Jechaliśmy samochodem milcząc. Denerwowało mnie to, że narzeczony spędzał ostatnio bardzo dużo czasu poza domem i poświęcał mi go tak mało. Wyglądałam przez okno oglądając zapadane ulice. Był zimny listopadowy dzień. Było ciemno i ponuro, a jedyne na co miałam ochotę to położyć się pod kołdrą z ciepłą herbatą i zapaść w sen zimowy. Położyłam dłoń na moim wciąż płaskim brzuchu. Mam nadzieję, że już wkrótce Adam będzie bardziej odpowiedzialny i nareszcie zajmie się swoją ciężarną dziewczyną. W mojej czarnej torbie wciąż nosiłam zakupione niedawno dziecięce ubranko. Chciałam mieć je zawsze przy sobie. Nie wiem po co. Po prostu miałam potrzebę mieć je obok mnie.
Weszłam do pokoju nauczycielskiego.
- Jak się czuję nasza mamuśka? - przywitała mnie Iga. Czuła się już swobodnie, bo nie musiała ukrywać tego, że wie o mojej ciąży. Bożena spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem odrywając się na chwilę od książki. Chyba zarumieniłam się z zakłopotania.
- Lepiej nie pytaj - rzuciłam do przyjaciółki - Spać! Więcej mi do życia nie potrzeba.
- Śpij, jeszcze możesz. Pod koniec ciąży nie będziesz mogła spać, bo dzidziutek będzie się rozbijał w brzuchu, a jak się urodzi to będzie jadł całą noc - zaśmiała się - Tylko żeby nie było, że cię strasze!
- Ty głupolu!
- Przepraszam, że się wtrącam, ale mogę zapytać, który tydzień? - Strasznie denerwował mnie ten jej sztuczny, miły głosik. W rzeczywistości jest wredną zołzą, a udaję aniołka.
- Siódmy.
***
Siedziałam w sali na przerwie. Miałam prawo nie wychodzić z niej do końca lekcji ze względu na moją ciążę. Napiłam się łyka herbaty z termosu i oparłam plecy o ciepły kaloryfer ciesząc się chwilą w spokoju. Zamknęłam oczy. Lubiłam spędzać jesienne wieczory w cieple przy herbatce, a teraz choć na chwilę mogłam zbliżyć się do tamtych momentów. Dzwonek. Czekałam aż uczniowie wejdą do klasy.– Dzień dobry – przywitałam moją klasę – Za tydzień powinniśmy zrobić sprawdzian, więc jako powtórzenie spodziewajcie się kartkówki.
– Widać nie ma pani życia prywatnego, skoro ciągle pani coś sprawdza – odezwał się jeden z uczniów.
– Słucham?!
– I do tego jeszcze głucha – westchnął, a reszta wybuchła śmiechem.
– Może nie wyglądam, ale mój drogi, jestem od ciebie troszkę starsza i należy mi się szacunek. Do tego jestem twoją nauczycielką, a nie koleżanką!
– Oj, widać, że jest pani starsza i to bardzo.
– Ja nie będę tego tolerować! Dzwonię do twojej matki!
– Co? Trafiłem w czuły punkt? A skoro już dzwonisz to zapytaj czy zrobi mi naleśniki jak wrócę, bo głodny jestem.
Olałam jego komentarz. Przepisałam numer. Przedstawiłam się kobiecie i opowiedziałam jak zachowuję się jej syn, że psuje mi każdą lekcje i że już nie wiem jak z nim rozmawiać. Obiecała, że porozmawia z nim i zmieni jego zachowanie. Cały czas była bardzo spokojna i przepraszała za niego. Nawet zrobiło mi się jej żal.
– Twoja mama to naprawdę święta kobieta. Ja bym już dawno z tobą nie wytrzymała.
– To w takim razie współczuję pani przyszłym dzieciom, a zapomniałem. Nie mam czego, bo kto by chciał iść do łóżka z takim gównem jak ty? – ponownie odezwał się Sebastian. Próbowałam powstrzymać łzy, średnio mi to wychodziło.
– Mam dość. Dostajesz uwagę za wyzywanie nauczycielki i do odpowiedzi!
Oczywiście nie trudno było zgadnąć, że nie umie nic. Z radością postawiłam mu jedynkę. Podeszłam do tablicy, żeby poprawić jego błędy. Odwracając się do klasy, żeby wytłumaczyć im dlaczego tak to zrobiłam dostałam papierową kulką w czoło. Oczywiście wywołało to falę śmiechu.
– Ty pojebana suko – zaczęłam czytać jej treść na głos – Myślisz, że jedynka i telefon do matki załatwi sprawę? Właśnie, że kurwa, nie. Kobieto, masz jakieś problemy ze sobą. Radzę zmienić psychiatrę, bo ten ci nie pomaga – do tego momentu czytałam głośno, żeby wszyscy słyszeli. Później już szeptem – Myślisz, że dajesz sobie z nami radę, a tak naprawdę robimy z tobą co chcemy. Weź się zabij, to chociaż nauczycielkę nam zmienią. [Ad.1]
Oparłam się na rękach o stół i odczekałam chwilę, żeby ochłonąć.
– Ktoś jeszcze ma do powiedzenia co o mnie myśli? A ty Sebastian, na przerwie do dyrektora!
– Skąd pewność, że to ja pisałem?
– Bo ślepa nie jestem.
– O kurwde! Ale pocisk!
Starałam się jakoś zająć lekcją, ale za każdym razem kiedy coś mówiłam, musiałam wysłuchać negatywnych komentarzy. W końcu zadzwonił dzwonek.
– Idziesz ze mną do dyrektora! – podniosłam głos na chłopaka.
– Ja nigdzie nie będę z tobą chodził!
– Dobrze, pójdę sama, ale za takie zwracanie się do mnie powinna spotkać cię surowa kara!
Poszłam do sekretariatu z trudem powstrzymując się od wylania morza łez.
– Jest Mirek? – zapytałam, po czym weszłam do gabinetu.
– Coś się stało? – widać było, że że zainteresował się mną.
– Sebastian rzucił we mnie tym – podałam mu kartkę – a wcześniej mówił, że jestem gównem, którego nawet przelecieć nikt nie będzie chciał, że nie mam życia prywatnego – kurde, zabrzmiało to jak skargi przedszkolaka.
– Co mu odbiło?!
– Nie wiem, ja sobie już z nimi nie radzę. Staram się nauczyć ich czegoś, wytłumaczyć. Są jedyną klasą, z którą mam takie problemy – zakryłam twarz dłońmi, żeby ukryć łzy spływające po policzkach – Co ja mam zrobić? Oni mnie nienawidzą – mój głos się załamał. Dyrektor objął mnie ramieniem.
– Pójdę do nich i zrobię im wykład o szacunku dla nauczycieli. Nie może być tak, że będą mi obrażać najlepszą pracownice!
Wyszedł, a ja chwilę za nim. Wzięłam chusteczkę i wytarłam rozmazany makijaż. Po drodze zatrzymał mnie narzeczony.
– Czemu płakałaś?
– Sebastian z mojej klasy, nie wyrzymam z nimi – syknęłam ze złością.
– Uspokój się kochanie.
– Jestem oazą spokoju. Pierdolonym, kurwa, zajebiście wyciszonym kwiatem lotosu na zajebiście spokojnej tafli jebanego jeziora. Jestem wręcz jak wagon pełen pierdoloych medytujących tybetańskich mnichów.
– Musisz?
– Ciekawe co ty byś zrobił na moim miejscu – I tak spóźniona poszłam na lekcję. Uczniowie siedzieli już w sali – Przepraszam, że się spóźniłam. Musiałam coś załatwić. Możecie robić dzisiaj co chcecie – ostatnie zdanie dodałam po krótkiej przerwie.
– Coś się stało? – zapytał Hubert siedzący w pierwszej ławce.
– Miałam lekcje z moją klasą i ledwo to przeżyłam.
Kiedy już byłam w domu Adam musiał szybko wyjść. Ja rozebrałam się i weszłam do wanny. Ciepła woda otuliła moje ciało. Chciałam się odprężyć. Nie miałam ochoty do życia. Znów musiałabym iść do pracy i siedzieć z tymi okropnymi ludźmi. Zastanawiam się czasem, czemu na tym jakże pięknym świecie są osoby tak wredne i chamskie. Rozumiem , że może chcą być szczere, ale do jakiegoś stopnia. Podobno słowa ranią bardziej niż cokolwiek innego, więc powinni się chyba zastanowić czy nie ranią drugiej osoby. Życie pokazało mi już, że świat jest piękny, ale właśnie ludzie do bani.
______________________________________
[Ad.1] Chyba trochę przesadziłam, ale sytuacja autentyczna w technikum, w którym uczy moja ciocia.

CZYTASZ
Nauczycielka
ChickLitPewien nastolatek wciąż wierzy, że jego nauczycielka z liceum odwzajemnia jego uczucie. Nie wie, że jest zakochana w nauczycielu angielskiego i męczy ją powracający koszmar młodości. Nie radzi sobie ze samą sobą. Wciąż szuka wsparcia i bezpieczeństw...