Alison Selliman nie pamiętała kiedy to wszystko ruszyło w złym kierunku.
Nie pamiętała, kiedy stała się niemiła dla innych. Nie pamiętała, kiedy tak naprawdę przestała być dobrą przyjaciółką. Nie pamiętała, kiedy straciła kontakt z większością swoich kolegów i koleżanek z dzieciństwa. Nie pamiętała, dlaczego przestała się z nimi witać, widząc ich na korytarzach. Nie pamiętała, co sprawiło, że tak bardzo zaczęła nie znosić połowy ludzi w szkole; co sprawiło, że połowa ludzi w szkole zaczęła nie znosić jej. Nie pamiętała także kiedy zakochała się w Joshu Grinsonie i dlaczego to zrobiła, ani nie pamiętała, kiedy obiecała sobie, że nie porozmawia o tym z Chloe. Nie pamiętała, kiedy jej tata przestał kochać jej mamę, ani kiedy to jej mama przestała kochać jej tatę. Nie pamiętała, kiedy jej rodzice przestali kochać ją - bo skoro oni już dłużej nie mogli znieść swojego widoku, to w jaki sposób byli w stanie znieść jej widok – widok owocu ich miłości? Nie pamiętała także kiedy stała się tak wyjątkowo pusta w środku, tak głupia i kłamliwa.
Ale z drugiej strony – kto chciałby pamiętać takie rzeczy?
Alison Selliman stała pod swoim domem. Gdy dotarła pod drzwi i zobaczyła, że wszystkie światła były pogaszone, dopiero przypomniała sobie, że jej mama była umówiona dzisiaj z koleżankami i miała nie wracać do domu, a tata – cóż, tata po prostu zazwyczaj nie wracał. W jednej dłoni trzymała klucze, a w drugiej telefon i przez chwilę zastanawiała się, czy powinna to zrobić, skoro dopiero co rozstała się z Chloe, ale wiedziała, że okoliczności rzadko kiedykolwiek coś zmieniają, dlatego już chwilę później trzymała komórkę przy uchu i liczyła sekundy.
Odebrał po dwudziestej szóstej, niemalże w ostatnim momencie.
- Halo?
Zamknęła oczy na dźwięk jego głosu i wzięła głęboki wdech. Usiadła na wiklinowej ławce na patio i starała nie skupiać się na tym, że było po dwudziestej trzeciej, a ona miała na sobie jedynie cienką bluzę.
- Cześć.
- Cześć. Wszystko dobrze?
Na początku miała zamiar skłamać. Ale, jeśliby skłamała, czy ta rozmowa miałaby w ogóle jakikolwiek sens? Czy rozmowy składające się z kłamstw kiedykolwiek mają sens?
A Josh był kimś, z kim chciała rozmawiać szczerze – z kim nie bała się rozmawiać szczerze.
- Nie – Chciała powiedzieć więcej, ale nie potrafiła. W tamtej chwili nie nienawidziła Chase'a Braforda za to, że doprowadził ją do takiego stanu, ale nienawidziła siebie za to, że mu na to pozwoliła.
- Co się dzieje?
- Słuchaj... - zaczęła niepewnie, choć nigdy nie była niepewna. – Mógłbyś do mnie przyjechać? Jestem sama.
- W ogóle która jest godzina?
- Koło jedenastej.
- Po jedenastej. Dwadzieścia. Poczekaj – powiedział i minęło parę minut, zanim znowu się odezwał. – Będę za dziesięć minut.
W tamtej chwili Alison nie obchodziła ani Chloe, ani bycie złą przyjaciółką, ani nic, co nie było związane z Joshem Grinsonem. To niezwykłe, jak zapominamy o wszystkich naszych problemach, gdy tylko dostajemy coś, co nas uszczęśliwia. Coś, co sprawia, że czujemy się potrzebni - bo każdy człowiek potrzebuje czuć się potrzebnym. Co dzieje się z ludźmi, którzy się tak nie czują?
*
Nie weszła do domu. Siedziała na patio, dopóki nie przyjechał. Na widok jego samochodu wstała i zeszła po schodkach, czekając aż wysiądzie i sprawi, że wszystko będzie w porządku.
CZYTASZ
wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)
Short Story,,Może dorastanie wiąże się z rozczarowywaniem ludzi, których kochamy." - Nicola Yoon, Ponad wszystko © Brxxks, 2016 all rights reserved Zapowiedź wydania papierowego: https://bit.ly/wszyscybylismyzamlodzi Karta książki w Empiku: https://rcl.ink/iW...