#24

218 9 1
                                    

– To jak spędzamy ostatni dzień roku? – zapytał.

– Jakaś dobra komedia, chipsy i piwo? – uśmiechnęłam się – A o północy wyjdziemy na balkon oglądać fajerwerki i całować się?

– A może lepiej wybrać się na długi spacer? Wejść na ten nieczynny stok narciarski i stamtąd oglądać fajerwerki i całować się?

– Ale jest tak bardzo zimno.

– To się ubierzesz – Zaczął się śmiać – To jak?

– No chyba nie mam wyjścia. Tylko weź aparat.

***

O godzinie dwudziestej gdy zaczynał się sylwester z dwójką i z tvn, a większość ludzi szykowała się na imprezę my wychodziliśmy z domu. W sportowych ciuchach i z butelką szampana w plecaku. Nie miało sensu tak wczesne wychodzenie, skoro spokojnie doszlibyśmy w dwie godziny. Ale kochany się uparł. Nie spieszyło nam się. Powolutku sobie szliśmy rozmawiając o różnych rzeczach. W końcu temat zszedł na postanowienia noworoczne. Opowiadał, że zacznie zdrowo się odżywiać, mniej pić i ćwiczyć.

– I będziesz dupy wyrywał? – spojrzałam na niego chcąc go podpuścić.

– Ja to dla ciebie chciałem – pocałował mnie.

– Dla mnie już jesteś idealny – szepnęłam na chwilę odrywając nasze usta od siebie. Patrzyłam w jego oczy zachwycona ich pięknem. Jakbym poraz pierwszy je widziała. Założył mi kaptur na głowę zasłaniając nim oczy – No i jak mam teraz iść, debilu mój?

– Prosto!

Dopadła nas głupawka. Krzyczeliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Gdybym patrzyła na nas z boku stwierdziłabym, że jesteśmy pijani, ale dłuższym czasie znów spoważnialiśmy i wzięło nas na życiowe rozkminy.

– Jak myślisz co by teraz było gdyby nie, no wiesz?

– Gdyby nie, co?

– No gdyby nie śmierć naszego dziecka.

– Za bardzo skupiasz się na tym co było, lub będzie. Ciągle czekasz na piątek, na urlop, na wakacje, na miłych ludzi, na dzieci uczące się, a szczęście osiąga się wtedy kiedy przestajesz czekać, a zaczynasz korzystać z chwili obecnej. Ciesz tym co tu i teraz nie patrz ciągle wstecz.

– Łatwo mówić – jęknęłam – Chciałabym mieć tyle optymizmu ci ty, ale ja jestem zbyt prostym człowiekiem. Jestem smutna - myślę smutno, jestem zadowolona – myślę o fajnych rzeczach. Nie umiem być szczęśliwa tak dla zasady, bo życie jest piękne.

– Ale o to chodzi. Trzeba się po prostu cieszyć z tego co daje los.

– A co jeśli to jest mój największy lęk? Co jeśli najbardziej w świecie boję się co przyniesie jutro? Po prostu boję się tego co nieznane.

– Ale to całkowicie naturalne, że człowiek boi się nieznanego, ale ważne, żeby to przezwyciężyć i cieszyć się każdym nadchodzącym dniem!

– Cieszyć się, że jesteśmy coraz bliżej śmierci?

– Nie z tego, cieszyć się, żeby wykorzystać każdy dzień przed śmiercią jak najlepiej.

– Marnujesz się w tej szkole, powinieneś zostać psychologiem, bo pomagasz smutnym duszom.

– A najbardziej lubię pomagać tobie, bo jedyne co sprawia, że jestem na prawdę szczęśliwy to twój szczery uśmiech.

Czułam się tak, jak chociaż przez chwilę powinna czuć się każda kobieta – wyjątkowa i kochana. Trudno było ukryć jak bardzo wzruszające było to dla mnie. Właśnie usłyszałam, że mój uśmiech jest najważniejszy. Zwykły wąski chodnik w małym mieście wydawał mi się teraz najpiękniejszym miejscem na świecie, bo miałam przy sobie najpiękniejszą osobę na świecie, najpiękniejszą duszę, najpiękniejsze serce na świecie, które wpatrywało się tylko we mnie. Nie zamieniłabym tego za nic innego. Nie ważne ile razy powiem "kocham" zawsze będzie to za mało, by opisać to co czuję.
Ciemność sprawiała, że było nam łatwiej czytać z naszych dusz, a ciepła dłoń trzymająca moją była dla mnie oparciem, łapała kiedy upadałam.

– Zamieniłbyś mnie na milion dolarów? – znowu chciałam go podpuścić, żeby zaczął się ze mną droczyć.

– Pieniądze są nie ważne, drukują je codziennie, to tylko kawałek papieru, a ty jesteś wyjątkowa. Nigdy nie znajdę takiej kobiety i mam nadzieję, że wreszcie to zrozumiesz i uwierzysz w siebie, bo możesz, kurwa, wszystko – Pocałował mnie i patrząc w moje oczy czekał na jakiś znak ode mnie.

– Masz rację, mogę wszystko, ale tylko gdy jesteś koło mnie i mnie wspierasz.
– A ja zawsze będę z tobą, bo cię kocham.

– Nigdy nie dojedziemy na miejsce jeśli będziemy się co chwilę zatrzymywać – odparłam po chwili, po czym wybuchł śmiechem.

– No to choć – pociągnął mnie za rękę i biegł.

Tak bardzo wyjątkowa się czułam jakby wszystko wracało do początków naszej znajomości. Pierwsze randki, ten miły niepokój i spacery do późnej nocy to wszystko było takie inne. Nie do powtórzenia, a jednak próbowaliśmy to powtórzyć i całkiem dobrze nam to wychodziło. Wchodzenie pod górę w śniegu po kostki niezbyt nam wychodziło, ale dzielnie wspinaliśmy się, żeby oglądać fajerwerki z całego miasta. Kiedy wreszcie znaleźliśmy się na górce odśnieżyliśmy kawałek ziemi położyliśmy tam koc i usiedliśmy podziwiając panoramę miasta.

– I kolejny rok minął tak strasznie szybko... za szybko. I jesteśmy znowu starsi – szepnęłam oparta o ramię Adama.

– I mądrzejsi. To znaczy teoretycznie.

– Właśnie - teoretycznie. Nie wydaje ci się, że trochę zmarnowaliśmy ten czas? No bo nie zrobiliśmy nic dla innych ludzi, dla świata.

– A nauka dzieci?

– Przecież bierzesz za to pieniądze...

– Może rzeczywiście... to mamy teraz motywację na kolejny rok.

– W tym razem musi się udać, no bo jak nie teraz to kiedy?

– Skarbie, jesteś idealnym człowiekiem. Nie masz po co się zmieniać. Tylko po prostu częściej się uśmiechaj, bo to najlepsze na świecie.

– Łokieć, piętą, chleb z pasztetem, czy zostaniesz mym facetem? – zaczął się śmiać a potem złączyliśmy swoje usta w długim pocaunku, przerwanym dopiero przez fajerwerki oznajmujęce, że nastał nowy rok.

Chwyciłam za aparat, żeby zrobyć kilka zdjęć zapierajacego dech w piersiach widoku. Widać było całe miasto a nad nim znikające, kolorowe światła. Dostałam do ręki plastikowy kubeczek z szampanem.

– Najlepszego nowego roku! Oby każdy twój dzień był tak piękny jak ty. Kocham cię Madziu.

– Najlepszego Adam – pocałowałam go i wypiłam zawartość kieliszka. Zrobyliśmy parę zdjęć sobie nawzajem, sobie razem i wróciliśmy do wpatrywania się w gwieździste niebo. Było cudownie, ale bardzo zimno. Do domu dotarliśmy dopiero koło godziny drugiej taksówką.


Jutro pojawi się kolejny rozdział.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz