#45

141 8 1
                                    

Deszcz lekko kropił, a my wdrapywaliśmy się do zoo w Krakowie umieszczonego na górce w lesie. Szliśmy dość wolno, bo ja, kobieta z ciąży, ledwo się ruszam. Moja klasa nie miała jednak z tym problemu. Kiedy rozeszliśmy się już na miejscu poszłam z narzeczonym do naszych ulubionych zwierząt - pingwinów. Usiadłam na ławce na przeciwko wybiegu, którą ustąpiła mi koleżanka młodej dziewczyny z nogą w gipsie. Siedziałyśmy więc we dwie na ławce. Obok mnie stał Adam, trzymał mnie za rękę i szeptał do ucha.

- Wieczorem, jak tylko wrócimy do hotelu muszę pokazać ci mojego przyjaciela Wacława. Chociaż ty już go chyba znasz - spojrzał na brzuch - Więc tylko utrwalicie znajomość. Dobrze?

- Nie wiem tylko czy młodzież obecna na tej wycieczce pozwoli nam na tak kulturalne spotkanie, ale bardzo chętnie spotkałabym się z Wacłwem. Ale czy on nie ma zaplanowanej spotkania z inną kobietą?

- Wacek nie zna zbyt dużo kobiet. Tak dobrze to naprawdę tylko jedną. Bardzo lubi spotkania z nią i nie może doczekać się najbliższej nocy. Mam nadzieję, że jednak nie będzie za bardzo zmęczona.

- Tego nie mogę obiecać. Jeden z moich mężczyzn - ten najmłodszy - bardzo lubi psuć takie zbliżenia. Jest w tym zaskakująco dobry.

- Naprawdę? A może dzisiaj jednak zachowa się kulturalnie?

- Mam taką nadzieję, bo już narobiłeś mi ochoty.

Poszliśmy dalej. Natrafiliśmy na aleję z małpami, a przy klatkach kilkoro uczniów. Deszcz zaczął padać mocniej, Adam rozłożył parasol i przytulił mnie do siebie.

- Zapnij kurtkę. Przeziębisz się - złapał za suwak kurtki przeciwdeszczowej z której wystawał mój brzuch.

- Nie trzeba. Jest mi gorąco, a poza tym Franek się tam nie zmieści.

- To chodźmy do pawilonu nocnych zwierząt. Tam nie zmokniesz. Pamiętaj lekarz mówił o chorobach w ciąży?

- Wiem, wiem. Nie musisz mi cały czas o tym przypomnianać. Chodź już.

Czułam te dziwne, przepełnione zazdrością i zawiścią spojrzenia uczniów mojej klasy. Zupełnie nie wiem czemu. Przecież wiedzą, że jesteśmy parą, że mamy dziecko, jeden samochód, mieszkanie i wkrótce nawet nazwisko.
Denerwuję mnie wzrok tych wszystkich nastolatek. Jakby to była moja wina, że ja mam kogoś kto kocha mnie całym sercem, a one nie. Mnie ma kto całować przytulać i opiekować się mną, a one mają po osiemnaście lat, zero pojęcia o życiu i marzenie, żeby szybko wziąć ślub przed koleżankami. Ja nigdy nie miałam tęgo problemu. Nigdy nie chciałam wyjść za mąż, ani mieć dzieci. Dopiero kiedy poroniłam zdałam sobie sprawę, że jednak bardzo tego potrzebuje.

Poczułam mocniejsze kopnięcie chyba w nerkę. Ból rozszedł się po plecach, a ja ścisnęłam dłoń Adama jakbym chciała żeby część cierpienia przeszła na niego.

- Co się stało?! Kochanie?! Co mam robić?!

Usiadłam na chodniku, bo nie dałabym rady dojść do ławki.

- Franek wybrał sobie zajebiste miejsce do kopania. Muszę chwilę odpocząć. Boli.

- Gdzie mój mały bokser znowu uderzył? - kucnął obok, dalej trzymając mnie za rękę i mówił już bardziej spokojnie.

- Chyba w nerki. Nie wiem. Bolą mnie całe plecy. Nie mogłam już ustać.

Usiadł koło mnie. I głaskał mnie po ręce.

- Dlaczego cały ból fizyczny musisz znosić ty?

- Też uważam, że to niesprawiedliwe, ale ty za to jesteś świetny w współczuciu. Podasz mi wodę?

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz