39 | Josh Grinson

11K 1.2K 614
                                    

Josh miał za sobą dopiero pięć minut długiej przerwy i już nie był w stanie patrzeć Carterowi w oczy.

     Siedzieli na stołówce. Josh miał na głowie kaptur, który zasłaniał mu twarz, gdy położył głowę na stoliku. W duchu dziękował sobie, że spał w nocy tylko dwie godziny, bo teraz miał dobre usprawiedliwienie dla swojego lekceważącego zachowania. Nie odzywał się. Matt i Jason (tak, Jason; Josh nie wiedział jak to się stało, ale dołączył do ich grupy samoistnie, choć nawet o tym nie rozmawiali) gadali o ostatnim meczu Ligi Mistrzów, a Carter siedział obok nich i pisał coś na telefonie. Czasami Josh miał wrażenie, że na niego patrzył, ale nie mógł być tego pewien, bo miał zamknięte oczy.

     Jako mały chłopiec bał się, że jeśli zamknie powieki i za mocno je zaciśnie, to coś stanie się z jego oczami (rozleją się w środku, nie będzie już nic przez nie widzieć) i dlatego nigdy tego nie robił. Wtedy przymierzał się do zaciśnięcia ich najmocniej jak mógł, ale także mu to nie wychodziło - zawsze puszczał w jakimś momencie. Miał prawie osiemnaście lat, a wciąż czuł się jak tamten mały dzieciak.

     Nagle poczuł, jak ktoś szturchnął go w ramię i przestraszony podniósł się do góry. Odwrócił się do tyłu i zobaczył za sobą Chaza Crawforda. Miał podkrążone, zmęczony oczy, a jego włosy były w nieładzie.

     - Co jest? - spytał Josh spokojnie, choć był wszystkim oprócz spokoju, bo Chaz był rozciągnięty mocno jak struna i wyglądał, jakby zaraz miał się zerwać.

     - Możemy pójść na papierosa?

     Josh zmarszczył brwi, ale kiwnął głową i odwrócił się do chłopaków.

     - Idę z Chazem na Doły, złapiemy się później.

     Carter machnął do niego ręką, a Matt i Jason nawet na niego nie spojrzeli. Josh był im wdzięczny, bo też nie chciał patrzeć na Jasona.

     Dalej, przy stoliku przy ścianie siedziała Judie Arnett z Chasem Brafordem i Josh chciał powiedzieć Chazowi, że tam jest jego dziewczyna, jeśli jej szuka, ale coś w jego postawie go przed tym powstrzymało. Szli w ciszy.

     Gdy tylko zeszli po schodach, Chaz wyjął papierosa i go podpalił, w ogóle nie zwracając uwagi na to, że są pod szkołą i ktoś ich może zobaczyć. Josh czuł swoje serce, które dudniło mu w klatce piersiowej. Czuł burzę, która nadchodziła. Z każdej strony.

     Nie przyjaźnili się z Chazem. Może kolegowali. Znali się od małego (jak połowa ludzi w Lambertville), ale nigdy nie utrzymywali bliższego kontaktu. Zmieniło się to, gdy poszli do liceum - często widywali się na imprezach i dobrze rozumieli, ale żaden z nich nie miał ochoty się z drugim zaprzyjaźniać. Mimo to, lubili ze sobą rozmawiać i czasami to robili. Josh wiedział, że mógł mu wszystko powiedzieć (no może oprócz paru istotnych rzeczy) i Chaz także to wiedział. Gadali ze sobą, gdy mieli jakiś problem.

     Gdy doszli na Doły, Chaz od razu usiadł na ławce i pochylił się do przodu. Nie odzywali się do siebie, dopóki nie skończył palić papierosa. Josh czuł, że coś się stało, ale też nie wiedział jak o to spytać, dlatego po prostu czekał, aż to on wykona pierwszy ruch.

     - Pokłóciłem się z Judie - powiedział w końcu Chaz. - Bardzo. Jak nigdy wcześniej.

     - O co?

     Josh usiadł obok niego. Chaz odwrócił się w jego stronę i wyglądał absolutnie beznadziejnie. Miał przekrwione oczy.

     Josh pomyślał, że miłość jest straszna.

     - Pamiętasz, jak poradziłeś mi, abym poszedł pogadać z Jessicą?

     - Jasne.

wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz