Na trzęsących się nogach weszłam do pokoju nauczycielskiego.
– O matko, co ci się stało? – krzyknęła Iga – Szłaś na piechotę?
– Oczywiście, że nie. Jak wyszłam z samochodu to zaczęło mocniej padać i jeszcze jakieś auto mnie ochlapało, a pada od wczoraj non stop i kałuże są ogromne – westchnęłam – Masz coś w co mogę się przebrać, albo chociaż wytrzeć?
Wyciągnęła z torebki chustę. Wytarłam w nią przemoczone włosy.
– Zajebiście się dzień zapowiada. Najpierw całą noc nie spałam, później kiedy nad ranem udało mi się, śnił mi się koszmar, a teraz to. Cały dzień będę siedziała mokra.
Zdjęłam cały przemoczony płaszcz i powiesiłam go na kaloryferze. Nie miałam butów na zmianę, więc musiałam cały dzień siedzieć w przemoczonych. Ostatnio wszystkie problemy zwaliły się na mnie w jednym momencie. Każdej nocy wraca do mnie to jedno wspomnienie, mój koszmar, boję się macierzyństwa, ale to chyba najmniejszy problem i ten chłopak. Mam wyrzuty sumienia i próbuje usprawiedliwiać się, że nie miałem pojęcia, że mnie kocha i co niby mogłam zrobić.
Miałam lekcje z moją klasą. Bałam się tego. Bardzo. Kiedy zadzwonił dzwonek uczniowie wstali.– To pani go zabiła! On chciał tylko trochę szczęścia! – krzyknęła na mnie Ula, po czym wszyscy wyszli z sali.
– Co tu się dzieje?! Wracajcie! – próbowałam krzyczeć, ale bez skutku. Mój łamiący się głos nie był w stanie ich zatrzymać.
Oparłam się na ręce i popłakałam się. Jestem beznadziejna. Nawet prości nastolatkowie mnie nie słuchają. Do klasy wpadł Mirek.– Czemu nikogo tu nie ma? Magda, co się stało?!
– Nie słuchają mnie! Powiedzieli, że przeze mnie się zabił i wyszli, a ja nawet nie umiałam ich zatrzymać – wytusiłam powstrzymując łzy, od których brudna jest cała twarz. Czarny tusz już gdzieś skapnął, a policzki mam czerwone, ale nie od różu. Moje ręce całe drżały. Miałam kolejny napad paniki.
– Może chcesz iść na kilkudniowy urlop? Powinnaś odpocząć, za dużo się dzieje.
– Nie, sama w domu mogę sobie coś zrobić. Czuję się tak cholernie winna za to wszystko – westchnęłam – Pójdę do nich i zrobię normalną lekcje.
– Ja ich wezmę na tą godzinę.
Kiedy wyszedł ja usiadłam na parapecie. Nienawidzę siebie, przez to że go zabiłam. Ja zabiłam człowieka, którego prawie nie znałam, który mnie kochał podobno bardzo mocno i cała klasa stoi za nim murem.
Teraz, kiedy powinnam się relaksować, nie stresować i odpoczywać, obwiniam się o śmierć osoby której nawet nie znałam. W tym wszystkim tak bardzo boję się o moje dziecko, że mu coś zrobię przez przypadek. Tyle się mówi, że kobieta w ciąży nie może się denerwować, a ja tu żyje w ciągłym stresie i na ciągłym wkurwie. Próbowałam znaleźć trochę spokoju w muzyce. I znowu próbuje nią zagłusić hałas codziennych problemów. Próbuje oddać się jej, więc powtarzam słowa piosenki "Kochaj siebie", a ja tak bardzo nie wiem jak i tak bardzo nie potrafię. Jak mogę pokochać siebie? Mordercę?***
Czekało mnie spotkanie z matką Kuby. Miałam przy sobie dyrektora, bo bałam się być z nią sam na sam. Trudno jest rozmawiać z kobietą, z matką dziecka, o śmierci jej syna. O śmieci w ogóle jest trudno rozmawiać.
Usiadła naprzeciwko mnie. A w rogu sali, za nią siedział dyrektor.– Proszę pani, ja wiem, że to nie najlepszy czas na rozmowę, ale muszę pani coś powiedzieć. A właściwie pokazać –wyciągnęłam z torebki list Kuby. Po przeczytaniu go kobieta rzuciłam się na mnie z płaczem i krzykiem.
– Zabiłaś go! Zabiłaś moje dziecko! Zabiłaś mój największy skarb! –Dyrektor oderwał ją ode mnie i kazał jej się uspokoić. Sama starałam się powstrzymać się od wybuchu płaczu – Przepraszam panią – powiedziała po dłuższej chwili ciszy – po prostu jest mi z tym wszystkim bardzo trudno. Jego ojciec zmarł kiedy Kuba miał dwa lata. Nie miał rodzeństwa i teraz zostawił mnie samą jak palec. Nie mam nikogo – kobieta znowu się popłakała, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Patrzyłam tylko na Mirka z nadzieją, że mnie oświeci – Może to wszystko moja wina? Wiedziałam, że ma problemy, ale starałam się udawać, że tego nie wiedzę. Tak było mi łatwiej. Żyłam tylko moimi koszmarami, poświęciłam mu za mało czasu. Przeze mnie się zabił – znowu wybuchła głośnym płaczem.
– To nie jest pani wina i moja chyba też nie. Gdyby tylko szczerze ze mną porozmawiał. Wytłumaczyłabym mu wszystko. Ja naprawdę nic nie wiedziałam. Niech mi pani uwierzy – po moich policzkach spływały łzy. Tak bardzo nienawidzę śmierci.
***
– Powiedziałam jego matce, że gdyby do mnie z tym przyszedł to porozmawiałabym z nim szczerze, ale co niby miałabym powiedzieć? – rzuciłam wieczorem leżąc w jego ramionach – Miałabym porzucić nasze szczęście, żeby ratować jego życie. Kochanie?
– To jest skomplikowane. Mówisz, że wszystko byłoby dobrze jakby przyszedł, ale usłyszałby od ciebie, że masz już kogoś, że wyrzucą cię z pracy jak ktoś się dowie, że do niego nic nie czujesz i nawet go nie znasz i wtedy mogłyby zrobić to samo. Skoro nie wytrzymał milczenia, to wytrzymałby gdybyś dała mu wprost do zrozumienia, że go nie chcesz? To wszystko to była jego decyzja. Nie masz z tym nic wspólnego – popatrzył na mnie i otarł mi łzę z twarzy – Nie płacz skarbie. Kocham cię i co by się nie działo będę z tobą do samej śmierci i w grobie będę gnić z tobą. Tylko już się nie denerwuj, to nie jest twoja wina – Przytulił moją zapłakaną twarz do siebie – To szkodzi już nie tylko tobie.
***
Po ochrzanie od dyrektora moja klasa przyszła na lekcje, ale nie była zbyt grzeczna. Starałam się ich uspokoić jak tylko mogłam.– Cisza! – krzyknęłam – przepiszcie zadanie z tablicy!
– Zamknij się suko i nie rozkazuj nam – zaśmiał się ktoś.
– Słucham? – w odpowiedzi zaśmiali się – Chcesz uwagę Sebastian? A może ty Olafik?
– Chłopcy wstali, sięgnęli po kosz na śmieci, wywalili mi śmieci na biurko, po czym wszyscy wybiegi z klasy ze śmiechem i w podskokach.
Nienawidzę ich. Zadzwonił dzwonek więc z sali wyszłam i ja na dyżur. Stanęłam koło toalety.– Trochę w sumie szkoda Kuby – powiedziała jakaś dziewczyna, której głosu nie mogłam zidentyfikować.
– Mam go w dupie, ale fajnie omijać matmy i robić sobie jaja z wampirzycy – zaśmiły się. Ta druga to na pewno była Wiktoria, a wampirzyca to zapewne ja. W sumie czarne włosy i blada cera się zgadzają, ale co ja im zrobiłam, że tak mnie nie znoszą?
CZYTASZ
Nauczycielka
ChickLitPewien nastolatek wciąż wierzy, że jego nauczycielka z liceum odwzajemnia jego uczucie. Nie wie, że jest zakochana w nauczycielu angielskiego i męczy ją powracający koszmar młodości. Nie radzi sobie ze samą sobą. Wciąż szuka wsparcia i bezpieczeństw...