05 | Chase Braford

21.5K 1.7K 820
                                    

Ojciec Chase'a Braforda wrócił pijany do domu.

     Andrew Braford był policjantem, a jak na wzorcowego policjanta przystało - był wysoki, o odpowiednio umięśnionej sylwetce, ciemnych, czujnych oczach i krótkich włosach. Chase pamiętał, że gdy był mały, a jego mama jeszcze żyła, uważał swojego ojca za najlepszego człowieka pod słońcem i w przyszłości chciał być dokładnie taki sam jak on. Podziwiał jego opanowanie, wieczną gotowość do obrony, ścisły umysł – z zainteresowaniem przyglądał się wieczornym spotkaniom z kolegami z komisariatu, podczas których mężczyźni oglądali kolejny mecz piłki nożnej, pijąc piwo i zajadając się przysmakami. Andrew zawsze wiedział jak się zachować, co powiedzieć, jak zareagować, jak podporządkować sobie ludzi. Dopiero gdy Chase podrósł, zrozumiał, że było to chorobliwe pragnienie trzymania wszystkiego pod kontrolą; tak, aby Andrew nigdy nie przekształcił się w swojego tatę, który potrafił pobić go tak mocno, że ten tracił przytomność na parę godzin. Andrew obiecał sobie, że będzie się uczył, że będzie się starał – zrobi absolutnie wszystko, aby wyrosnąć na przeciwieństwo swojego ojca. I prawie mu się to udało, dopóki jego świat nie runął w ułamku sekundy i nie zaprzepaścił ze sobą wszystkiego, w co Andrew z obsesją wierzył.

     A potem Andrew Braford uderzył swojego syna.

     Nigdy więcej się to nie powtórzyło. Andrew przepraszał za to Chase'a codziennie, przez parę miesięcy, ale w końcu przestał. I Chase myślał, że przestanie go to boleć, ale nie przestało. Mimo że ojciec już nigdy więcej nie podniósł na niego ręki, on cały czas bał się jego silnego charakteru i ciężkiej postury. Nawet teraz, gdy Chase był już prawie dorosły. Niektóre rany nie potrafiły się zagoić bez względu na miniony czas.

    To nie było tak, że Andrew dużo pił - bo wcale dużo nie pił. Ukrócił swoje spotkania z kolegami z pracy, zajął się jeszcze gorliwiej niż przedtem wykonywaną robotą, ucichł, schudł, potem przytył, aby przywrócić swoją dawną sylwetkę. Był stałym oparciem dla swojego syna. Chase wiedział jaki wpływ alkohol miał na człowieka – rozluźniający. I to właśnie przez to tak bardzo nienawidził, gdy Andrew pił - bo wtedy chciał z nim rozmawiać, znów go przepraszać, za to, co wydarzyło się prawie cztery lata temu. Chciał go przepraszać, chciał rozmawiać o Harper, czyli o mamie Chase'a, o tym, jak bardzo go kochała i jaką cudowną kobietą była - a Chase po prostu nie chciał tego słuchać.

     To dlatego cały wczorajszy wieczór Chase spędził zamknięty w swoim pokoju, nie pokazując się ojcu na oczy, a gdy był już pewien, że ten poszedł spać, zmęczony wyszedł na balkon i wreszcie mógł pozwolić sobie na zapalenie papierosa. Usiadł, oparty o zimną ścianę budynku i wydmuchiwał spomiędzy warg siwy dym, obserwując krajobraz przed nim. Było późno, dlatego niebo było już czarne. Tej nocy nie rozświetlały go żadne gwiazdy – Chase widział jedynie księżyc i tak na niego patrząc, próbował dostrzec na nim jakieś życie, jakiś ruch, jakąś obietnicę tego, że coś jeszcze ma sens. Jego mama zawsze mawiała, że jeśli problemy stają się zbyt ciężkie i człowiek nie ma już ochoty, aby szukać w nich światła, powinien popatrzeć na księżyc i pomyśleć o tym, że nawet na najciemniejszym płótnie odnajdzie się jasne pęknięcia. Gdy mu to powiedziała miał około jedenastu lat i może jeszcze mało z tego rozumiał, ale wyjątkowo zapadało mu to w pamięci. Zamknął oczy, rozkoszując się lekko piekącym od palenia gardłem. Nienawidził myśleć o swojej mamie, bo to sprawiało, że myślał o tym, co stracił i czego już nigdy nie odzyska.

     Przeczesał palcami swoje włosy. Jak zawsze miał lodowate dłonie – chorował na niedoczynność tarczycy, której towarzyszyły takie objawy jak zimna skóra, zmęczenie, wypadanie włosów. Wykryto to u niego przez przypadek, gdy miał szesnaście lat. Pewnego dnia zaciął się nożem podczas krojenia chleba, a z kciuka zaczęła lecieć krew. W ogóle nie mógł jej zatamować, a ona nie krzepła, nawet po pewnym czasie. Andrew – siłą, nie fizyczną – zaciągnął go na badania i wyszła diagnoza. Hormony, które dostał, działały przez pewien czas, ale ostatnio objawy znowu powróciły, a wyniki pobrań krwi nie były zbyt dobre. Miał powtórzyć je za parę dni.

wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz