#3

516 17 9
                                    

Dni mijały dość szybko i nadeszła sobota. Weekend. Na dzień dobry Adam powitał mnie śniadaniem do łóżka. Przygotował naleśniki i poranną kawkę.

- To dla mojego skarba - powiedział stawiając mi tackę z posiłkiem na nogach i całując w czoło.

- Dziękuję bardzo.

Usiadł obok mnie i razem zaczęliśmy jeść. Było pyszne.

- Kurwa - krzyknął chłopak wylewając kawę na prześcieradło, a ja zaczęłam się przeraźliwie śmiać.

- Ty to pierzesz - wykrztuśiłam kiedy już się uspokoiłam.

- Ejj nie ma tak - odstawił tacę na podłogę i zaczął mnie całować po szyi.

- Koocham cię - wyszeptałam kiedy zdejmował moją koszulkę nocną.

***

Około 12 byliśmy już gotowi do wyjścia. Musieliśmy zrobić zakupy spożywcze, posprzątać mieszkanie, a o 18 przyjść na ognisko. Strasznie nie chciałam tam iść, bo wiedziałam, że będzie Bożena - nauczycielka chemii. Znęca się nad uczniami i jest wredną suką po 40, która nie ułożyła sobie życia.

- Pośpiesz się - krzyknąłam czekając na niego pod drzwiami.

-No już idę.

Pojechaliśmy do najbliższego supermarketu. Zaparkowaliśmy na parkingu.

- Ile ty tego nabrałaś - zapytał jak zobaczył słodycze w wózku.

- Na długie jesienne wieczory, które się zbliżają.

Pokręcił głową z zadowoleniem i pojechaliśmy dalej. Zapakowaliśmy jeszcze pełno jedzenia.

- Weź jeszcze jakieś piwo, czy coś, a ja idę do kolejki - powiedziałam.

- Należy się 269,28 - uśmiechnęła się do kasjerka.

- Zaszaleliśmy - chłopak zapłacił kartą, a ja dokończyłam pakować zakupy - To przez te twoje słodycze wyszło tak drogo - wchodziliśmy już do samochodu.

- Nie czepiaj się moich słodyczy! To przez twoje warzywa! Spokojnie mogliśmy jeść tylko czekolade i żelki, albo żelki w czekoladzie, albo czekoladę w żelkach - roześmialiśmy się i wyruszyliśmy z powrotem do domu.

- Ja sprzątam w kuchni i robię obiad, a ty odkurzasz w całym mieszkaniu i ogarniasz salon - zaproponowałam wnosząc siatki na górę.

- Okej - pocałował moje czoło.

Jak każda szanująca się pani domu, do zmywania i gotowania mam włączone radio. Myłam naczynia ruszając się w rytm utworu, a nawet cicho podśpiewujac piosenkę Sylwi Grzeszczak. Kiedy wykonałam moje obowiązki, okazało się, że Adam skończył długo przede mną i ogląda jakiś Serial.

- Jak losy Bożydara - zapytałam stojąc w progu - Obiad gotowy - dodałam widząc zdziwienie na jego twarzy.

***

Wyszliśmy z domu kierując się na działkę dyrektora szkoły. Była oddalona z 20 minut spacerkiem. Jak co roku wszyscy przeprowadzą partnerów, nie którzy dzieci. Zwykle jakoś wrzesień - październik organizowane jest to 'cudowne' ognisko. Zawsze alkohol i kłótnie są tam głównymi bohaterami, a w każdej kłótni uczestniczy Bożena. Dla niej to chleb powszedni.

- Cześć wszystkim - przywitałam się, siadając obok ukochanego. Byłam w dżinsach i t-shirtcie, a do tego ogrzewał mnie ciepły płomień. Zdziwiłam się, że jedynym obecnym dzieckiem jest syn mojej przyjaciółki - Aleks. Wzięłam dwulatka od Igi i przywitałam go pocałunkiem w czoło.

- Mada - krzyknął chłopiec wtulając się we mnie. Przyzwyczaiłam się, że zmienia moje imię, ale to jest takie słodkie.
Po piętnastu minutach przyszła 'wiedźma', nauczycielka chemii. Uczniowie tak ją nazwali, zresztą nie dziwię im się. Starałam się ją ignorować, co było trudne, gdyż wtrącała się i przerywała wszystkim.

- Jeżeli będziecie potrzebowali niańki, jestem chętna - szepnęłam do Igi.

- Masz okazję, bo z Igorem mamy rocznicę ślubu w czwartek i chcielibyśmy wyskoczyć gdzieś sami.

- Wspaniale, to kradnę ci syna.

- Dzięki, porzucilibyśmy go do szkoły i zabrali w piątek rano.

- Dobrze, dobrze.

- Jeść - wyszeptał chłopiec. Wstydził się innych, ale mnie znał już sporo czasu.
Jego mama podała mi słoiczek z deserem Gerber. A ja zaczęłam karmić dziecko. Był bardzo grzeczny. Powiedział, że chce do taty, a ja spełniłam jego prośbę opierając się o ramię ukochanego. Z tego co zaobserwowałam rozmowa kręciła się wokół córki dyrektora. Opowiadał jak bawiła się na tej działce będąc małą dziewczynką. Kochał o tym mówić, brakowało mu córki, mieszkającej w Szanghaju. To jest piękne. Brakuje mi tego - miłości rodzica do dziecka, brakuje mi tej więzi. Ściemniło się, a jedynym oświetleniem był blask ognia. Poszłam po puszkę piwa, dla mnie i Adama.

- Też chcę mieć taką córeczkę - szepnął mi do ucha.

- Wszystko w swoim czasie.

Kurde, nie wiedziałam, że on chce mieć dziecko. Nie jestem na to gotowa. Nie poradziłabym sobie w roli mamy, której nigdy nie miałam. Boję się macierzyństwa. Na szczęście jeszcze mam czas. Moje rozmyślania przerwał ukochany szturchając mnie. Zorientowałam się, że zadano mi pytanie.

- Yyy tak?

- Pytałem czy chcesz podwyżkę, ale skoro nie...

- Bardzo śmieszne - uśmiechnęłam się do mojego pracodawcy.

- Chcieliśmy, żebyś wróciła na ziemię. Zamyśliłaś się.

Rozmowę przerwał Aleks krzycząc 'Ciocia, ciocia!' przytuliłam go i odeszłam kawałek, żeby go uśpić. Wróciłam do wszystkich kiedy spał. Wsadziłam go do wózka.

- Masz talent do dzieci - powiedziała Daga, nauczycielka wf'u.

Uśmiechnęłam się słabo w odpowiedzi.

- Raczej nie - dodała Bożena. Westchnełam i przewróciłam oczami - Co tak kręcisz tymi oczami! Rodzice cię szacunku do starszych nie nauczyli!

- Mieliby z tym problem - uśmiechnęłam się.

Pierdole. Pierdole kurwa. Jak można być tak niewychowanym będąc nauczycielem?! Ta kobieta mnie dobija. Może zapomniała, że jestem dorosła i mogę robić co mi się podoba?

***
Wypiliśmy jeszcze trochę. Wracając do domu, koło 2, byliśmy już lekko pijani.

- Zimno - wyszeptałam.

Adam założył mi jego bluzę. Podziękowałam buziakiem w policzek. Kocham go.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz