#35

155 9 4
                                    

Dni mijały mi coraz szybciej. Zanim się obejrzałam skończył się kolejny miesiąc ciąży, zrobiliśmy kolejne zdjęcie pokazujące brzuch, który bardzo szybko urósł i trzeba powiedzieć w pracy, żeby dostać trochę mniej zadań. Rodzicom Adama powiedzieliśmy przy wczorajszej wizycie. Ucieszyli się z informacji o pierwszym wnuku. Tylko Patrycja trochę mniej, może nawet była smutna z tego powodu.
Muszę przyznać, że ostatnio mój stan psychiczny się polepszył. Chodzę do naszego szkolnego psychologa, przestałam bać się dziecka i uspokoiłam moje koszmary. Jestem na najlepszej drodze, żeby wrócić do normalnego życia.
Już nie mogę się doczekać, aż będziemy razem, w trójkę. Jeszcze pół roku będę nosiła nasze dziecko pod sercem, a dopiero potem na rękach.

– Wiesz, że ty będziesz się chwalił, a ja będę stała obok i ładnie wyglądała?

– Zdaję sobie z tego sprawę. Trafiła mi się wstydliwa dziewczyna – pocałował mnie w głowę.

– Chyba wiedziałeś co bierzesz.

Bez żadnego ostrzeżenia do pokoju nauczycielskiego wparowaliśmy my z głośnym okrzykiem narzeczonego:

– Magda jest w ciąży!

Nie spodziewałam się, że zrobi to tak od razu i stałam jak głupia na środku. Wszyscy nam gratulowali, przytulali, a ja tylko stałam dalej nie za bardzo zdając sobie sprawę co się dzieje, a on gapił się na mnie uśmiechając się jak idiota.
Poszłam z Mirkiem do jego gabinetu.

– Ale Adam się wydurnił – westchnęłam.

– No cóż, cieszy się.

– Tylko szkoda, że tak publicznie, zresztą nie ważne.

– Czy zostajesz z nami, czy idziesz na urlop już przed urodzeniem? – zapytał dyrektor.

– Termin mam dopiero na koniec sierpnia, więc zostaję z wami do wakacji, a potem będę siedzieć w domu z maleństwem.

– Gratulacje, naprawdę cieszę się waszym szczęściem.

***
Trochę kręciło mi się w głowie, ale nie chciałam zwracać na siebie jeszcze większej uwagi. Wystarczyło mi, że już wszyscy nauczyciele wiedzą. Robiłam przykłady z moją klasą. Do tablicy wzięłam Wiktorię, bo nie mogłam znieść jej ciągłych rozmów z Sabastianem. Nic nie umiała, a nawet była z tego dumna.

– No i co będziesz robiła w przyszłości skoro teraz się nie uczysz?

– Będę pracowała w klubie ze striptizem zadawalając pani męża.

– Słucham?! – nie miałam pojęcia jak zareagować. Na przeciwko mnie stała siedemnastolatka obrażająca mnie i raniąca moje uczucia.

– Pani się ostatnio przytyło, dłużej nie będzie go pani w stanie zatrzymać i wtedy wkrocze ja. Ładna, młoda dziewczyna.

– Nie przytyło mi się, tylko brzuch mi lekko urósł, a to raczej naturalne w ciąży – na początku ją zatkało. Patrzyła się ale nic nie mówiła. Myślałam, że wreszcie z nią wygrałam

– Tak sobie to wykombinowałaś. Weźmiesz go na dziecko? – powiedziała w końcu – Nawet jeśli, to będziemy ci płacić alimenty, tylko odwal się idiotko od naszego życia. My się kochamy, my też możemy mieć dzieci.

– Po waszych lekcjach masz przyjść z mamą do dyrektora. Nie pozwolę się obrażać.

– Ja nikogo nie obrażam! Mówię tylko prawdę. Jeszcze zobaczysz, że on zostawi cię, znudzi się tobą!

Na przerwie usiadłam koło Adama i oparłam na jego ramieniu głowę.

– Wygadałam się. Wiktora stwierdziła, że zostawisz mnie dla niej, bo przytyłam, więc aż głupio było nie powiedzieć, że jesteśmy w ciąży. Miałam nadzieję, że ją to zamknie, ale nie. Zaprosiłam jej matkę po lekcjach, bo mam już dość ciągłego obrażania mnie.

– Bardzo dobrze zrobiłaś! Też mam jej dosyć. Na moich lekcjach siedzi w pierwszej ławce i tylko gapi się na mnie, ale nic nie umie. Idiotka.

– A ona mówi, że jesteście razem – zaśmiałam się. Miałam pełne zaufanie do niego. Co prawda od niedawna, ale wiem, że mnie kocha i będzie ze mną na zawsze i będzie mnie wspierał, a z mojej strony może liczyć na to samo.
Zadzwonił dzwonek. Dlaczego zawsze przerwa jest taka krótka? Miałam lekcję z trzecią klasą. Hubert jak zawsze siedział w pierwszej ławce z Adą. Patrzył na mnie zaniepokojonym wzrokiem co jakiś czas przerzucając go do zeszytu albo na tablicę.

– Wszystko dobrze? – zapytał – Wyglądała pani na bardzo smutną.

– To tylko zmęczenie. Moja klasa nie daje mi spokoju.

– Słyszałem.

Ada też nie wyglądała zbyt dobrze. Była bardzo blada i latała ciągle do łazienki. Chłopak zajmował się nią, ale czułam jakby ciągle martwił się o mnie. Może po prostu jestem przewrażliwiona?

Kiedy mama Wiktorii weszła do mojej sali czułam się strasznie zestresowana. Przecież widziałam, że jej córka jest winna i powinna mnie przynajmniej przeprosić, ale zawsze niechętnie przyjmowałam rodziców. Bałam się ich opinii.

– Pani córka zachowuję się niedopuszczalnie. Wyzywa mnie i innych nauczycieli.

– Kiedy ja panią zwyzywałam? – zaczęła się śmiać.

– Moja córka jest grzeczna i nie nabiore się na pani opowieści. Od początku pierwszej klasy uwzięła się pani na nią i próbuje pani uprzykrzyć nam życie! Doniosę na panią do dyrektora, bo to nie dopuszczalnej żeby tak nie kompetentna osoba uczyła moje dziecko!

– Nie powiesz mamie co mi mówiłaś – próbowałam udawać, że nie słyszałam słów jej matki.

– Że przytyła i za niedługo nie będzie już w stanie zatrzymać swojego narzeczonego obok siebie. A jak powiedziała, że jest w ciąży to powiedziałam, że on na dziecko się nie nabierze, a ona po prostu jest brzydka, gruba i głupia.

– No i po co pani mnie wezwała? Moja córka jest szczera, a pani robi z igły widły. Sama bym tak  powiedziała!Musiałam się przez panią zerwać z pracy! A skoro już tu jestem to powiem pani, że oceny jakie ma Wiktoria są niedopuszczalne! Ona zasługuje na piątkę, a ma ledwo trójkę! Tak pani uczy moje dziecko?! To jest skandal! Jest pani niekompetentna, uparta i wredna! Nie nadaje się pani do dzieci, a co dopiero do pracy w szkole! Idziemy do dyrektora! To jest niedopuszczalne! – krzyknęła po czym wyszła z sali.

Prawię od razu po tym rozpłakałam się. Jeszcze żaden rodzic nie nawrzeszczał na mnie. Chciałam wyjść jak najszybciej ze szkoły, uciec od tego miejsca, żeby już nic przykrego mnie nie spotkało. Idąc korytarzem wpadłam na Adama, który chciał pójść do mojej sali.

– Kochanie, co się stało? – kiedy to mówił słychać było z że cierpi ze mną. Objął mnie mocno. Próbowałam coś powiedzieć, ale dławiłam się łzami – Nie pałacz. Wszystko będzie dobrze.

– Podobno jestem niekompetentna, uparta, wredna, brzydka i gruba. Poszły do Mirka donieść na mnie.

– I co się tak do niego tulisz, kurwo? Pewnie to dziecko nawet nie jest twoje misiu – powiedziała Wiktoria chodząca po szkole tym razem już bez matki.

– Do kogo ty się tak w ogóle zwracasz? – puścił mnie i niebezpieczne zbliżył się do nastolatki. Ja widziałam co on robi w takich sytuacjach, ona nie – Obrażasz wszystkich do okoła myśląc, że wszystko ci się należy! Mam po dziurki w nosie twojego zachowania! Mogłabyś robić to odrobinkę subtelniej!

– Adaś! Zostaw ją! – stał nad nią, a ona z lekkim uśmiechem przyglądała mu się i nagle pocałowała go. Czym uderzyła bardziej we mnie niż w niego, a o to jej chodziło. On zaraz się oderwał i poszedł do mnie.

– Choćbym pocałował wszystkie usta na ziemi, to te całują najlepiej – pocałował mnie. Długo i namiętnie.

Wyszliśmy na dwór, a ja nie byłam w stanie dojść do samochodu. Siedzieliśmy na malutkimi murku pod szkołą i płakałam. Już nawet nie wiem czy ze szczęścia, bo pomimo wielkich emocji, które przynajmniej we mnie kipiały mój ukochany zachował powagę i był bardzo romantyczny i cudowny. Czy ze smutku, od tych wszystkich słów które usłyszałam. Czułam dłoń Adama na dłoniach i wielkie szczęście, bo mam przy sobie osobę którą kocham.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz