Od rana Simon chodził dziwnie spięty, jakby dzisiaj miało wydarzyć się coś niesłychanie ważnego, choć w głębi duszy wiedział, że zapewne ta sobota będzie taka sama jak reszta sobót, które już przeżył i które (prawdopodobnie) przeżyje. Mama wychodziła na nocną zmianę koło siedemnastej, a zaraz po niej miała przyjść Judie. Sama zaproponowała to spotkanie i Simon był tym zdziwiony, bo tak naprawdę rzadko miała czas, aby gdzieś z kimś wychodzić, bo zawsze się uczyła (oczywiście na Chaza zawsze znajdywała chwilę) i to zazwyczaj Simon pierwszy wychodził z inicjatywą. Nie był o to zły - rozumiał. Judie była ambitna i chciała coś osiągnąć, nigdy nie potrafiła dostawać złych ocen, a samo posiadanie chłopaka zobowiązywało do poświęcania mu każdego wolnego momentu w swoim życiu. Może tylko o tę ostatnią część Simon był zły.
Tydzień minął mu zadziwiająco szybko. Simon miał cichą nadzieję, że cały rok zleci mu w takim tempie. Nie miał ochoty ani chęci do nauki, nie potrafił zmusić się do zebrania w sobie i spędzenia chociaż godziny dziennie nad książkami. Może inaczej - mógł spędzić godzinę nad książkami, ale nie wchodziło mu do głowy absolutnie nic co przeczytał, nawet jeśli powtórzył to na głos parę razy. Nie znosił w sobie tego braku samozaparcia, nie znosił tego, że wszystko zwalał na brak ojca i zawód pierwszej miłości. Wiedział, że problem siedział w nim, a nie w jego przeszłości i teraźniejszości - ale przecież to właśnie przeszłość i teraźniejszość składała się na wszystko, co w sobie miał; wszystko co w sobie lubił i szanował oraz to, czego nienawidził i czego nie potrafił zaakceptować.
Wczorajszego wieczoru długo rozmawiał o tym z Chasem, który widocznie nie miał zbyt dobrego humoru, choć starał się jak mógł, aby trochę pocieszyć Simona. Właściwie rzadko dzielili się swoimi wewnętrznymi przeżyciami, mimo że byli sobie bliżsi niż bracia i szczerze się kochali. To właściwie Chase z ich dwójki był kimś, kto potrzebował pocieszenia, choć nigdy by tego nie przyznał, nawet przed sobą. Po prostu Simon to w nim widział - pewnie tak jak reszta ludzi, która potrafiła patrzeć. Chase zawsze był smutny, ale dopiero ostatnio Simon dojrzał na tyle, aby o tym pomyśleć. Ale mijały kolejne godziny i dni, a Chase robił się jeszcze smutniejszy i to głównie dlatego Simon tak nie znosił zwierzać mu się ze swoich problemów. Czuł po prostu, że robiąc to, bagatelizował to, co siedziało w jego najlepszym przyjacielu, chociaż wiedział, że nie powinien tak myśleć, bo Chase by go wyśmiał. Mimo to czasami i on potrzebował pogadać z kimś o tym co czuje. Oczywiście miał jeszcze Judie, ale, po pierwsze, była dziewczyną, a po drugie, nie był pewien jakby zareagowała na wspomnienie o tym, że ją kocha.
Mama Simona akurat zapukała do jego pokoju, gdy robił czternaste kółko wokół swojego dywanu. Nieśmiało otworzyła drzwi i na widok swojego syna delikatnie się uśmiechnęła, choć była wyraźnie zmęczona.
- Zaraz będę iść - powiedziała. - Simon, zrobiłeś lekcje?
- Jezu, do czego to doszło, abyś pytała mnie o lekcje? Mam osiemnaście lat.
- Tak, cóż... Nie widać - mruknęła i wskazała na jego pościel.
- Aha, rozumiem, że zgadałaś się z Chasem? - Przez chwilę oboje patrzyli na jego łóżko z narzuconą poszewką Spider-Mana. - Przypomnę, że to ty cały czas mi ją zakładasz.
- Próbuję nakłonić cię do zmiany pościeli, ale chyba pasuje ci spanie ze Spider-Manem.
- Ha, bardzo śmieszne - Uśmiechnął się do niej krzywo, a ona dźwięcznie się roześmiała, tak jak tylko ona i Judie potrafiły.
Nagle przerwał im dzwonek do drzwi i Simon zmarszczył brwi. To nie mogła być Judie, bo miała przyjść dopiero za godzinę, ani tym bardziej Chase, który właściwie nigdy nie odwiedzał go bez zapowiedzi.
CZYTASZ
wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)
Short Story,,Może dorastanie wiąże się z rozczarowywaniem ludzi, których kochamy." - Nicola Yoon, Ponad wszystko © Brxxks, 2016 all rights reserved Zapowiedź wydania papierowego: https://bit.ly/wszyscybylismyzamlodzi Karta książki w Empiku: https://rcl.ink/iW...