#7

359 12 7
                                    

Jechałam do szkoły z moim narzeczonym. Nadal nie mogę uwierzyć, że to się stało. Mam przepiękny pierścionek na palcu i chcę się nim pochwalić Idze. Jestem też prawie pewna, dlaczego moi przyszli teściowie przyjeżdżają do nas. Pewnie wszyscy wiedzieli dużo wcześniej ode mnie o zaręczynach, a oni chcą jako pierwsi usłyszeć to oficjalne. Zresztą nie wiem jak to wszystko przebiega. Gdyby nie to, że moi rodzice zostawili mnie na schodach pod domem dziecka z kartką z napisem 'Magda' kiedy miałam tydzień. Mogłabym zapytać o to matkę. Ale nie. Niedali mi szansy na wychowanie w 'normalnej rodzinie'. Kiedyś nawet interesowało mnie to i chciałam ich odnaleźć, ale teraz mam ich w dupie. Nie chcieli mnie? To na starość nie będę pojawiać się w ich życiu. Proste? Proste. Zostawili po sobie tylko wielką traumę i nic po za tym. Westchnełam głośno wchodząc do szkoły. Źle się czułam. Od rana bolała mnie głowa i mogłabym tylko spać i spać. Nie przetrwam do końca lekcji. Umre z wyczerpania. Siedząc w pokoju nauczycielskim oparłam głowę o ścianę i patrzyłam przez okno. Piękna jesienna pogoda się popsuła, a z nieba wciąż padał zimny deszcz.

- Spóźniasz się właśnie na lekcje, już po dzwonku - uświadomiła mnie Iga, która właśnie weszła do pomieszczenia.

- Jezu, dzięki - zabrałam moje rzeczy i dziennik 2b - Masz dyżur na tej przerwie? Musimy porozmawiać.

- Mam, a co bać się?

- To pogadamy na korytarzu, a teraz muszę już lecieć.

- Uwaga, idzie - krzyknął jeden z uczniów słysząc, że idę.

- Już przyszła - zajęłam moje miejsce - przepraszam za spóźnienie. Kto wam utworzył salę?

- Woźna.

- Dobrze, w takim razie zaczynamy lekcje. Proszę was, trochę ciszej. Bardzo boli mnie głowa - zresztą nie tylko głowa. Miałam wrażenie, że bolą mnie wszystkie mięśnie jakie tylko mam. Otworzyłam podręcznik i uderzałam palcami o blat stołu - Marek do tablicy! Jeśli dalej będziecie tak krzyczeć napiszemy kartkówke.

- Ale dlaczego?

- Olaf, nie dyskutuj!

Kiedy ból coraz bardziej narastał zaczęłam szukać tabletek w torebce. Niestety nic takiego nie znalazłam, wyciągnęłam tylko telefon i szybko napisałam sms'a.

Ja: Masz coś na ból głowy?

Adam nie odpisywał co było zrozumiałe przecież prowadził lekcje.

- Wyciągamy karteczki. Mam już dość tego hałasu!

***
Usiadłam na korytarzu. Po chwili dosiadła się przyjaciółka, której obiecałam rozmowę.

- Może ty masz jakiś apap, czy coś? Zaraz mi głowa pęknie - zaczęłam.

- Już ci niosę, poczekaj - zniknęła w sali lekcyjnej po chwili wracając z listkiem tabletek.

- Dzięki.

- Czy to jest to o czym myślę - wskazała na pierścionek zdobiący mój palec. Pokiwałam twierdząco głową - gratulacje - przytulia mnie - kiedy ci się oświadczył?

- W sobotę, w Krakowie - popiłam pigułkę wodą i oddałam jej resztę. Patrzyłam na ścianę, znajdującą się przede mną. Tak cholernie źle się czułam. Miałam ochotę zatopić się w ciepłym kocu z herbatką i móc usnąć. Dzwonek. Zawsze przerwa trwa za krótko.

***
Długa przerwa. Po niej miałam tylko jedną lakcje. Założyłam czarną kurtkę i wyszłam na dwór. Musiałam pooddychać świeżym powietrzem. Poszłam za szkołę, gdzie oparłam się o metalowe ogrodzenie. Opuściłam głowę a na twarz opadł mi kaptur. Wzięłam głęboki wdech, a z pod zamkniętych powiek zaczęły wypływać mi łzy spowodowane zmęczeniem.

- Coś ci się stało? Ktoś ci coś zrobił? - otworzyłam oczy i ujrzałam Huberta, ucznia 3b - Przepraszam, coś się pani stało - poprawił się kiedy mnie rozpoznał.

- Nie, nic. Po prostu przyszłam tu odpocząć - wytarłam policzek z którego spływał tusz do rzęs. Usłyszałam znajomą muzykę. Odebrałam telefon od Adama.

- Gdzie ty jesteś? Szukam cię po całej szkole!

- Spokojnie, poszłam się przejść, zaraz wracam - rozłączyłam się gdy chciał coś powiedzieć.

***

Kończyłam z narzeczonym robić lasagne. Wstawiłam ją do pieca.

- Odkurzysz jeszcze, a ja położę się na chwilę?

- Dalej tak źle się czujesz - pokiwałam twierdząco głową.

Położyłam się na kanapie w salonie twarzą do ściany, a po chwili zasnełam.

- Nie budź jej, skoro źle się czuje sen dobrze jej zrobi - usłyszałam znajomy kobiecy głos, ale nie chciało mi się otwierać oczu, żeby zobaczyć do kogo należy.

- Cieszę się, że wreszcie się odważyłeś - powiedział jakiś mężczyzna. Po cholerę oni nade mną stoją. Spojrzałam na nich i ujrzałam moich przyszły teściów.

- Jak się czujesz - zapytał ukochany.

- Jest okej - sprawdziłam godzinę na telefonie. Spałam prawie godzinę - wyjąłeś obiad z piekarnika?

- Tak.

Usiedliśmy przy stole.

- Kiedy ślub - zapytała pani Ewa na co ja wybuchłam śmiechem, a Adam od razu zaczął mnie tłumaczyć.

- Mamo! Jesteśmy narzeczonymi od trzech dni, jeszcze o tym nie rozmawialiśmy!

Przede mną siedzieli najmilsi ludzie jakich znam. Bardzo dobrze pamiętam jak ich poznałam. Chłopak zaprosił mnie do nich na kolację. Musiał już wcześniej poinformować ich o domu dziecka w którym się wychowałam. Nie było żadnych pytań o rodzinę, ani o dzieciństwo, a oni stali się dla mnie jak rodzice. Opiekowali się mną i troszczyli się. Cieszę się, że ich mam. Niestety już wtedy nie przypadłam do gustu jego o 3 lata młodszej siostrze Patrycji (jestem od niej niecały rok starsza). Podobno to dla tego, że chłopak zmienił się po tym jak mnie poznał. No nie wiem, przecież nie znałam go zanim mnie poznał.
Nieskromnie powiem, że jedzenie wyszło nam znakomite. Mimo to czułam się nie dobrze. Przyszła teściowa kazała mi położyć się i zaparzyła mi miętę. Wcale nie poczułam się lepiej, ale przynajmniej zasnęłam.











































.


























...






















































































.

























































































































































.....





















..






















..
Pozdrawiam mamę, tatę i rodziców.

Ps. Rozdział ma tyle słów co zawsze, ale wydaje mi się strasznie krótki.

NauczycielkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz