#43

135 9 1
                                    

– A ja uważam, że powinnaś się z nią spotkać! – krzyknął zdenerwowany, że kolejny dzień nie chcę go posłuchać.

– Super kochanie, ale akurat to jest decyzja, którą podejmę absolutnie sama! Nie chcę jej znać – dodałam już bardziej spokojnie – Nie wiem dlaczego mnie zostawiła. Może była chora, miała za mało pieniędzy, czy szesnaście lat, a ja jestem córką gwałciciela, ale nie obchodzi mnie to. Nie było jej przez całe moje dzieciństwo i liceum, w którym przeżywałam piekło, a to wszystko dlatego, że kiedy miałam dwa tygodnie zostawiła mnie na schodach domu dziecka. Przez te prawie dwadzieścia osiem lat nie interesowała się mną, a teraz nagle tak. Pewnie potrzebuje moich pieniędzy, krwi, nerki, szpiku czy czegokolwiek. Nie chcę jej, kurwa, na oczy widzieć!

– Pewnie ma wyrzuty sumienia...

– W dupie mam jakieś wyrzuty sumienia! Jestem w ciąży i nie będę się tukła pociągiem do Poznania, żeby pogadać z jakimś chorym babskiem!

Oparłam bezsilnie na kanapę próbując nie wybuchnąć płaczem. Dlaczego on nie potrafi mnie zrozumieć.

– Nie denerwuj się kochanie – usiadł koło mnie i położył mi dłoń na plecach – Oczywiście zrobisz jak chcesz, ale według mnie powinna dostać drugą szansę. Może zrobiła to dla twojego dobra?

– Ja po prostu boję się ją zobaczyć. Boję się, że to wszystko wróci. Ta niepewność i to codzienne zastanawianie się kim naprawdę jestem. Odkąd jesteśmy razem czuję, że znalazłam moje miejsce na ziemi. Na reszcie jestem potrzebna.

– Zawsze byłaś i będziesz mi potrzebna. Kocham cię. Nawet jeśli to wróci, to co za różnica kim są twoi rodzice jeśli ty jesteś dobrym, kochanym człowiekiem?

– To po co mam się z nią spotkać?

– Zastanów się tylko czy nie będziesz żałować i już więcej nie musimy o tym rozmawiać.

Nie wiem czy chcę o tym rozmawiać. Chcę być szczęśliwa, nie denerwować się i nie robić nic, co może zaszkodzić Frankowi. Kocham moich dwóch chłopców.

– A ty co zrobiłbyś na moim miejscu?

– Pojechałbym. Chociaż u po to, żeby dowiedzieć się co było w tamtym momencie ważniejsze niż ja. Pamiętaj, że przecież nie musisz późnej spotykać się z nią w każde święta i wolne weekendy. Możesz żyć jak dawniej, a jak nie pojedziesz, to będziesz się zastanowiła co mogło być.

– Jak zawsze masz rację. Mądry chłopiec – pogłaskałam go po głowie – czy nie trzeba już wychodzić do pracy? – spojrzał na zegarek.

– Jeszcze możemy dopić kawę, znaczy ty soczek.

***
Weszłam do sali. Chwilę mnie nie było, bo musiałam iść do toalety, jak co pół godziny. Nie ma to jak kobieta w ciąży. Wszystko było w absolutnym porządku i to było dziwne. Na laptopie pokazywałam uczniom zadania do rozwiązania i wróciłam do tego. Folder miałam już otworzony, więc tylko podłączyłam go do rzutnika. Robiłam z nimi te ćwiczenia do matury tak długo aż zadzwonił dzwonek. Klasa powoli się zabierała, a ja wyłączyłam folder i pokazała mi się tapeta z nagą striptizerką.

– Rozumiem, że wolicie, żeby na wycieczkę pojechała klasa pierwsza?

– Przepraszam. To tylko mały kawał. A wycieczka za nieco ponad tydzień.

– Czyli żart za żart. Strzeżcie się – powiedziałam udając dobry humor i wyłączając laptopa.

Skończyłam pracę. Wreszcie skończyłam pracę. Jeszcze tylko muszę załatwić sobie jeden wolny dzień u Mirka i będę mogła położyć się na kanapie i zdrzemnąć. Jeśli tylko mój mały książę pozwoli. Franek każdej nocy rozbija się i nie daje mi spać. Kiedy tylko udaje mi się zmrużyć oczy budzi mnie kopnięcie w żołądek, nerkę, czy pęcherz. On będzie chyba bokserem.
Weszłam do gabinetu dyrektora i usiadłam przy biurku nie czekając na pozwolenie.

–Co się stało? – zapytał naprawdę zatroskany.

– Muszę wziąć jeden wolny dzień. Którykolwiek. Wszystko jedno. Jeden wolny dzień w przyszłym tygodniu.

– No dobra. Trzydziestego pierwszego maja, w poniedziałek masz mało godzin. Może być? Tylko co się dzieje?

– Idealnie. Dziękuję. Nic poważnego się nie dzieje. Naprawdę.

***
Leżałam na kanapie już spałam, ale obudził mnie dźwięk dzwoniącego telefonu. Kierownik domu dziecka.

– Dzień dobry. Ja miałem zadzwonić...

– Tak wiem – przerwałam mu – Nie jestem jeszcze pewna. Chciałabym z nią porozmawiać, ale nie mogę sobie pozwolić na podróż do Poznania. Jestem w ciąży i źle znoszę takie podróże. Jeśli – zawiesiłam się, jak mam właściwie o niej mówić? – ta kobieta się zgodzi możemy spotkać się w ostatni dzień maja w Warszawie. To będzie akurat w połowie drogi. Jeśli się zgodzi proszę napisać mi SMSa  z miejscem spotkania, a ja już przyjadę.

Sama nie wierzyłam, że jestem w stanie wymyślić coś takiego. Adam chyba też. Stał obok mnie o tylko się patrzył.

– Chcesz, żebym z tobą jechał? – wykrztusił.

– Nie. To znaczy chyba. Chcę załatwić to sama.

– Podziwiam cię kochanie.

– Idę się spakować do szpitala.

– Już?! Magda, ty rodzisz za trzy miesiące! Kochanie popadasz w paranoję.

– Kiedy zajmuje się rzeczami dla Franka odpoczywam od innych problemów.

– Oj ty mój cały świecie!

Objął mnie i pocałował. Tkwiliśmy w tym objęciu bardzo, bardzo długo, a ja wiedziałam dlaczego go kocham. Jest najbardziej czułą osobą na świecie i nawet kiedy się nie odzywa potrafi mnie pocieszyć i uspokoić. Swój mały roztrzaskany emocjonalnie świat.

– Kocham cię – szepnęłam nie odrywając się się od jego klatki piersiowej. Czułam bicie jego serca i było mi z tym cudownie.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz