23. Zrozum

1.4K 77 6
                                    

Siedziałam na krześle w białym pomieszczeniu. Przede mną znajdował się tylko stół z wazonem pełnym lilii i duże lustro. To miejsce przypominało salę w psychiatryku, albo przynajmniej miejsce przesłuchań. Nawet ja miałam na sobie coś w rodzaju białej koszuli nocnej. Rozglądałam się dookoła w celu znalezienia jakiegoś wyjścia, jednak nie było drzwi ani okien. Chciałam kogoś zawołać, jednak mój głos również tam ginął. Kompletna cisza.

Zbliżyłam się do lustra i dokładnie przyjrzałam się swojemu odbiciu. Nic nowego. Worki pod oczami i szara cera spowodowane ciągłym zmęczeniem.

Moje serce zabiło szybciej, kiedy usłyszałam czyjeś kroki. Cofnęłam się minimalnie do tyłu w celu zatrzymania ostrożności. Powietrze stało się mroźne, przez co z moich ust wydobywały się kłęby pary. Nawet kwiaty w wazonie pokryły się szronem, a następnie zwiędły na moich oczach.

- Czy to miejsce nie wydaje się zbyt jasne i czyste?

Moje odbicie lustrzane znikło, a w jego miejsce pojawiło się nowe. Był to mężczyzna ubrany w czarny, długi płaszcz. Był to szatan.

Wszystkie moje mięśnie się napięły i były gotowe do ataku, jednak wiedziałam, że jestem bez szans.

- Twój czas nadchodzi. Dołącz do mnie, a zaznasz potęgę prawdziwej władzy. Ludzie cię ograniczają robiąc z ciebie potwora. Jesteś moim dziełem, stworzonym do wyższych celów. Do zemsty na ludzkości.

Chciałam coś powiedzieć, jednak nadal nic nie mogłam zrobić. Stałam sparaliżowana jego osobą, jednak wewnątrz czułam czystą nienawiść. To przez niego straciłam matkę i to przez niego muszę przez to wszystko przechodzić. Nienawidziłam go z całego serca.

- Jesteś słaba, a przy mnie urośniesz w siłę. To, że nie potrafisz niczego teraz powiedzieć nie jest spowodowane moją ingerencją. Sama to sobie robisz, nie akceptując swojej natury. Kiedy to zrobisz, odzyskasz spokój.

Gdybym się zgodziła, byłoby tylko gorzej. Spokój odzyskała bym wtedy, kiedy on by zginął. Nie mogłam uwierzyć w to, jak bardzo się zmieniłam. Jeszcze jakiś czas temu, przez myśl by mi nie przeszło życzyć komuś śmierci.

Teraz, nawet ja jestem w stanie to zrobić.

- Moja cierpliwość nie jest wieczna. Wrócę, kiedy będę miał kolejną okazję do spotkania. Coś czuję, że nie będę musiał długo czekać.

--------

- Kaitlyn, słyszysz mnie? Kaitlyn!

Słysząc swoje imię, od razu zerwałam się do siadu. Przede mną klęczała ciotka Susan z wyraźnym zatroskaniem w oczach.

- Co się stało?- Zapytałam podnosząc się z podłogi w toalecie, jednak powstrzymano mnie. Pamiętałam dlaczego tu przyszłam, ale nie wiedziałam, jak straciłam przytomność.

- Zaczynałaś tracić nad sobą kontrolę. Czar blokujący przestał działać i trzeba będzie go powtórzyć. Teraz jednak zabieram cię do domu.

- Gdzie Waller?

- Poszedł zwolnić się z lekcji i pojedzie z nami.

Naprawdę nie wiedziałam co mam sądzić o tym człowieku. Uważał mnie za swojego wroga i pomagał tylko dlatego, że nie miał innego wyjścia.

Całą drogę powrotną rozmyślałam o śnie. Nie wiedziałam czy był on prawdziwy, ale było to bardzo podobne. Zastanawiało mnie, dlaczego nie spotkał się ze mną wcześniej. Skoro mógł to zrobić teraz, to co mu stało na drodze? Nie chciałam wierzyć w jego słowa, jednak miał on trochę racji. To ja się ograniczam blokując w sobie coś, co jest częścią mnie. W ten sposób, kiedy moje alter ego znajdzie jakąkolwiek szansę na wybicie, przejmuje nade mną kontrolę.

UpadliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz