30 | Chase Braford

11.4K 1.4K 980
                                    

Wszystko go bolało. Co, w gruncie rzeczy, nie było zbyt wygórowaną karą za jego głupotę.

     Nie widział się z ojcem przez cały weekend, a gdy wreszcie wrócił do domu, zastał Andrew siedzącego po ciemku w jadalni, jakby czekał, aż Chase wreszcie pojawi się w domu. Oczywiście od razu zaczęły się pytania: kto ci to zrobił? jak się nazywał? czy wszystko w porządku? co cię boli? Ale Chase nie był w stanie mu odpowiedzieć, czuł wewnętrzną blokadę nie do pokonania, dlatego jedynie odwrócił się na pięcie i pobiegł do swojego pokoju.

     Później, gdy w nocy leżał w swoim łóżku i nie mógł spać, poczuł chęć wykrzyczenia swojemu ojcu w twarz, że to on go uderzył. Cztery lata temu. A te siniaki zostały mu do dzisiaj.

     Nie zrobił tego. Oczywiście.

     Był poniedziałkowy poranek, gdy Simon podjechał pod dom Chase'a samochodem swojej mamy i razem ruszyli do szkoły. Gdy już dojechali, poszli na Doły, aby zapalić przed całym dniem nauki. Simon był milczący, Chase także, przez co wokół nich było cicho. Chase był mu wdzięczny za tę ciszę. 

     - Jestem zmęczony - powiedział nagle Simon, siadając na oparciu ławki. Wyrzucił papierosa na ziemię, a Chase przydeptał go butem. Simon schował twarz w dłoniach. - Dosłownie padam. Nie spałem całą noc.

     - Czemu?

     - Myślałem o Peterze.

     - Wymyśliłeś coś?

     - Nie za bardzo. Chcę go znaleźć, ale nie wiem, czy on chce być odnaleziony. Mama mi nie pomoże. Nie może wiedzieć.

     Chase się zaciągnął. Przez chwilę milczeli.

     - Nie wiem, Simon. To wszystko jest popieprzone. Może poczekaj jeszcze trochę.

     - Na co?

     - Nie wiem. Skończ szkołę. Zobacz, co będzie dalej - odparł, wzruszając ramionami.

     - Koniec szkoły nie zwróci mi taty. A tak...

     - Co?

     - Mógłbym mieć go trochę wcześniej.

     Chase zacisnął oczy i wziął głęboki wdech. Wyrzucił peta na ziemię i usiadł obok Simona.

     - Co jeśli nie będzie chciał?

     Spojrzeli na siebie. Chase przez chwilę obserwował jego oczy, takie rozbiegane i ciemne, i siłą umysłu próbował zmusić je do zatrzymania się w jednym miejscu. Nie chciał jednak, aby zatrzymały się na jego oczach, bo ich nienawidził i poczuł surrealną bojaźń, że w jednej chwili Simon także może je znienawidzić.

     - Nie wiem, Chase. Wtedy będę w dupie.

     - Może lepiej zostawić to tak jak jest? - zaczął spokojnie Chase, choć nie za bardzo wierzył w to, co mówił.

     - Zostawić to? Kurwa, Chase... Marzyłem o spotkaniu z nim od małego dzieciaka. A teraz mam jego adres. Przynajmniej stary adres, ten z odwrotu koperty. Tu. Jest w pieprzonym Lambertville. Rozumiesz to?

     Chase nagle wyprostował się i zmarszczył brwi. Wstał na sztywnych nogach.

     - Masz jego adres? Nie mówiłeś mi o tym.

     Simon pokręcił zrezygnowany głową.

     - Nikomu nie mówiłem. Nie zwróciłem na niego uwagi, ale tam jest. Na kopercie, w polu nadawcy. To równie dobrze może być adres jego rodziców, mogło nie być go tam od wielu lat, ale nie mogę tak po prostu... tak po prostu dalej tu być i nie spróbować. Zabije mnie to.

wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz