29 | Alison Selliman

10.3K 1.2K 374
                                    

Była długa przerwa.

     Alison siedziała razem z Joshem na Dołach, paląc papierosa. Parę metrów dalej stały dwie dziewczyny, ale Alison ich nie znała - może mignęły jej raz lub dwa na korytarzu, ale na pewno nie miały wspólnych zajęć. Były elegancko ubrane, przez co Alison zwróciła uwagę na swój strój, który w ogóle do niej nie pasował. Miała na sobie spodnie podobne do dresu, biały T-shirt z napisem "METALLICA" i za dużą, dżinsową kurtkę. Nie wyglądała ładnie, nie wyglądała nawet znośnie. Źle się czuła. Odwróciła od nich wzrok i spojrzała na Josha.

     On za to jak zawsze prezentował się idealnie. Miał ciemne dżinsy i błękitną koszulę z zawiniętymi rękawami do łokci. Jego oczy wydawały się jeszcze bardziej niebieskie niż w rzeczywistości. Siniaki były jasne na jego skórze, w słońcu mieniły się, jakby ktoś od środka wymalował je fioletowo-żółtą farbą fluorescencyjną. Akurat przestał opowiadać jej o jego wczorajszej rozmowie z Melanie na angielskim, gdy Alison spytała:

     - Co tak właściwie ci się stało?

     Spojrzał na nią ze zmarszczonymi brwiami i się zaśmiał.

     - Wypadek przy pracy.

     - Ludzie mówią, że pobiłeś się z Brafordem - odparła i zabrzmiało to jak oskarżenie, za co w duchu się skarciła.

     Zaciągnął się i wypuścił dym z ust. Miała wrażenie, że jego wzrok przecinał ją na wskroś.

     - Od kiedy słuchasz co mówią ludzie?

     - Od kiedy ty mi nic nie mówisz.

     Jęknął i przeczesał dłonią włosy.

     - Nie wiedziałem, że to ważne.

     - Nie wiedziałeś?! - Zawołała, głośniej niż chciała. Od razu ściszyła głos do szeptu. - Wyglądasz jak czyjś worek treningowy!

     - Serio jest aż tak źle?

     - Josh!

     Westchnął. Przez chwilę nic nie mówił ani nie robił, tylko patrzył przed siebie. W końcu wyciągnął w jej stronę dłoń, a gdy jej nie złapała, sam siłą przyciągnął ją do siebie. Schylił się i delikatnie pocałował ją w czoło, potem w policzek i kącik ust.

     - Nie pobiłem się z Brafordem. Jacyś faceci się do mnie przyczepili na ulicy - powiedział, jakby zdradzał jej tajemnicę.

     Nie była w stanie trzeźwo myśleć, gdy był tak blisko, ale nie chciała też się od niego odsuwać. Zacisnęła oczy, a gdy otworzyła je ponownie, poczuła gromadzące się w nich łzy.

     - Dlaczego on też jest cały w siniakach?

     - Najwidoczniej spotkał tych samych ludzi.

     - Nie odzywaj się do mnie.

     Wstała i założyła na ramię torbę. Wyrzuciła niedopalonego papierosa na ziemię w tym samym momencie, w którym Josh złapał ją za łokieć.

     - Poczekaj, Ali.

     - Nie chcę z tobą rozmawiać.

     - Przepraszam - mruknął z prawdziwą skruchą w głosie. Podniósł jej podbródek do góry, aby mogła na niego spojrzeć. Przez chwilę zgubiła się w jego oczach. - Przepraszam. Wiem, że jestem idiotą. Ale po prostu mi zaufaj, dobrze?

     Stali tak patrząc w swoje twarze całą wieczność. Alison próbowała go zrozumieć, ale nie mogła. Nigdy nie potrafiła całkowicie go rozszyfrować, dokładnie zobaczyć, jakby przez całe swoje życie stał w zaciemnionym pokoju i nie był w stanie z niego wyjść. Bała się o niego i bała się jego. Był nieobliczalny - nigdy nie wiedziała do końca czego się po nim spodziewać. Jeszcze gdy palił trawkę, potrafił śmiać się z białej ściany przez bitą godzinę, a potem płakać nad nią przez następne dwie. Josh Grinson był czarnym płótnem, znakiem zapytania, niewiadomą, wszystkim, oprócz stałej danej.

wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz