Leżałam na dywanie w pokoju Franka. Przeraża mnie, że wszystko jest już idealnie zrobione, cały dom przygotowany jest na nowego członka rodziny, a torba do szpitala już dawno spakowana, bo to oznacza, że on już zaraz przyjdzie na świat. Będziemy musieli go wychować i nauczyć szacunku, boję się, że sobie nie poradzę, że nie będę idealną mamą jak z telewizji. Że mogę mieć gorsze dni i nie radzić sobie z synkiem, ale jednocześnie tak bardzo chcę go mieć już przy mnie.
- Kochanie, wyglądasz pięknie. Kocham cię - Adam usiadł koło mnie.
- Przecież jestem w twojej koszulce, bo w nic innego już się nie mieszczę, bez makijażu, w wczorajszym koku...
- I z resztą ze śniadania na brodzie, ale taką cię kocham. Mogłabyś codziennie chodzić bez makijażu, w rozwalonej fryzurze, ale z tym pięknym uśmiechem.
Mały łobuz zaczął się mocniej rozpychać, żeby nie dać rodzicom nawet pocałować się.
- Franek, to idealny moment, naprawdę! - Pocałowaliśmy się mimo to i przytulił mnie, bo wie, że to uwielbiam - I pomyśleć, że kiedy pierwszy raz się do mnie odezwałeś pomyślałam, że jesteś niedojrzałym dupkiem, który pracuje jako nauczyciel, tylko dlatego, że umysłowo jest na poziomie uczniów.
- Bo tak było! A teraz u twego boku zmądrzałem - odległość między naszymi ustami znowu się zmniejszyła.
- Chcę się z tobą już zestarzeć.
- Tak szybko?
- Przecież wiesz o czym mówię.
- Obiecuję ci, że nie.
- Umówiliśmy się, że ślub weźmiemy jak Franio trochę podrośnie, zrobiliśmy sobie dziecko, które nie było wpadką. Mądrze wszystko zaplanowaliśmy i chcę żeby tak było już zawsze. Żebym budziła się codziennie przy tobie, żebyś robił zakupy i żebyś zapomniał kupić sera do tostów i żebym mogła na ciebie krzyczeć. Chcę żebyśmy byli już na zawsze razem i żyli długo i szczęśliwie.
- I żebyśmy mieli wnuki i domek w górach.
- I psa.
***
Usiadłam do sprawdzianów. Kretyni nic się nie uczą chociaż cała klasa powinna poprawić oceny na koniec roku. Na pięć sprawdzianów trzy to jedynki. Może zaczęłam nie od tej strony. Wyciągnąłam coś z środka. Ledwo dwója. Dałam im odpowiedzi na te pytania do zeszytu. Jakby chcieli to mogliby chociaż ściągnąć.
- Mam dość! Ci idioci nie chcieli nawet ściągać. Ja dokładnie wszystko podawałam. Nie mogę! Nic do nich nie trafia.
- Jest piękna pogoda. Idziemy na spacer? Odpoczniemy od tego wszystkiego. U mnie też same jedynki
- Chodźmy. Tylko gdzieś niedaleko.
Na spacer pojechaliśmy samochodem, bo z moim chodzeniem jest ostatnio źle. Podjechaliśmy pod park i poszliśmy na ławeczkę wcześniej kupując watę cukrową. Oparłam się o narzeczonego.
– Wiesz co jest już niedługo? – kiwnęłam głową, żeby mówił dalej – Wakacje! Będziemy mogli cieszyć się ostatnimi chwilami we dwoje, szykować się na przyjście młodego, oglądać głupie komedie w środku nocy i pić Mohitio - Virgin oczywiście.
– Kocham cię. Bardzo bardzo – objął mnie i przycisnął do siebie – I cały rok szkolny będę mogła siedzieć w domu z synem. Czy życie nie jest piękne?
– Z tobą wszystko jest piękne.
Pocałowaliśmy się. I chociaż nie lubię całować się w miejscach publicznych to było urocze.
– Dzień dobry – obok nas przechodziła grupka dziewczyn ode mnie z klasy.
Odpowiedzieliśmy im i wróciliśmy do jedzenia waty. Czułam się jak na pierwszej randce. Jak nastolatka, głupia, zakochana i szczęśliwa. To przede wszystkim. Szczęśliwa, że będę mieć przy sobie moich wszystkich dwóch mężczyzn.
Położył rękę na moim brzuchu, w miejscu w którym właśnie kopał Franek.– A co jeśli to już ostatnia taka nasza "randka" we dwoje?
– Wiesz, że to początek siódmego miesiąca? A ciąża trwa dziewięć.
– A jak to będzie wcześniak?
– Wszystko będzie dobrze. Urodzi się zdrowy, duży i silny chłop! Po tatusiu.
Na przeciwko nas na huśtawkach zatrzymały się dziewczyny z mojej klasy i dyskretnie nas podglądały. Nie wiedziałam co mam zrobić. Swobodnie przytulać się i całować jak robiliśmy to niedawna, czy udawać, że nic nigdy nie robiliśmy. Przemyślenia przerwał Adam przyciskając mnie mocniej do siebie, a potem całując. Bardzo długo.
– Niech zazdroszczą niewyrzyte gówniary
Znowu zmniejszył odległość między nami do całkowitego zera. Złapaliśmy się za ręcę i oparliśmy je na moim kolanie. Tylko we dwoje. Posiedzieliśmy jeszcze na chwilkę połazić i do domu.
***
Leżeliśmy przytuleni na kanapie. W telewizji leciała jakaś komedia romantyczna. Całkiem dobra. Kilka razy nawet śmialiśmy się oboje, chociaż on nie lubi tego typu filmów. Właśnie była scena w której główni bohaterowie trafili do łóżka.
– Może my też tak zrobimy? – zapytał.
– Kupimy wakacje w Chorwacji?! – udałam, że nie wiem o co mu chodzi – Dla mnie spoko.
– Cieszę się, że podoba ci się mój plan – powiedział po czym zaczął zdejmować mi koszulkę.

CZYTASZ
Nauczycielka
Literatura FemininaPewien nastolatek wciąż wierzy, że jego nauczycielka z liceum odwzajemnia jego uczucie. Nie wie, że jest zakochana w nauczycielu angielskiego i męczy ją powracający koszmar młodości. Nie radzi sobie ze samą sobą. Wciąż szuka wsparcia i bezpieczeństw...