Ruchy małego lokatora mojego brzucha były coraz mocniejsze, nie dawały mi spać i całą noc tylko lekko sobie drzemałam. Słyszałam wszystko co dzieje się wokół, leżałam tylko z zamkniętymi oczami i próbowałam przekonać samą siebie, że śpię. Na moim rozgrzanym ciele poczułam zimne dłonie.
– Witaj słoneczko – już miałam się drżeć, że czemu mnie budzi w środku nocy jednak powstrzymałam się – Jak jest w brzuszku mamusi? Opowiedz mi wszystko. My już tu wszystko szykujemy. Mamy dla ciebie trochę ubranek i już niedługo będziemy malować ściany w twoim pokoju. Jaki chcesz kolor? Różowy? Razem z mamusią nie możemy się doczekać aż przyjdziesz do domku. A jak ci damy na imię? Może Ania?
– A może Franek? – zupełnie nie zauważył, że patrzyłam jak klęczy obok łóżka i rozmawia z naszym dzieckiem.
– A dlaczego Franek?
– A dlaczego Ania? Tak jest ładnie.
– W sumie Franek też ładnie. To jak będzie chłopak to Franek, a jak dziewczyna to Ania.
– Serio mówisz?
– A nie podoba ci się? Przecież jest super! – podobały mi się te imiona. I cieszyłam się, że zamiast kłótni o imię wybraliśmy je w dziesięć minut.
Musiałam się zebrać do pracy. Boże, dlaczego ja nie chciałam zwolnienia na cały okres ciąży?! Teraz tak bardzo rozumiem dlaczego lekarz chciał mi je wcisnąć. Nie wyrabiam z wszystkimi papierami, sprawdzianiem wszystkich kartkówek i sprawdzianów, moją klasą, która zrobiła się coraz gorsza i z Hubertem, który przychodzi do mnie po pomoc. Czy ja wyglądam na jakiegoś psychiatrę? Męczy mnie pomaganie mu. Naprawdę szkoda mi patrzeć jak cierpi, ale relację między nami wchodzą na inny poziom. Boję się, że pomyśli, że mam ochotę na coś więcej.
Dzisiaj idziemy do lekarza zobaczyć czy z dzieckiem wszystko dobrze. Ostatnio bardzo się stresuję, co nie wpływa na nas dobrze. Wiem o tym, a jednak nie potrafię odciąć się od źródła stresu.
***
Siedziałam w sali na przerwie. Już zbierałam się do wyjścia, bo kończyłam pracę, ale zapukał do mnie najlepiej znany mi uczeń.
– Przeszkadzam? – zapytał.
– Nie, wchodź.
– To słodkie, że nawet kiedy ci przeszkadzam, ty mówisz, że mogę z tobą pogadać – usiadł na krześle na przeciwko mnie – Śniła mi się. Siedziała na krześle, na rękach trzymała niemowlaka. Powiedziała, że to nasza córeczka. Ma na imię Eliza. Ona wie, że kocham to imię. Mówiła, że to nie moja wina, że teraz tu są, że czekają na mnie, że tam jej lepiej. Powiedziała, że tęskni, że mnie kocha i że patrzy. Brakuję mi jej. Wiem, że czułaś to samo co ja. Straciłaś dziecko. Teraz masz drugie, nowe, a ja nie będę mieć już jej. Kocham ją. Brakuje mi tego. Tej bliskości i współżycia dwóch serc.
Podchodził do mnie coraz bliżej. Już prawie nie było między nami odległości. Pocałował mnie. Po raz kolejny. Za pewnie nie ostatni. Znowu poczułam się jak szmata, a dziecko kopnięło mnie mocno w żołądek. Zdradzam ojca mojego dziecka. Zdradzam mężczyznę, którego kocham. Odepchnąłam go ode mnie.
– Nie kochasz mnie. Tęsknisz za Adą, a mną próbujesz zapełnić pustkę w sercu. Ja też cię nie kocham. Próbuję ci pomóc, ale mnie wykorzystujesz – próbowałam przekonać się do tego co mówię.p
– Nie wmawiaj sobie tego – złapał mnie rękami za biodra i całował, a ja znowu nie mogłam się wyrwać. Wzięłam moje rzeczy i wyszłam z sali. Łzy spływały mi po policzkach. Co tu się właściwie dzieje? Dziewiętnastoletni chłopak okręcił sobie wokół palca prawie dwudziesto ośmioletnią kobietę, która nie potrafi się od niego uwolnić. Dlaczego jestem tak cholernie naiwna? On mnie wykorzystuje, a ja chcę mu pomóc. Usiadłam na ławce na korytarzu.

CZYTASZ
Nauczycielka
Chick-LitPewien nastolatek wciąż wierzy, że jego nauczycielka z liceum odwzajemnia jego uczucie. Nie wie, że jest zakochana w nauczycielu angielskiego i męczy ją powracający koszmar młodości. Nie radzi sobie ze samą sobą. Wciąż szuka wsparcia i bezpieczeństw...