63 | Simon Atwood

8.7K 1.1K 557
                                    

Simon pojechał do szpitala od razu po telefonie ojca Chase'a. Yates przez cały ten czas był razem z nim i Simon nie powiedział tego na głos, ale był mu niezmiernie wdzięczny. Nie był pewien, jak zachowałby się, gdyby był tam sam, co by zrobił. A tak Yates potrafił go uspokoić i przemówić mu do rozumu.

     Chase został przeniesiony do innego pokoju i przez szybę Simon zobaczył Andrew siedzącego przy jego łóżku. Rozmawiali, co już samo w sobie było dziwne. Po dłuższym zastanowieniu Simon doszedł jednak do wniosku, że może było to coś normalnego. Chase na pewno zdawał sobie sprawę z tego, co przeżył jego ojciec, z tego, jak się o niego martwił i nawet on nie potrafił odebrać mu tej chwili szczęścia wywołanej rozmową ze swoim synem. Gdy razem z Yatesem weszli do pokoju, Chase i Andrew spojrzeli w ich stronę.

     Wcześniej Simon uważał, że stęsknił się za Chasem. Ale gdy go zobaczył, dopiero do niego dotarło, jak za nim tęsknił, mimo że nie był to ten sam człowiek co wcześniej. Simon przyłapał się także na tym, że nie był przygotowany na jego powrót, właściwie nie wierzył, że on wróci. Ale wrócił.

     Yates wszedł głębiej, ale Simon zatrzymał się w progu i nie był w stanie się ruszyć. Patrzył tylko na Chase'a. Czuł, że odjęło mu oddech.

     - Podszedłbym do ciebie – powiedział Chase, a jego głos był znajomy i ciepły, był głosem najlepszego przyjaciela. – Ale nie mogę.

     Wskazał głową na unieruchomioną nogę w gipsie. Simon spojrzał w tamtym kierunku, a potem zaczął skupiać się na innych rzeczach: na licznych bandażach (szczególnie na tym przewiązanym wokół jego głowy), na kroplówce i na monitorze, ukazującym jego funkcje życiowe.

     - Zostawmy ich – powiedział Andrew i wstał.

     Yates kiwnął głową, ale zanim wyszedł, podszedł jeszcze do Chase'a.

     - Stary, nie rób tak nigdy więcej.

     Chase się uśmiechnął, ale to był zupełnie inny uśmiech niż zawsze. Simon nie potrafił opisać tej różnicy, nie potrafił wskazać na czym polegała, wiedział jedynie, że nastała. I Yates chyba też to zobaczył, ale nic nie powiedział.

     - Nie obiecuję – odparł Chase, a Yates się zaśmiał.

     Gdy wychodził z pokoju, poklepał Simona po ramieniu.

     - Bawcie się dobrze na swojej nocy poślubnej – dodał, zanim wyszedł.

     Zostali sami, a Simon wciąż stał w tym samym miejscu. Chase, otoczony białą pościelą wyglądał jak widmo. Był bardzo chudy, o wiele chudszy niż wcześniej, ale wciąż był Chasem i ta świadomość, świadomość, że to Chase nie pozwalała Simonowi się ruszyć. Marzył o tej chwili, chwili, w której wreszcie go zobaczy, a Chase będzie miał otwarte oczy. Ale gdy już się wydarzyła, zupełnie nie wiedział jak się zachować, jakby stał przed obcym człowiekiem.

     - Pamiętasz, jak na początku pierwszej klasy zagadał do nas Chaz, Carter i Matt? – spytał Simon, a Chase zmarszczył brwi. – Nie musisz pamiętać. Siedzieliśmy wtedy pod szkołą i do nas podeszli. Zaprosili nas na Doły. Pamiętam, że Chaz poprosił cię o notatki z angielskiego, bo nic nie zrozumiał, a ty odpowiedziałeś, że to był tylko Salinger. Nie znosiłem cię wtedy. Byłeś taki arogancki. I nie poszedłeś, a ja poszedłem.

     - Nie rozumiem o co ci chodzi.

     - Chodzi mi o to, że poszedłem. Wtedy na Doły, bez ciebie. A oni byli tacy obcy, zupełnie obcy. I to było straszne. Przepraszam, że tam poszedłem. 

wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz