#41

139 8 2
                                    

– Miesiąc później, połowa maja –

Powoli pozbieraliśmy do kupy całe życie. Mieliśmy kupione już prawie wszystkie rzeczy. Kończyliśmy malować pokój dla Franka. Wszystko było w zaskakującym porządku. Jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze. Trzecie klasy napisały już matury i nie miałam się o co denerwować. Zawiódł mnie tylko Hubert, który nie nawet nie pożegnał się po skończeniu nauki w liceum, ale to już minęło. Żyjmy tym co dziś.

Leżałam na łóżku. Była piąta rano, a ja nie mogłam dłużej spać.

– Skarbie, daj mamie się wyspać – szepnęłam do brzucha.

Ostatnio jakoś nie mogę uwierzyć, że mieszka we mnie nowy człowiek. No, bo jak to tak. Człowiek w człowieku. Z kilku głupich ruchów faceta i baby powstaje człowiek. Wszystkie kości, żyły, narządy. Prawdziwy, zdrowy człowiek. Niby miałam biologię, ale dalej mnie to dziwi. Człowiek w człowieku.

Ze spania i tak nic już nie będzie. Poszłam do pokoju Franka. Ściany były już pomalowane na jasny szary. Dzisiaj napiszemy na jednej z nich na biało "Franek" i namalujemy kilka białych ptaszków. Stałam opierając się o futrynę. Już niedługo będzie tu mieszkał nasz syn. Nie wyobrażam sobie tego. Ja mam dziecko i muszę wychować go na pożądanego człowieka! Boję się, że sobie nie poradzę, ale cieszę się, że mam moje maleństwo.

– Dlaczego państwo nie śpią? – zaszedł mnie od tyłu Adam.

– Bo nam niewygodnie. Na jednym boku nie mogę oddychać, na drugim prawie rzygam, a na plecach młody za bardzo kopie.

– No to zaczynamy dzień trochę wcześniej. Chcesz kawy? – poszedł w stronę kuchni.

– Soczku!

Dalej nie oderwałam  się od patrzenia na pokój. Oczami wyobraźni widziałam już wszystkie meble, zabawki porozrzucane po domu i płaczącego brzdąca na rękach u tatusia.

– Czy tosty na śniadanie wam odpowiadają?

– Wiesz, że nie musisz tego wszystkiego robić? Możesz się spokojnie wyspać, przecież widzę, że padasz. Nie musisz na każdym kroku zasypywać mnie czułymi słówkami. Raz na jakiś czas wystarczy. Nie musisz ciągle myśleć o mnie. Wiedzę, że udawanie idealnego taty cię męczy, ale ty jesteś idealny w swojej nie idealności. Naucz syna, że nie ma ludzi idealnych.

– Ale ja robię to, bo cię kocham i chcę, żebyś czuła się jak najlepiej! A syna chce nauczyć jak traktować kobietę. Robię przysługę dla przyszłej żony!

– Boże, jak ja cię kocham! – brzuch nie pozwalał na przytulenie, ale jakoś pocałowałam go – Musimy mieć więcej dzieci – powiedziałam w przerwie między pocałunkami..

– Ja mogę już zabierać się do roboty!

– Poczekaj może, aż Franio będzie tak duży, że pozwoli nam się wyspać i wtedy zrobimy sobie Anię i już nigdy nie będziemy spać.

– Trzymam za słowo – uśmiechnął się i poszedł do kuchni.

Czułam się taka szczęśliwa tej w ciąży. Chociaż nie mogę spać, jest mi niedobrze, szybko się męczę to czuję się tak cudownie i wyjątkowo.
Usiadłam na szafce kuchennej obok niego.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz