- Musimy to mówić dzisiaj? - zapytałam wchodząc do samochodu.- Rozmawialiśmy już o tym. Im wcześniej tym lepiej - uważał, że jeśli tak szybko powiem o mojej ciąży to dostanę lżejszą pracę, a prawda jest taka, że największego źródła stresu - młodzieży - nikt nie nie pozbawi. Co najwyżej nie będę musiała siedzieć na korytarzu na przerwie.
- Poczekajmy chociaż do następnej wizyty.
- Skarbie! I tak długo już czekaliśmy!
- Ale idę do niego sama!
- Skoro musisz.
Przyjechaliśmy dwadzieścia minut wcześniej, żeby zdążyć porozmawiać z moim pracodawcą. Byłam zła na narzeczonego. Zupełnie mnie nie rozumiał, ja nie chciałam się wszystkim chwalić. Nie chciałam być w centrum zainteresowania. Nie chciałam, żeby wszyscy pytali jak się czuje, jak dziecko. Chciałam dalej udawać, że mnie nie ma. Weszliśmy do pokoju nauczycielskiego, był pusty, bo wszyscy poszli na swoje lekcję, albo po prostu jeszcze nie przyjechali.
- Idź do niego! - Adam cały czas nie odpuszczał.
- Pozwolisz, że najpierw chociaż kurtkę zdejmę?! Spokoje, jestem duża i wiem co mam robić, nie musisz mi tego sto razy powtarzać!
- Nie denerwuj się kochanie!
- To ty mnie nie denerwuj!
Byłam na niego wściekła. Nie dawał mi wytłumaczyć dlaczego chcę zrobić tak, a nie inaczej.
- No to idziesz?
Wyszłam z trudem powstrzymując się od trzaskania drzwiami. Na korytarzu wzięłam trzy głębokie wdechy i weszłam do sekretariatu, który znajdował się na przeciwko mnie.
- Dzień dobry, jest dyrektor? - wymusiłam uśmiech mojej twarzy rozmawiając z sekretarką.
- W gabinecie.
- Mogę?
- Proszę - wskazała dłonią ma dzwi.
Zapukałam, po usłyszeniu "Wejść" spełniłam jego "prośbę".
- Coś się stało Madziu? - zapytał, chyba widział, że się stresuję.
- Pokłóciłam z Adamem, ale nie o to chodzi - usiadłam na przeciwko niego - Jestem w ciąży i mój kochany mąż zdążył już wszystkim to powiedzieć. Łaskawie pozwolił mi do ciebie przyjść samej.
- Gratulacje! Nie miej mu za złe, że chce się pochwalić. On się cieszy, a w którym tygodniu jesteś?
- Szóstym.
- Musimy opić szczęście! Oczywiście z Adamem, jeszcze raz gratuluję! Kochana, teraz zwolnimy cię z dyżurów na przerwie, a kiedy masz termin?
- W połowie czerwca.
- A powiedz mi jeszcze, czy gracie w sobotę? - zupełnie zapomniałam, że mamy mecz siatkówki. To znaczy nie obowiązkowy, ale lubię brać w nim udział.
- No pewnie!
- Oboje?
- Raczej tak.
- Dobrze, to was zapiszę. Po raz trzeci gratuluję i muszę się umówić z szczęśliwym tatusiem, żeby to wszystko opić!
- Przekaże mu – uśmiechnęłam się – Muszę iść do lekcji się przygotować, cześć.
– No cześć, to pamiętaj w sobotę o siedemnastej.
Niby to był mój kolega z pracy, ale po tej rozmowie dalej trzęsły mi się ręce, ale czułam ogromną ulgę, że mam to wszystko za sobą. Usiadłam na korytarzu przed sekretariatem i wzięłam głęboki wdech.

CZYTASZ
Nauczycielka
ChickLitPewien nastolatek wciąż wierzy, że jego nauczycielka z liceum odwzajemnia jego uczucie. Nie wie, że jest zakochana w nauczycielu angielskiego i męczy ją powracający koszmar młodości. Nie radzi sobie ze samą sobą. Wciąż szuka wsparcia i bezpieczeństw...