Leżeliśmy razem w łóżku. Było wcześnie rano więc spał, a przynajmniej tak mi się wydawało. Ja wyspałam się wcześniej. W końcu zasnęłam o godzinie dwudziestej. Zaczęłam przyjeżdżać opuszkami palców po jego lekkim zaproście, którego tak nie lubiłam. Przejeżdżając po jego ustach poczułam delikatny uśmiech. Uśmiech, który mówił, że jest w tym momencie szczęśliwy.
Kocham go i cieszę się razem z nim z tych wszystkich małych rzeczy. Choć tego co do niego czuję nie da się opisać i poszłabym za nim na koniec świata, skoczyła za nim w ogień i co by się nie działo, chcę być tylko jego. On to samo czuję do mnie, ja to wiem. Bo to jest właśnie miłość. Jestem bardziej niż pewna, że będziemy razem do końca życia, a niedługo urodzi nam się dziecko, które jeszcze wzmocni nasze uczucie. Przytuliłam się do Adama. Zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie nas na starość. Siedzących razem, gdzieś na trawie przy jeziorze. Oboje siwi, pomarszczeni, szczęśliwi. Ja wtulona w niego jak zawsze. Patrzymy na spokojną taflę wody. Nasze dorosłe dzieci w swoich rodzinach pamiętają o nas, często odwiedzają i zostawiają nam wnuki do opieki. Nasze życie będzie wspaniałe. Już wtedy nie będziemy mieć problemów. Będziemy mogli cieszyć się sobą.
Poczułam pocałunek na policzku.
– Znowu nie mogłaś spać? – zapytał.
– Wyspałam się wcześniej. Wiesz, kocham cię.
– Czym sobie zasłużyłem?
– Proszę cię. Wiesz, że tak się już stało i przez tę niecałe cztery lata nic się nie zmieniło.
– A pamiętasz, jak zaczynałaś pracować w szkole i mnie ignorowałaś? – ciągle mi to wypominał, a ja tak bardzo tego nie lubiłam, ale ma rację - unikałam go jak mogłam.
– Ile będziesz mi to jeszcze wspominał?
– Do końca życia – zabrzmiało to jak obietnica. Chciałam wierzyć, że się spełni. Przed nami jeszcze tyle lat, a my już wiemy, że chcemy je spędzić razem.
Chciałam zachować tą chwilę w mej pamięci jak najdłużej, bo, kurcze, to było słodkie.
***
Spacerowaliśmy po muzemu sztuki współczesnej. Narzeczony z zainteresowaniem przyglądał się wszystkiemu często komentując jakie to jest wspaniałe. Po obejrzeniu, jak dla mnie dość sporej części galerii, zaczęły boleć mnie nogi i ogólnie odczuwałam lekkie zmęczenie.
– Nie rozumiem sztuki współczesnej – westchnełam oglądając kolejny obraz przedstawiający kilka kresek na białym tle.
– Oj, przecież to jakiś geniusz malował. Nie widzisz jakie to jest niezwykle?
– Jakoś nie. Też ci mogę takie paseczki narysować, jak chcesz – zrobił minę jakbym obraziła jego wielkich przodków, co mnie wydało się bardzo zabawne.
– Narysuj, a potem sprzedamy za kilka milionów i pojedziemy na miesiąc na Malediwy, albo Bora Bora.
– Jak tylko wrócimy do Polski zabieram się za to – uśmiechnęłam się szeroko.
To była część wyjazdu, która najmniej mi się podobała. Nie lubiłam oglądać czegoś takiego, ale nie miałam wyjścia i musiałam pójść zajmować się klasą. Wszyscy i tak chodzili gdzie chcieli, a mieliśmy ustalone miejsce i czas wyjścia.
***
Kiedy wróciliśmy do pokoju mogliśmy zająć się swoimi sprawami. Myślałam, że będę mogła dokończyć książkę, ale Adam wyjątkowo bardzo coś ode mnie chciał.
– A jak damy dziecku na imię?
– Nie za wcześnie? Nawet nie wiesz czy to chłopiec, czy dziewczynka, a już chesz imię dawać?

CZYTASZ
Nauczycielka
ChickLitPewien nastolatek wciąż wierzy, że jego nauczycielka z liceum odwzajemnia jego uczucie. Nie wie, że jest zakochana w nauczycielu angielskiego i męczy ją powracający koszmar młodości. Nie radzi sobie ze samą sobą. Wciąż szuka wsparcia i bezpieczeństw...