ciemne włosy. Ubrana była w czarną skórzaną kurtkę i czarne jeansy. Nawet jak na upiora wyglądała zbyt nowocześnie. Jej ręce były brudne od czegoś czerwonego z resztą jak reszta ciała. Krew? Nerwowo przełknęłam ślinę modląc się żeby nie było to tak głośne jak ja to słyszałam.

Ruszyła się. Tego wyrazu twarzy nigdy nie zapomnę. Ten szeroki uśmiech i te oczy. Czarne oczy. Kiedy spojrzałam za siebie a później ponownie w lustro, aby upewnić się, że to tylko wymysł mojej głowy i skutek uboczny silnych leków nikogo już nie było. Czyli jednak miałam  rację i mogłam odetchnąć z ulgą. Jedno było jednak dziwne. Z jakiegoś powodu przypominała mi moją alternatywną wersję?

Mam naprawdę bujną wyobraźnię. Zastanawiałam się jak ja wytłumaczę cioci ten bałagan? Musiałam szybko posprzątać przed wyjściem do szkoły. Okey miałam jeszcze trochę czasu, więc tym razem nie powinnam była się spóźnić na lekcje. W 5 minut naprawiłam zerwanią zasłonę i zabrałam się za suszenie włosów. Przez cały ten czas czułam się jakoś dziwnie inaczej. Nie potrafię tego opisać po prostu coś było inaczej. Nie chciałam dłużej być w tym miejscu, więc kiedy tylko wyschły włosy ubrałam się, a makijaż postanowiłam zrobić później w pokoju. Ostrożnie aby nie zrobić hałasu zeszłam po schodach na dół. Nadal miałam na sobie tylko szlafrok więc było mi trochę chłodno. Włączając espresso usłyszałam coś bardzo dziwnego. Telewizor w pokoju obok był najwyraźniej grał. Sprawdziłam godzinę na piekarniku. Była 5:48. Przyznam się, że po całej sytuacji w łazience byłam lekko przestraszona.

Może to wszystko działo się naprawdę? Może ktoś włamał się do domu? Taaak i na dodatek oglądał telewizję.... Może teraz brzmi to mało racjonalnie, ale wtedy nie myślałam jasno. Musiałam sprawdzić kto tam jest, ale przecież nie poszłabym tam z pustymi rękoma. Jedyne co wtedy miałam pod ręką to była patelnię. Tak, wzięłam patelnię. Podeszłam do framugi drzwi i niczym lew polowałam na swoją ofiarę. Ktoś siedział na kanapie. Ostrożnie i cicho schował się za nią i już miałam znokautować włamywacza, kiedy w ostatniej zorientowałam się, że to tylko ciocia Susan.
-Chcesz żebym dostała zawału? - wydyszałam odkładając ''broń'' na komodę stojącą po mojej prawej stronie. - Dlaczego już nie śpisz?
- O to samo mogłabym zapytać ciebie. - Taaak nie chciało mi się już leżeć w łóżku - mimowolnie uśmiechnęła się do mnie i skinieniem głowy pokazała żebym usiadła obok niej.
-Jak się czujesz?
-Lepiej, tylko powinnam zmienić chyba leki przeciwbólowe bo zaczynam widzieć różne rzeczy- zacząłam się nerwowo śmiać jednak twarz cioci spoważniała. Wyglądała jakby coś ją męczyło. Chwyciła za pilot od telewizora i przyłączyła na jakieś wiadomości.
-Pamiętasz może tą twoją koleżankę z klasy Tamarę? - zapytała po dłuższej przerwie
-Tą wredną jendzę? Jej nie da się zapomnieć.
-Nie żyje.
Czułam się jakby ktoś chwycił mnie za gardło. Oczywiście nie przepadałam za nią, ale nigdy nie życzyłam jej śmierci.
-Co... ale jak to...kiedy?
-Przed chwilą mówili o tym w wiadomościach. Podobno pijana chodziła po dachu szkoły i poślizgnęła się. Upić się w takim wieku... Boże, współczuję jej matce. - Chwila, byłam niemal pewna, że to nie był nieszczęśliwy wypadek. Ktoś tam jeszcze musiał być.
No tak, mój sen! Byłam tam! Ale nie, to musiał być przypadek. Czasami zdawało mi się, że coś co się dzieje
,albo co robię tylko mi się przyśniło jednak morderstwo?
-Coś się stało?- Zapytała marszcząc jedną brew
-Nie, wszystko w porządku tylko przypomniałam sobie o czymś co muszę zabrać do szkoły. To ja, ja pójdę po to na górę - wskazałam dany kierunek i czym prędzej pobiegłam do pokoju. Znalazłam swoją torbę i wszystko z niej wysyłałam. Muszę znaleźć notatnik i wszystko dokładnie przeszukiwać.

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz